Stosunkowo udany weekend cz.III

Staliśmy więc nadzy bardzo blisko siebie. W żołądku wszystko mi się przewracało. Na skórze pojawiła się gęsia skórka, a ja drżałem leciutko z podniecenia. To wszystko było takie niezwykłe i niespotykane, więc nie dziwiłem się że wywołuje u mnie takie właśnie reakcje. To było bardzo dziwne, ale też wspaniałe odczucie. Jakbym znalazł się w całkiem innej czasoprzestrzeni. Sekundy uderzały w moją głowę, jak młot pneumatyczny. Czułem dokładnie każdą, która spadła z zegara. Razem chłoneliśmy te mistyczne chwile. Chwile oczekiwania na dalszy rozwój sytuacji. Jedynym porównaniem, jakie przyszło mi do głowy to było porównanie z tymi najpiękniejszymi chwilami między ustami a brzegiem pucharu. A skoro już mowa o ustach i pucharze, to postanowiłem zrobić pierwszy krok. Zbliżyłem się bardziej do Martyny, objąłem ją prawą ręką w pasie i przyciągnąłem do siebie. Moja lewa dłoń znalazła się na jej obfitej piersi i gładziłem nią alabastrową skórę mojej cioteczki. Wargami objąłem drug...