Wpływ Księżyca

 



Gdy wszedłem do pokoju Elektry, by codziennym zwyczajem przytulić ją przed snem, ucałować i opowiedzieć jakąś bajkę na dobranoc, w progu zatrzymał mnie niezwykły obraz. Elektra stała przed oknem, przez które wlewał się blask Księżyca w pełni oświetlając ją całkowicie. Nie byłoby to może aż takie dziwne, gdyby nie fakt, że Elektra była prawie całkiem naga. Miała na sobie tylko biustonosz. Stała w lekkim rozkroku, z rękami opuszczonymi wzdłuż ciała i delikatnie wygięta w stronę światła. Cały pokój tonął w księżycowym świetle i było dość jasno wokół. Ja także stałem już w tym blasku.

Stałem w bezruchu, bardzo zdziwiony i zszokowany widokiem pochłaniając go swym wzrokiem. Tak nagiej Elektry jeszcze nigdy w życiu nie widziałem. To po pierwsze, a po drugie: zacząłem zastanawiać się co ona robi. 

Było to bardzo dziwne i niezwykłe.

Zupełnie jakby oddawała się całkowicie blaskowi Księżyca, albo całym ciałem pochłaniała jego moc. Wiadomo bowiem, że Księżyc emanuje wielką mocą i oddziaływuje na ludzi, ale żeby w taki sposób? Czemu to miało służyć? Co tu się w ogóle dzieje?

Ze zdziwieniem stwierdziłem, że mimo tej całej niezwykłości i tajemniczości robię się coraz bardziej podniecony. Mój penis dość szybko twardniał i zwiększał swoją objętość. Wkrótce w slipach zrobiło się bardzo ciasno, a to zawsze jest wspaniałym uczuciem.

Stałem i patrzyłem skamieniały na widok nagiej, młodej dziewczyny w blasku Luny. Nie mogłem się ruszyć. Czułem się, jak sparaliżowany. Zanim jednak zacząłem zastanawiać się nad tym co się dzieje, Elektra odwróciła się powoli w moją stronę. W jej oczach dojrzałem ten dziwny blask, który płonął w sytuacjach kiedy zostawaliśmy sami ze sobą. Na przykład wtedy, kiedy przychodziłem ucałować Elektrę przed snem i opowiedzieć jej jakąś wspaniałą bajkę. Z reguły czekałem aż zaśnie, czasami kładłem się obok i przytulałem do niej, aby nadać jeszcze większej mistyczności. Oboje to lubiliśmy.

Od wielu lat stało się to naszą regułą, bez której nie wyobrażaliśmy sobie nocy. Ale to było tyle. Nigdy nic więcej. Bardzo tego żałowałem, bo chętnie zrobiłbym z Elektry swoją kochankę. Najpierw wprowadziłbym ją we wszystkie arkana sztuki miłości. Nauczyłbym wszystkiego, co młoda kobieta powinna wiedzieć o mężczyznach i o uprawianiu z nimi miłości. Odpowiednio nakierowałbym ją i uczynił najlepszą kochanką na świecie, o której każdy facet tylko marzy.


Elektra patrzyła na mnie z kamiennym wyrazem twarzy. Dopiero teraz uśmiechnęła się a ja poczułem jakby spływał miód na moje serce.

"Jesteś" - usłyszałem głos w swojej głowie. Był to jednak z pewnością głos Elektry. 

"Nareszcie jesteś. Długo na ciebie czekałam. Dopiero Pełnia Kwiatowego Księżyca sprowadziła ciebie do mnie."

"Jestem i mam wrażenie, że tu jest moje prawdziwe miejsce. Przy tobie."

"Bo jest. Wiedziałam już o tym od dawna. Ty dopiero teraz dojrzałeś do tej myśli. Lepiej późno niż wcale. Nie przejmuj się jednak. Przed nami jeszcze mnóstwo czasu."

Wpatrywałem się w Elektrę z wielkim zachwytem. Była piękna, była absolutnie piękna a blask księżyca, który ją otaczał i niezwykłość całej sytuacji sprawiła, że wydawała się być jakimś nierealnym zjawiskiem. Jakby kimś z całkiem innego świata, z całkiem innego wymiaru. Zachwycała. Wciąż byłem maksymalnie podniecony.

