NIEMIECKIE PRZYPADKI

Ilustracja: darjimArt Lato 1988 roku. Byłem z Rodzicami na wczasach w NRD. Jeszcze wtedy istniało. K... to była mała miejscowość, można powiedzieć wiocha zabita dechami. Oprócz naszego domu wczasowego tylko kilka innych domów, sklep, wszędzie dookoła lasy, było jezioro, a właściwie to staw hodowlany. Zadupie kompletne. Do najbliższego miasta był spory kawałek. Ale nie było tak najgorzej. Wczasowicze, to była taka typowa zbieraninka z różnych stron Polski. Na szczęście miałem rówieśnika i można było trochę oderwać się od towarzystwa starszych. Miał na imię Krzysiek. Spędzaliśmy sporo czasu w swoim towarzystwie. Któregoś dnia coś się zmieniło... Do domu naprzeciwko, przyjechały dwie dziewczyny. Także chyba w naszym wieku. Widzieliśmy je, jak popołudniami siadywały w ogrodzie. My kręciliśmy się tu i tam. Zagadaliśmy do nich. Zagadaliśmy, to może zbyt dużo powiedziane. Po niemiecku znaliśmy tylko podstawowe zwroty, one polskiego ani w ząb. Nasze rozmowy były więc mieszaniną pol...