Półsiostra
Opadłem z powrotem na poduszkę. Odgarnąłem kołdrę. Poniżej pasa czułem przyjemny ucisk i napięcie. Poranna erekcja to bardzo miłe uczucie. Wsunąłem rękę pod bokserki i zacisnąłem pięść na swym penisie. Chwilę się nim pobawiłem. Tak zwykle robiłem rano i nie widziałem potrzeby, aby właśnie dziś zmieniać swoje przyzwyczajenia. Przyjemnie jest poczuć taki power i taką moc z samego rana.
W ostatnim czasie dużo się zmieniło w moim życiu. Przede wszystkim pojawiła się Alicja.
Odkąd zaczęliśmy ze sobą oficjalnie sypiać, wszystko zmieniło się na lepsze. Na dużo lepsze, niż było. Pozbyliśmy się ciężaru, który nosiliśmy na barkach. W momencie, gdy puściły wszystkie bariery, poczuliśmy się wspaniale. Zaczęliśmy żyć pełnią życia i nie chodzi tu tylko i wyłącznie o sprawy łóżkowe.
To nie było takie proste hop siup, ale też nie było zbyt skomplikowane, żeby robić z tego tragedię i niezdrową sensację.
Alicja i ja kojarzyliśmy się ze szkoły. Moja przyszywana siostra była w klasie niżej. Wtedy nie zwróciliśmy na siebie zbytniej uwagi. Bardziej uwagę na siebie zwrócili nasi rodzice działając w radzie szkoły. I tak to się zaczęło. Ich uczucie rozwijało się prawidłowo, aż w końcu stanęło na tym, że postanowili związać się węzłem małżeńskim.
Oboje im kibicowaliśmy i próbowaliśmy jakoś uwzględnić siebie w dalszym pożyciu. Trzeba przyznać, że wszystko poszło bez żadnych zbędnych perturbacji.
Spotkałem się kiedyś z ciekawym określeniem będącym synonimem wyrażenia przyrodnia siostra. Bardzo mi się ono spodobało. Muszę przyznać, że dokładnie mogłem to określenie wpasować do sytuacji pomiędzy mną a Alicją.
Półsiostra. Dobre, to było dobre określenie. A skoro Alicja była moją półsiostrą, to ja stałem się półbratem. Moja mama na szczęście pozostała mamą. Ojciec Alicji był po prostu Markiem, czyli: ojczymem moim, Alicja pasierbicą mojej mamy, ja pasierbem Marka. Moja mama żoną Marka, Marek mężem mamy.
Wszystko było jasne, więc na spokojnie można było razem tworzyć rodzinę. I to było dosyć fajne.
Alicja.
Całkiem niezła była z niej laska. Na początku wydawała mi się być nieco zarozumiała, ale to były tylko pozory. Przy bliższym poznaniu okazała się być całkiem spoko.
Ogólnie, to wyglądała bardzo niewinnie i skromnie. Miała bardzo delikatną twarz, niewielką posturę, ale sporej wielkości piersi. Miała bardzo zgrabną sylwetkę. Długie nogi, kształtną pupę. Można powiedzieć, że wszystko było u niej na miejscu. Miała na czym siedzieć, miała czym oddychać i tak dalej. Któregoś dnia złapałem się nawet na tym, że rozmarzyłem się wyobrażając sobie Alicję na golasa.
Miała bardzo miły głos, a jej subtelny uśmiech potrafił powalić na glebę. Jej oczy były pełne ciepła. Wydawała się być niezwykle eteryczna i jakby nie z tego świata. Zupełnie, jakby spadła prosto z nieba.
Przez długi okres czasu funkcjonowała gdzieś obok mnie. Była, ale jakby jej nie było. Zauważaliśmy się i zapałaliśmy dużą dozą sympatii do siebie, ale nic poza tym. Przynajmniej przez długi czas.
Pierwsze trzęsienie ziemi nastąpiło tuż po ślubie naszych rodziców. Oni pojechali na krótki wypad poślubny, a my z Alicją zostaliśmy sami w domu.
Nic więc dziwnego, że zbliżyliśmy się i to bardzo się zbliżyliśmy do siebie.
Czasem mi się wydaje, że to było nieuchronne. Jakby przeznaczenie, przed którym nie było ucieczki. Zresztą, po co było uciekać?
Byliśmy nieco zaskoczeni swoim wybuchem, ale nie przerażeni i nie pojawił się żaden kac moralny, gdy obudziliśmy się następnego dnia wtuleni w siebie.
