Złota Fantazja – Bianka cz.I


 Położyłem torbę podróżną na półce i usiadłem na swoim miejscu. Spojrzałem na zegarek. Miałem jeszcze dużo czasu. Około trzech godzin. Tyle trwała podróż. Zamknąłem oczy i pogrążyłem się w myślach o Biance. Bianka to jest moja kuzynka, do której jechałem. Nie mogłem już się doczekać aż się spotkamy. Odliczałem dni i godziny do tego mistycznego momentu, gdy się spotkamy. Nasze spotkanie bowiem na pewno będzie mistyczne i przesycone erotyzmem. To było pewne, jak dwa razy dwa.

Bianka... Bianka... Bianka... moja cudowna, młoda, piękna i seksowna kuzynka. Po moim ciele rozlewała się ciepła fala na sam dźwięk jej imienia. W kościach czułem, że ten czas będzie magiczny i niezapomniany.


Kuzynka - nimfomanka jest prawdziwym skarbem. Mieć taką kuzynkę - bezcenne! Mogłem uważać się za prawdziwego szczęściarza. Zwłaszcza, że ja także lubię seks. Świetnie więc się złożyło, że dogadaliśmy się w tym temacie.


Nimfomanka. To jest to, co tygrysy lubią najbardziej. Tygrysy takie, jak ja. Młoda i piękna, zawsze chętna i zawsze gotowa, by uprawiać seks. Czy można chcieć czegoś więcej? Wydaje mi się, że nie. Ja w każdym razie byłem bardzo zadowolony.


I pomyśleć, że jeszcze trzy miesiące temu nie wiedzieliśmy o swoim istnieniu. Spotkaliśmy się dopiero na jakiejś rodzinnej uroczystości. Zjechało się na nią mnóstwo osób z bliższej i dalszej rodziny, która porozrzucana była po całej Polsce, w Europie i świecie...





Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać i nagle okazało się, że nadajemy na tych samych falach. Mnie bardzo zachwyciła otwartość Bianki i to, że była bardzo bezpretensjonalna. Nie owijała niczego w bawełnę, wywalała kawę na ławę i mówiła jasno i wyraźnie co ma na myśli. Nawet kiedy nasza rozmowa zeszła na śliskie tematy w sprawach damsko męskich. Była bardzo spontaniczna i prostolinijna, ale nie płytka i prosta. Bardzo bezceremonialna. Zupełnie tak, jak ja. Wyczułem w niej pokrewną duszę. A poza tym bardzo mi się spodobała i nieskromnie dodam, że ja chyba też musiałem zrobić na niej wrażenie.


Kontynuowaliśmy więc naszą znajomość. Dzieliło nas ponad trzysta kilometrów, ale na szczęście współczesna technologia pozwalała nam coraz bardziej zacieśniać stosunki. Często do siebie dzwoniliśmy, pisaliśmy sms-y i mms-y, mailowaliśmy a także rozmawialiśmy przez komunikatory wideo. Muszę przyznać, że wraz z upływem czasu robiło się coraz bardziej ogniście. Szczytem było uprawianie seksu przez telefon. Ależ to była akcja!


Zaczęła się właściwie z niczego. Cała nasza rozmowa do tego zmierzała. Rozmawialiśmy na tematy frywolne i nagle padł ten pomysł. Zaczęła go Bianka. Nie miałem nic przeciwko temu. Nigdy nie uprawiałem miłości w taki sposób, więc byłem tym bardzo zainteresowany i niezwykle zaintrygowany.


Bianka ustawiła telefon w pewnej odległości od siebie. Na ekranie widziałem ją do pasa. Powolnym ruchem ściągnęła swoją koszulkę a później biustonosz. Jej piersi były cudowne. Niezbyt duże, ale bardzo zgrabne i kształtne. Z wielką przyjemnością wpatrywałem się w te jej atrybuty. Bianka zaczęła delikatnie gładzić się po nich i spoglądała prosto w moją stronę. A ja nie odrywałem wzroku od ekranu mojego smartfona. Machinalnie ściągnąłem swoją koszulę.


– Szkoda, że to nie twoje ręce - odezwała się.


Także tego bardzo żałowałem. Piersi Bianki bardzo mnie zachwyciły i z wielką przyjemnością dotykałbym ich i nie tylko. Mogłem jednak tylko sobie to wyobrazić. Wyobraziłem więc sobie mnie obok niej gładzącego te miłe dla oka cycuszki. Wyobraźnię mam bardzo rozwiniętą, więc nie było to trudne. Prawie czułem jej ciepło i gładkość skóry. Niestety była to tylko fantazja. Ale jeżeli nie ma się tego, co by się chciało, to trzeba jakoś sobie radzić.


Na tym nie poprzestaliśmy. Szeptaliśmy w słuchawkę namiętne słowa, które dodatkowo nas rozpalały. Wkrótce też pozbyliśmy się reszty garderoby i widzieliśmy na ekranach swoje nagie ciała. Ciało Bianki było wręcz idealne. Wszystkie proporcje były zachowane w stu procentach. Moje oczy płonęły. Pożerałem wzrokiem całą powierzchnię kilkucalowego ekranu telefonu. Wszystkie sekrety, które posiada kobieta były widoczne, jak na dłoni. Bianka nie miała nic do ukrycia. Bez skrępowania ukazywała mi wszystko. Czułem się jakbym oglądał film pornograficzny. Tylko, że wszystko działo się tu i teraz i byłem bardzo zaangażowany w ten seans. Ja oczywiście także grałem w tę grę. Także odsłoniłem się całkowicie.






