Dzień Chłopaka



Ten serial śledziliśmy od ponad półtora miesiąca i wreszcie dobrnęliśmy do końca. Uparliśmy się, aby oglądać go razem, gdy tylko mieliśmy czas. Zakończenie piątego sezonu naszego ulubionego serialu było niezwykle epickie. Fabuła do samego końca trzymała w napięciu.

- Uuu... - Kasia podniosła się i przyciągnęła, jak kotka - i oto nadszedł finał - stwierdziła niezaprzeczalny fakt - Jakie są twoje wrażenia? - spytała.

- Niezłe - stwierdziłem zgodnie z prawdą.

- Co teraz będziemy robić?

- Nie wiem.

- Ale ja wiem - powiedziała siadając mi na nogach - Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Chłopaka.

Przybliżyła się do mnie i pocałowała namiętnie w usta. Oczywiście nie pozostałem na to obojętny. Nasz Pocałunek był bardzo długi i bardzo namiętny.

Wreszcie poruszyła tę kwestię. Dziś był 30 września, a więc Dzień Chłopaka właśnie. Ja byłem chłopakiem, dodatkowo chłopakiem Kaśki, więc z czystym sumieniem mogłem świętować. Razem mogliśmy świętować. 

Jeszcze kilka minut temu nie było to takie pewne. Przez cały dzień Kaśka nawet nie zająknęła się na temat tego jedynego w roku dnia. Nie wspomniała o tym ani jednym słowem. Na początku nieco się tym zaniepokoiłem. Czyżby zapomniała? Czy może były jakieś inne przyczyny?

Ulżyło mi więc. Nie zapomniała!... 



- Mam też dla ciebie prezent - powiedziała z tajemniczym uśmiechem na twarzy wpatrując się w moje oczy.

- To bardzo miłe z twojej strony - ja także się uśmiechnąłem - już myślałem że zapomniałaś.

- Chciałam cię tylko przetrzymać w niepewności i wzmocnić efekt.

- Czyżby to miało być coś wybuchowego?

- Zobaczysz...

Kaśka wstała.

- Daj mi jednak chwilę. Wytrzymasz?

- Wytrzymam - odpowiedziałem z pewnością w głosie.

- To zaczekaj. Zaraz wrócę. Zamknij tylko oczy i nie podglądaj, dobrze?

- Jasne.

Posłusznie zamknąłem oczy. Ciekawe co wymyśliła? Nie miałem absolutnie koncepcji. To mogło być wszystko.




"Chodziliśmy" ze sobą już ponad dwa lata. Zdążyła więc nawiązać się między nami dość silna więź. Byliśmy praktycznie nierozłączni. Mieszkaliśmy na jednym osiedlu, w sąsiadujących ze sobą blokach. Mogliśmy nawet spoglądać sobie prosto w okna. Poza tym chodziliśmy do jednej klasy pobliskiego LO. Wszystko bardzo dobrze się składało i było doskonałym środowiskiem na to, by pojawiło się między nami uczucie. To było oczywiste, że ono się pojawi. I pojawiło się...


Usłyszałem, że cicho otwierają się drzwi łazienki a potem ciche kroki. Poczułem, że Katarzyna stoi tuż przede mną. Do moich nozdrzy dobiegł subtelny zapach aloesu. Nie otwierałem oczu, chociaż miałem na to wielką ochotę. Dałem jednak słowo i musiałem go dotrzymać. Czekałem na pozwolenie. Wkrótce je usłyszałem.

- Już - cichy głos Kaśki zabrzmiał bardzo wyraźnie.

Powoli otwierałem oczy. Po sekundzie, może dwóch sekundach moje oczy zrobiły się wręcz ogromne. Nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem. Kaśka stała przede mną prawie naga. Prawie, bo w talii " przewiązała się " czerwoną aksamitną wstążką a na brzuchu widniała fantazyjnie zawiązana kokardka. Z tego wrażenia otworzyłem usta " strzelając" przysłowiowego karpia. Zdębiałem. Zjeżyły mi się wszystkie włosy na ciele, nawet te, których nie miałem. Zrobiło mi się gorąco, a nawet duszno. Wstrzymałem oddech. Zaskoczenie było kompletne. Tego się absolutnie nie spodziewałem, ani nie śmiałem o tym marzyć.