"Rozbierz się" - usłyszałem kolejne zdanie. Machinalnie zacząłem rozpinać guziki koszuli i odrzuciłem ją daleko w bok. Po chwili uczyniłem tak samo ze spodniami od piżamy i slipami uwalniając wreszcie mocno sterczącego członka. Przez krótką chwilę kołysał się on w górę i w dół, aż wreszcie przyjął stałą pozycję lekko wygiętą ku brzuchowi.

Elektra zbliżyła się do mnie. Dzieliła nas odległość na wyciągnięcie ramion. Od razu to uczyniłem i objąłem mocno Elektrę przytulając ją do siebie. Ślicznie pachniała. Z przyjemnością wciągnąłem do płuc jaśminowy zapach pomieszany delikatnie z aloesem. Uwielbiałem go.

Przytulając Elektrę położyłem prawą dłoń na jej kształtnym pośladku. Nieco zdziwiłem się i przestraszyłem tego odważnego kroku, bo był on naprawdę odważny. Odważny i pierwszy. A skoro pierwszy, to na pewno bardzo trudny, bo wiadomo, że najtrudniejszy jest pierwszy krok. Każdy następny jest już łatwiejszy i budzi dużo mniejsze emocje. Być może jednak moja odwaga była spowodowana tym, że na swoim pośladku czułem już dłoń Elektry. 

"Nie obawiaj się" - znów usłyszałem jej głos. Zadziałał na mnie wyjątkowo uspokajająco. Pozbyłem się wszystkich obaw i przestałem racjonalnie myśleć. Oddałem się chwili i popłynąłem z prądem tej rzeki.





Zbliżyłem usta do ust Elektry I zaczęliśmy się delikatnie całować. Pocałunek z początku był bardzo subtelny, Jakby trochę nieśmiały, ale wyraz z upływem czasu stawał się coraz bardziej gorętszy i coraz bardziej namiętny. Ogień rozpalał się w nas i stawał się coraz większy. Z niecierpliwością czekałem na chwilę aż obejmie nas całkowicie i spowoduje, że nie zatrzymamy się tak prędko i łatwo.

I niech się dzieje co chce. Pójdę z radością tam, gdzie idzie Elektra i gdzie mnie prowadzi. Nieważne co to będzie za miejsce. Poczułem niezwykłe mrowienie swojego ciała. Na skórze poczułem gęsią skórkę. Nagle odniosłem wrażenie jakbyśmy unieśli się kilka centymetrów nad ziemią i zawiśli w powietrzu wciąż objęci. Nie przerwaliśmy naszego pocałunku.

Gdy na chwilkę oderwaliśmy od siebie nasze usta zauważyłem, że jakbyśmy świecili. Nasze ciała pokryte były jakby drobnymi, świecącymi kryształkami. Biła od nas poza tym niesamowita aura. Powiem szczerze, że aż mnie zatkało. Byłem lekki, byłem całkowicie wolny od myśli, niby pusty, ale jednak czułem że jestem pełen najpiękniejszych odczuć i wrażeń. Poczułem się niesamowicie. Jakby w bajce albo w całkiem innej czasoprzestrzeni, jeżeli ona oczywiście gdzieś istniała.

Przytulałem Elektrę do siebie, jak największy skarb. Lewą ręką sięgnąłem za plecy i odpiąłem chatkę biustonosze, który wciąż miała na sobie nie wiem po co i dlaczego. Wyglądała jednak niesamowicie. Elektra odchyliła się do tyłu. Mogłem bez problemu ściągnąć tę część garderoby i wtulić twarz pomiędzy jej piersi. Objąłem je dłońmi i lekko ścisnąłem. Zacząłem wodzić językiem po nabrzmiałych, różowych sutkach Elektry wykonując wokół nich okręgi. Zacząłem je ssać i całować. Wreszcie Mogłem to zrobić. Te dwie średniej wielkości cytrynki na klatce piersiowej Elektry zowały mnie od dawna. Odkąd tylko pojawiły się na swoim miejscu przykuwały moją baczną uwagę. Czasem wręcz nie mogłem odwrócić od nich wzroku. Były jak magnes. Przyciągały wzrok.

Elektra wywoływała istną rewolucję w moim organizmie. Najbardziej krwawą i bezlitosną. Jesień Średniowiecza przy tej rewolucji, to był naprawdę mały pikuś. Była jak trąba powietrzna, która niszczy wszystko co znajdzie się w jej zasięgu. Jak tsunami, które pochłania każdą rzecz, która stanie mu na drodze.

