Słodki dopelganger cz.II




Raisa patrzyła na mnie sącząc powoli kolorowy napój ze szklanki. Milczeliśmy oboje. Jak dla mnie, to ta cisza trwała zbyt długo. 

- Powiedz mi o czym myślisz? - spytała jakby na zawołanie.

- Właściwie, to o niczym konkretnym.

- O czymś jednak musisz myśleć. No, nie wiem... - zastanawiała się na głos - Fajna dziewczyna... Chciałbym ją przelecieć.. Ciekawe jaka jest w łóżku?... I dalej, i tak dalej...

- Masz trochę racji - przyznałem - Takie strzępy myśli przeleciały mi przez głowę, ale krótko...

- I nic nie zamierzasz z tym zrobić? - zdziwiła się.

- Dawno nie byłem z kobietą - wyznałem - I chyba zapomniałem: jakie to jest wspaniałe.

- Okej... w porządku... rozumiem... - Raisa odłożyła pustą szklaneczkę na stolik i podeszła do mnie.

Oparła się dłońmi o poręcze fotela i zbliżając twarz do mojej twarzy spytała:

- Ale wszystkiego chyba nie zapomniałeś?

- Chyba nie - odparłem z wahaniem.

Raisa wyjęła mi z rąk szklankę z drinkiem. Jednym, płynnym ruchem ściągnęła swoją koszulkę, po chwili pozbyła się stanika. Zaczęła "gmerać" przy pasku moich jeansów. Bardzo sprawnie poradziła sobie z nim, a następnie z guzikiem i zamkiem błyskawicznym rozporka. Ściągnęła spodnie z moich bioder. Po chwili w ich ślady podążyły moje bokserki.





Byłem cholernie zaskoczony. Cała ta sytuacja wprowadziła mnie w dziwny stan. Myślałem nawet, że śnię. Pełnym niedowierzania wzrokiem spoglądałem na klęczącą przede mną Raisę, która bez żadnych oporów, a nawet z pewnym zadowoleniem ujęła w rękę mojego członka i wzięła go do ust. Będąc jeszcze pod wpływem nieoczekiwanego rozwoju tej sytuacji mój penis nie był jeszcze całkowicie gotowy do działania. Wszystko to zmieniło się dopiero w jej ustach.

- Mmm... Cudownie... - odezwała się przerywając na chwilę oralną pieszczotę i przytuliła mojego pena do swojego policzka - Marzyłam o tym, aby possać fajną męską pałkę... 

Mineta, którą mi serwowała była naprawdę najwyższego lotu. Nie było słabych punktów. Nie można było się do niczego "przyczepić". W tym jednym momencie poczułem, jak wszystko, co było dla mnie istotne jeszcze przed chwilą, znika gdzieś we mgle zapomnienia. Poczułem się "wyzuty" z wszelkich myśli i uczuć. Czułem się pusty. Kurcze... Jakie to jest dziwne?! Czuć się pusty w środku? ... Zupełnie, jak dzban, co wodę nosił... tyle, że akurat ucho się urwało i dzban wody już nie nosi. Byłem, jak nic nie czująca kukiełka, której fajna dziewczyna robiła laskę. Nie miałem w sobie żadnych uczuć. Po prostu oddawałem się oralnej pieszczocie Raisy. I tyle...

Raisa była niestrudzona i niepohamowana w tym, co robiła. Robiła to z wielką pasją i bardzo wczuwała się w rolę. Najprawdopodobniej była pasjonatką tego rodzaju miłości.

- Noo... - stwierdziła w którymś momencie - Jesteś już gotowy. 





Patrzyłem na nią pustym i niewiele widzącym wzrokiem. Widziałem jednak dokładnie, jak sięga pod swoją krótką spódniczkę, by po chwili ściągnąć majtki. Zawsze uwielbiałem ten moment, gdy dziewczyna ściąga majtki. Podobał mi się bardzo. Było w nim coś niezwykłego.

Raisa upuściła swe majtki na podłogę. To były czerwone stringi i wydaje mi się, że satynowe. Takie majtki mogły mi dużo o niej powiedzieć. I mówiły, a wręcz nawet krzyczały. Ich właścicielka miała być niezwykle zmysłowa, gotowa na coraz to nowsze i ciekawsze wyzwania, nie lękająca się przeróżnych eksperymentów i potrafiąca bez trudu zdobywać najdziksze i niedostępne szczyty. Jak na razie wszystko zgadzało się co do joty. 

"Pokaż mi jakie majtki nosisz, a powiem Ci jaka jesteś..." - jeszcze do niedawna w to nie wierzyłem.



Raisa tymczasem usiadła na mnie okrakiem wprowadzając moją męskość do swojej cipki. Byliśmy bardzo blisko. Obejmowałem Raisę w pasie, ona oplotła rękami moją szyję. Poruszała biodrami bardzo powoli, ostrożnie, z wyczuciem, celebrując każdą sekundę naszego intymnego połączenia. Można powiedzieć nawet, że dostojnie.

Uczucie wielkiej przyjemności i rozkoszy powoli wypełniało moje ciało. Dokładnie wyczuwałem, jak mój pusty dzban napełnia się tym, co najpiękniejsze i czego ostatnimi czasy bardzo mi brakowało. 

Raisa była, jak wielkie źródło energii. A ja podłączając wtyczkę do tego źródła mogłem z niego czerpać do woli. I czerpałem ile tylko mogłem. Odgłosy naszej ekstazy stawały się coraz głośniejsze. Wspaniale jednak ze sobą współbrzmiały. Nie trafiła się żadna fałszywa nutka. Nasz dwugłos był idealny. Nasza jedność była niepodważalna. Taka synergia. Efekt, który każdego powalił by na kolana.

Było mi nadzwyczajnie dobrze. Czułem niesamowitą lekkość i ogarniające mnie szczęście. Zupełnie, jakbym unosił się w jakiejś bliżej nie określonej przestrzeni dającej spokój, zadowolenie i równowagę na wszystkich polach. To było genialne. Płynąłem więc przez ten niesamowity ocean niezwykłości aż do momentu orgazmu. Chwila naszego wspólnego szczytowania ogarnęła nas, jak ciepła kołdra. Byliśmy naprawdę jednym organizmem...



Gdy obudziłem się rano Raisy już przy mnie nie było. O tym, że była świadczył tylko niewielki rozgardiasz na stoliku i dookoła niego. Obok mnie, na poduszce leżała złożona na czworo kartka. Napisane na niej było tylko kilka słów: Było niesamowicie. Dziękuję. Trzymaj się i powodzenia.

Rozejrzałem się dookoła nic nie rozumiejąc. Do dziś zresztą nie potrafię pojąć co się wtedy stało? Kim była Raisa? Dlaczego to się zjawiła? 
Nie wiem! Przeróżne wizje przetaczają się po mojej głowie i wyświetlają pod powiekami. 

Na przykład, że to był prześliczny i bardzo słodki doppelganger...



Koniec 
Zdjęcia: www.sexeo.pl 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Moja słodka hijastra

Złota Fantazja – Bianka cz.I