Z wielką niechęcią zwlokłem się z łóżka i poszedłem do kuchni, gdzie spodziewałem się zastać Alicję. Nie myliłem się. Podszedłem bliżej i pocałowałem ją w policzek.
– Dzień dobry – przywitałem się.
Czajnik Właśnie w tym momencie zaczął ogłaszać, że woda jest już w sam raz do zaparzenia porannej kawy, co Alicja zaraz uczyniła. Wokół nas rozszedł się wspaniały aromat świeżo parzonej kawy. To kwintesencja całego poranka. Uwielbiałem te chwile. W połączeniu ze wspaniałym widokiem, który miałem przed oczami mogłem zaryzykować twierdzenie, że jestem w niebie.
Tym widokiem była oczywiście Alicja ubrana tylko w cienką, przezroczystą i bardzo krótką koszulkę nocną. Ta koszulka praktycznie nic nie zasłaniała.
Przytuliłem mocno Alicję do siebie.
– Wyglądasz bardzo podniecająco z samego rana – stwierdziłem.
– I masz wielką ochotę mnie przelecieć jeszcze przed poranną kawą.
– Czytasz mi w myślach.
– Czyli – uśmiechnęła się – szybki numerek w kuchni?
– Z największą przyjemnością.
Mówiąc to zacząłem ściągać z Alicji koszulkę i szybko opuściłem swoje spodenki. Mój penis wciąż sterczał i był gotowy na harce, które się zapowiadały. Alicja kucnęła przede mną i od razu wzięła go do ust. Zaczęła ssać.
Robiła to, jak zwykle wspaniale. To zawsze było dla mnie niesamowite i dostarczało całego mnóstwa pozytywnych doznań. Uwielbiałem tę pieszczotę w wykonaniu Alicji i praktycznie dałbym się za nią pokroić, chociaż na szczęście nie było takiej potrzeby. Alicja też ją uwielbiała...
Było wspaniale, jak zawsze zresztą.
W przeciągu krótkiego czasu, wręcz odleciałem z ekstazy. Nasze zbliżenie zawsze powodowało takie odczucia.
Ach, te odloty niesamowite...
Alicja siedziała na moich kolanach i obejmowała mnie mocno za szyję. Całowaliśmy się namiętnie. Kawa przerywana pocałunkami– to jest to.
– Dobrze mi z tobą – wyznała Alicja, gdy zrobiliśmy sobie małą przerwę na zaczerpnięcie tchu.
– Mnie też – odpowiedziałem.
– Tak się czasem zastanawiam, kiedy ten czar pryśnie.
Westchnąłem znacząco. Czasami taki temat pojawiał się w naszych rozmowach. Zwykle po naszych szaleństwach erotycznych. Nie wiem skąd się on wziął, ale skoro się pojawiał, to musiałem się do niego jakoś odnosić. Tylko, że czasem, nie wiedziałem co mam powiedzieć.
Kiedy nasz seks nam się znudzi?
Oto jest pytanie.
Nie da się ukryć, że kiedyś nastąpi ta chwila, bo przecież nic nie jest wieczne, ale póki co, póki ona trwa oddawaliśmy się jej z całą mocą i znajdowaliśmy w niej wszystko, co najlepsze i najpiękniejsze.
– Dlaczego ma prysnąć ten czar? - spytałem.
– Nie wiem – mówiąc to Alicja wzruszyła ramionami – powiemy o nas naszym staruszkom?
– Jasne. Dawno powinniśmy to zrobić. Z drugiej strony jednak myślę, że oni dobrze o nas wiedzą.
– Pewnie tak jest, ale mimo wszystko powinniśmy poinformować ich osobiście zanim to dojdzie do nich od kogoś innego.
Czułem, że ma coś na myśli. Coś ją gryzło. Nie miałem tylko pojęcia, co to mogłoby być. Na pewno nie była to kwestia poinformowania lub nie naszych rodziców o tym, że jesteśmy razem.
– Powiesz o co chodzi?
Alicja wstała z moich kolan.
Po chwili wróciła kładąc na stole tester ciążowy. Wystarczył mi tylko jeden rzut oka.
Natychmiast przeniosłem wzrok na Alicję. Nasze spojrzenia się spotkały...
Koniec
Zdjęcia: sexeo.pl
Komentarze
Prześlij komentarz