Jak to możliwe, że ta filigranowa, drobna i bardzo delikatna młoda kobietka posiadała taką siłę? Gdzie ta siła się u niej mieściła? To była zagadka bardzo trudna do rozwiązania.




Całowałem brzuch Elektry schodząc powoli jeszcze niżej aż do dokładnie wydepilowanego wzgórka łonowego. Całowałem to mistyczne rozcięcie między nogami Elektry i lizałem szparkę, która prowadziła jeszcze dalej i głębiej. Elektra jęczała z rozkoszy coraz głośniej.

– Aaaa... Aaaa... Aaaa... 

To były najpiękniejsze dźwięki, jakie słyszałem w życiu. Nie ma chyba wspanialszych.

Myślę, że właśnie w tej chwili nadszedł czas, aby połączyć się. Byłem na to gotowy już od dawna.

Chwyciłem mocno w garść swojego członka i przytknąłem go do wilgotnej szparki Elektry. Po krótkiej chwili naparłem mocno na jej tunel. Penis wszedł w nią bez żadnych problemów i trudności, aczkolwiek jej szparka była dość ciasna. Elektra z pewnością nie była dziewicą, ale to nie stanowiło dla mnie żadnego problemu. Ścianki jej pochwy otulały szczelnie mojego członka i Przesuwając się do przodu i do tyłu odczuwałem bardzo przyjemne tarcie. To tarcie jest niezbędne do osiągnięcia orgazmu.

W momencie, gdy wsunąłem się w Elektrę po raz pierwszy ona jęknęła spazmatycznie głośniej niż wtedy, kiedy robiła to wcześniej.

A ja czułem się jak prawdziwy zwycięzca. Miałem ją! Miałem ją naprawdę! Była moja i nikt oraz nic nie mogło tego zmienić. Stało się! Wreszcie się stało! Stało się wreszcie to o czym marzyłem od dawna. Połączyliśmy się. Byliśmy jednym organizmem, który reagował ekstazą na zadawane sobie bodźce. Byliśmy szczęśliwi. Czułem to każdą żywą komórką swojego ciała i każdym nerwem.

Prawdziwą nirwanę w księżycowym świetle osiągnęliśmy w momencie wspólnego spełnienia...

Byłem jedyny i nie powtarzalny. Byłem naznaczony przez Księżyc. Oboje byliśmy skąpani w księżycowej po świecie. Srebrzyści i widoczni już z daleka w nieprzebranym mroku nocy. Błyszczeliśmy najpiękniej, jak to tylko możliwe. Zatopieni bez pamięci w sobie...

Wchodziłem w Elektrę powolnymi ruchami rozpychając się w ciasnym korytarzu jej pochwy. Czułem ten wspaniały nacisk wszystkich ścianek na mojego penisa. Wsuwałem się i wysuwałem z mokrego wnętrza. Elektra obejmowała mnie mocno. Miała zamknięte oczy, ale otwarte usta przez które wydostawały się wspaniałe, miłosne dźwięki rozkoszy. Jej oddech był coraz szybszy i gwałtowniejszy. Ja zresztą też przyspieszałem, ale robiłem to powoli. Bardzo powoli rozkoszując się tempem, którym płynęliśmy razem ku spełnieniu. Czułem w sobie wielką moc i siłę. Napierałem niestrudzenie przed siebie i nie widziałem żadnych przeszkód po drodze. Byłem w Elektrze. Już sam ten fakt był niesamowity.

Kocham tę gówniarę. Już w pierwszym momencie, gdy pojawiła się w moim otoczeniu wiedziałem, że nie będzie to sprawa, która przejdzie obok nas obojętnie. I tak się właśnie stało. Nie było innego wyjścia. Nie było innej możliwości.

"Kocham cię" - powiedziałem w myślach, ale wiedziałem że mój przekaz dotrze do Elektry.

"Ja ciebie także" - usłyszałem w odpowiedzi.

I to było właściwie wszystko, co chciałem usłyszeć. W tych dwóch słowach zawierał się cały sens, całe sedno, to była cała kwintesencja. Żadna inna nie była możliwa.



Koniec

Zdjęcia: www.sexeo.pl 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Moja słodka hijastra

Złota Fantazja – Bianka cz.I