Jaka ona była piękna... Jej ciało było absolutnie idealne... Każdy jego element był wzorcem... Taka mi się wydawała. W sumie: po raz pierwszy widziałem na żywo nagą dziewczynę. Na żywo i tak blisko mnie. Te wszystkie niesamowite laski ze zdjęć i filmów mogły się przy niej schować. Katarzyna była chodzącym ideałem i wzorcem piękna. I była moją dziewczyną. Wielu mi jej zazdrościło. Ja sam nie mogłem uwierzyć w to, że jest ze mną. A teraz... Teraz nie mogłem uwierzyć w to, że stoi przede mną taka, jak ją Pan Bóg stworzył.

Nie mogłem zebrać żadnej rozsądnej myśli. Wszystkie myśli w mojej głowie kotłowały się, jak szalone. Było ich całe mnóstwo. Niezliczona ilość myśli krzyczała we mnie jednocześnie co stanowiło niesamowity kociokwik. Byłem, jak sparaliżowany. Nie mogłem się ruszyć i wydaje mi się że już od dłuższego czasu nie oddychałem. Krew w szalonym tempie przepływała rurociągami żył i spowodowała wielkie podniecenie. Mój penis zareagował natychmiastowo zwiększając swoją objętość i prawie rozrywając moje majtki w szwach.




Patrzyłem z niemym zachwytem na stojącą przede mną Kaśkę. Patrzyłem na jej piersi w kształcie cytrynki, na jej płaski brzuch przepasany czerwoną wstążką, która tworzyła kokardę nad owłosionym wzgórkiem łonowym, na idealne wcięcie w talii, na jej biodra, na długie i bardzo zgrabne nogi. Byłem, jak w transie. Taki widok w ten jesienny piątek był niczym powiew wiosny. Miałem wrażenie, że wszystko wokół nas rozkwitło, a ja w szczególności.

A ona stała przede mną niczym posąg i wydawała mi się być ósmym cudem świata. 

- Jaka ty jesteś piękna - zdołałem wreszcie wydobyć z siebie jakieś słowa.

Zdołałem także podnieść się na równe nogi. Patrzyłem teraz prosto w oczy swojej dziewczyny.

- To mój prezent dla ciebie na Dzień Chłopaka - odezwała się tak cicho że ledwie ją usłyszałem.

- Prezent?! - zdziwiłem się.

- Pamiętam, co powiedziałeś w zeszłym roku, gdy zastanawiałam się co kupić ci na imieniny...

Teraz sobie dokładnie przypomniałem całą tę sytuację. Katarzyna zastanawiała się nad prezentem dla mnie, a ja zażartowałem, że najfajniejsze byłoby to, gdyby ona rozebrała się do naga, przywiązała w czerwoną wstążeczką i ofiarowała siebie w charakterze prezentu. To miał być żart i wówczas okazał się być chybionym, bo Kasia " strzeliła focha" i prawie śmiertelnie się na mnie obraziła. Szybko jednak o tym zapomnieliśmy, a ja nie wracałem już więcej do tego tematu. Teraz przekonałem się, że "coś" w Kaśce zostało i właśnie dziś postanowiła wcielić w życie ten mój pomysł. Oczywiście byłem bardzo z tego zadowolony, ale na razie nie mogłem wyjść z osłupienia. Wciąż pożerałem wzrokiem jej zgrabną postać.

Objąłem ją mocno ramionami i pocałowałem w usta. Oddała mi pocałunek. Trwał on długo, bardzo długo a napięcie między nami wzrastało wprost proporcjonalnie do upływającego czasu.

- Widzisz co dla ciebie robię? - spytała - wiesz, że jeszcze nikt nie widział mnie takiej, jaką ty widzisz mnie teraz.

- Tak - wyszeptałem wprost do ucha Katarzyny - jestem zaszczycony.

Osunąłem się wolno na kolana i przytuliłem policzek do jej brzucha.

- Kocham cię bardzo.

- Ja ciebie też bardzo kocham.

To były bardzo ważne deklaracje, które padły z naszych ust.


KONIEC 

Zdjęcia: zmarsa.com




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Moja słodka hijastra

Złota Fantazja – Bianka cz.I