Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2021

Poker z Wiktorią cz.III

Obraz
  Po chwili wszystko było już jasne, klarowne, przejrzyste i widoczne gołym okiem. Pierwsze rozdanie przegrałem. Nie udało mi się dopasować żadnej figury. Szit!!! Ja wiedziałem, że tak będzie. To było pewne. No, cóż... Wiktoria patrzyła na mnie troszkę kpiąco. Pewnie spodziewała się, że stchórzę, że odejdę mówiąc: "ja już się nie bawię". Nic jednak bardziej mylnego. Nie zamierzałem się poddać. To nie było w moim stylu. Zawsze walczyłem do końca mimo, że wcześniej wiadome było że przegram. Teraz też zamierzałem dobiec do mety.  To było jak igrzyska olimpijskie. Ważny był udział i to żeby dokończyć konkurencję. Nieważne z jakim wynikiem. Podjąłem więc bardzo trudną decyzję. Postanowiłem mimo wewnętrznych oporów ściągnąć majtki przed Wiktorią. Tylko ja wiem ile trudu mnie to kosztowało. Spojrzałem badawczo na Wiktorię. Siedziała z tajemniczym uśmieszkiem na ustach.  Powoli wstałem. Odwróciłem się tyłem do Wiki i sięgnąłem za gumkę moich majtek. Zsuwałem je powoli w dół. Przez te

Poker z Wiktorią cz.II

Obraz
Jej cycusie były naprawdę zjawiskowe. Niezbyt duże, ale bardzo kształtne, jędrne i sterczące... W kształcie cytrynek. Gładka i podejrzewam, że miła w dotyku skóra opinała je delikatnie. Miodzio. Zrobiło się naprawdę gorąco. To był naprawdę wspaniały widok, którego wcale się nie spodziewałem. Ciężko było oderwać od niego wzrok, ale w końcu udało mi się. Zatkało mnie jednak z wrażenia i nie dało się tego ukryć. Nie każdy brat ma okazję oficjalnie widzieć piersi siostry. To chyba ten fakt wpływał najbardziej na moje wrażenia i odczucia. Miałem czuć się szczęściarzem? Na to pytanie nie znalazłem odpowiedzi. Niesamowite, naprawdę były niesamowite. Wiktoria była niezwykle zadowolona z wrażenia, jakie na mnie zrobiła. Uśmiechnęła się pod nosem. – No i jak? - spytała. – Co jak? – odwróciłem pytanie. – Jak ci się podobają? – Bardzo fajne – stwierdziłem – ale nie mnie je oceniać. – A to niby dlaczego? – Bo po prostu. Zresztą sam nie wiem... Rzeczywiście nie wiedziałem co mam myśl

Poker z Wiktorią cz.I

Obraz
Od przystanku autobusowego do domu mielimy zaledwie kilkaset metrów, ale nagły i niespodziewany deszcz zdążył przemoczyć nas "do suchej nitki". Ulicą natychmiastowo zaczęła płynąć rwąca rzeka, a z nieba lała się istna ściana wody. Nie mieliśmy gdzie się schować, więc wybraliśmy szybki bieg. Stanęliśmy mokrzy przed drzwiami. Wyglądaliśmy jaby ktoś wrzucił nas w ubraniach do basenu. Obraz nędzy i rozpaczy. - Wyglądamy, jak zmokłe kury - stwierdziła Wiktoria odgarniając grzywkę z czoła. - Chyba ty - roześmiałem się - mów za siebie. Ja bardzo lubię deszcz, bo tylko on na mnie leci. - Faktycznie - zgodziła się z moim twierdzeniem. Nie ma to, jak słowa otuchy i wsparcia. Nie złościłen się jednak. Zawsze traktowaliśmy się z dużym dystansem i jajem. Nie było o co się złościć. - Dzisiaj cię chyba nieźle przeleciał - dodała z uśmiechem. - Nie bardziej niż ciebie – odciąłem się - Głodnej chleb na myśli. - Ha, ha, ha... Ale się ubawiłam. Idę się wysuszyć - powiedziała ś

CHWILA, JAK PŁOMIEŃ...

Obraz
Kiedy zanurzyłem swojego fiuta w Lenie poczułem, jakbym przebił głową gruby mur. Z serca spadł mi wielki kamień. Poczułem wielką ulgę i spełnienie. Zaspokoiłem się całkowicie. Tego mi było potrzeba. Pożądanie zbierało we mnie w zastraszającym tempie. Zaliczenie Leny stało się jedynym celem, do którego dążyłem uparcie. Musiałem. Po prostu musiałem to zrobić. To było silniejsze ode mnie. Do dziś nie mogę w to uwierzyć, że zebrałem w sobie tyle odwagi, by to zrobić. To była chwila, jak płomień. Pojawiła się nagle i niespodziewanie. Późny, piątkowy wieczór trwał w najlepsze. Siedziałem w salonie i przerzucałem kanały w telewizorze, aby znaleźć coś odpowiedniego dla siebie. Usłyszałem zgrzyt kluczy w zamku. To wracała Lena ze spotkania z okazji Dnia Kobiet. Była lekko wstawiona. To znaczy: nie lekko. Była prawie zalana w trupa. Niewiele w każdym razie jej do tego brakowało. Ciężko stawiała kroki i zataczała się na boki. Zrobiło mi się jej trochę szkoda. Wyjątkowo potrzebowała mojej pomocy.