Opowiadanie na Walentynki cz.III

Po krótkim odpoczynku, przyszedł czas na drugą rundę. Byłem jej bardzo spragniony. Dawno tak nie pożądałem żadnej dziewczyny. Czułem wszystkimi zmysłami i każdą komórką swojego ciała, że bardzo chcę po raz kolejny zdobyć Martę. To był cel nr 1. Nic innego się nie liczyło. Sam nie mogłem w to uwierzyć, jak to możliwe, że tak bardzo odbiło mi na jej punkcie. Takie coś bardzo rzadko się zdarza. W tym momencie bardzo zaskoczyła mnie moja hiperseksualność. Oczywiście, jeżeli w moim przypadku można mówić o hiperseksualności, a więc ciągłej potrzebie uprawiania stosunków. Nigdy nie byłem za nadto rozbujamy erotycznie i napalony na wszystko, co posiada pochwę oraz cycki i nie ucieka na drzewo, ale gdy była okazja– nigdy nie odmówiłem. Marcie także nie. I wtedy. I teraz. Opadła na czworaka i wypięła w moją stronę swój śliczny i bardzo zgrabny tyłeczek, a ja wchodziłem w nią. Na początku, jak zwykle, bardzo powoli i delikatnie, ale potem stopniowo przyspieszałem. Nie zamierzałem jednak sza...