Byłem bardzo podniecony. Zacisnąłem pięść na swym wzwiedzionym penisie i masowałem się namiętnie marząc o tym, aby robiła to Bianka. Wyobraźnia robi cuda. W pewnym momencie poczułem, jakby to działo się naprawdę. Zatopiliśmy się aż po uszy w aktach masturbacji. Muszę przyznać, że było to bardzo ciekawe doświadczenie. Trochę dziwne, ale jednak bardzo interesujące. Nigdy wcześniej przecież tego nie przeżyłem, więc czułem wszystkie doznania jakby podwójnie. To było niesamowite uczucie. Nasz seks przez telefon bardzo mi się spodobał i powtórzyliśmy go jeszcze kilkukrotnie. Ten pierwszy raz naszej udawanej miłości był prawdziwym punktem zwrotnym. Od tej chwili wszystko poleciało już z górki. Nasza korespondencja też stała się bardziej intymna.


Maile były przesycone erotyzmem i tęsknotą. Puszczaliśmy w nich wodze fantazji i rozbieraliśmy na czynniki pierwsze to, co będziemy robić, gdy się wreszcie spotkamy twarzą w twarz. Gdyby zebrać wszystkie nasze elektroniczne listy, to wyszłaby z tego całkiem niezła literatura erotyczna w sam raz do lektury przed snem. Zdjęcia, które także wymienialiśmy utworzyłyby z pewnością całkiem spory album erotyczny, bo mam na myśli tylko te określane mianem nieprzyzwoite. Pożądanie rozpierało nas i tylko w taki sposób mogliśmy sobie z nim na ten czas poradzić. Owszem. Były to tylko półśrodki, ale od czegoś musieliśmy zacząć i jakoś ratować się. Ostre ciupcianie wisiało nad nami. Stawało się też coraz bardziej realne, bo postanowiliśmy się spotkać. Nie mogliśmy oboje odpuścić i zmarnować takiej szansy. Nikt by nam tego nie wybaczył. Zanim jednak do niego dojdzie nie oszczędzaliśmy się podczas wieczorno nocnych sesji. Z boku mogliśmy sprawiać wrażenie nimfomanki i erotomana. Pewnie coś w tym było. Trafił swój na swego. Nie było dla nas żadnych ograniczeń, zakazów ani jakiś bzdurnych zasad.


Nawet teraz, gdy pojawiły się te wspomnienia podnieciłem się. W moich majtkach zrobiło się ciasno. Mnie zaś gorąco. W przedziale były jeszcze cztery osoby. Miałem nadzieję, że nikt nie zauważył tego, co się ze mną dzieje. Szczególnie ta dziewczyna, która siedziała naprzeciw mnie w przedziale.


"Nawet niezła laska" - stwierdziłem w myślach. Przez dłuższą chwilę przypatrywałem się dziewczynie spod zmrużonych powiek. Dziewczyna zatopiona była w lekturze jakiejś bardzo mądrej książki i nie zwracała uwagi na nic.



Wróciłem do swych wspomnień...


Już wtedy, podczas tego spotkania mało brakowało, abyśmy nie skonsumowali naszej znajomości. Czułem wielkie napięcie u siebie i widziałem podobne u Bianki. W jej oczach pojawiły się klasyczne symptomy pożądania. Kiedyś ktoś nazwał je kurwikami. Jeżeli one naprawdę istnieją, to zapłonęły w jej wzroku. Mieliśmy na siebie dużą ochotę, ale niestety nie mieliśmy możliwości. Gdyby było inaczej, to z pewnością znaleźlibyśmy jakieś odosobnione miejsce i tam rzucili się na siebie, jak wygłodniałe zwierzęta.


Taka deklaracja mogła mnie tylko jeszcze bardziej podniecić. I rzeczywiście tak było.


Iskrzyliśmy oboje.



To było tak niespodziewane i spontaniczne, że do dziś nie mogę w to uwierzyć. Wielka żądza zapłonęła w nas i w jej ogniu grzejemy się do dzisiaj. Dzisiaj zapłonie ponownie i wreszcie będzie tak, jak należy. Bianka i ja, oboje razem oddający się erotycznym uciechom. Już nie na odległość i na własną rękę. Nie mogłem się już tego doczekać. Spojrzałem ponownie na zegarek. Cholera. Upłynęło dopiero pół godziny mojej podróży. Wydawało mi się, że czas powinien wskazywać zupełnie inną godzinę niż tą, którą mogłem odczytać. Zawsze jednak tak jest, że gdy się na coś czeka, to czas niemiłosiernie zwalnia. Ale wytrzymam to! Przebrnę przez dzielące nas kilometry i minuty. Nie ma innej opcji.


Ależ byłem nabuzowany. Krew, jak szalona krążyła w moich żyłach. Musiałem jednak uzbroić się w cierpliwość. Ale już niedługo! Już za chwileczkę, już za momencik... może trochę dłużej niż za momencik, ale nastąpi wreszcie nasze spotkanie. Dużo sobie po nim obiecywałem. Może wreszcie jakieś dobre bogi spojrzały na mnie łaskawym wzrokiem i po okresie abstynencji nadszedł czas bezgranicznego konsumowania rozkoszy. Oby tak się stało.


Mam nadzieję, że nie pozostanie to tylko moim pobożnym życzeniem i nie zamknie się w granicach marzeń i fantazji, ale urzeczywistni się czarno na białym.


Niedługo wszystko będzie jasne, jak słońce.


Znów zanurzyłem się w marzeniach...




C. D. N.

Zdjęcia: www.sexeo.pl 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Moja słodka hijastra