Sisters swap cz.II





Idąc za Katarzyną po raz pierwszy w życiu czułem w głowie wielki mętlik. Wszystko tam było. Była obawa, był niepokój, radość, zdenerwowanie i podniecenie. Nie było za to żadnych wątpliwości. Wiedziałem, że tego bardzo chcę, ale obawiałem się tylko tego, jak będzie? Co będzie? Jak się to wszystko rozegra i jak się zakończy? Na całym ciele czułem gęsią skórkę. To było coś niezwykłego i niespotykanego. Spadło na mnie, i jak grom z jasnego nieba. Naprawdę czułem się jakby uderzył we mnie piorun i jego energia docierała do każdej żywej komórki mojego ciała. Muszę się przyznać, że nie byłem nawet podniecony. Przynajmniej nie w takim stopniu w jakim bym oczekiwał.

Gdy wyszliśmy do pokoju Kaśki i zamknęły się za nami drzwi poczułem się niczym w pułapce przecinek z której nie ma wyjścia. Kaśka stanęła przy oknie i oparła się o parapet.

– No i co teraz? - spytała.

– Nie wiem.

– A tacy byliście napaleni na ten pomysł.

– Wszystko dzieje się chyba zdecydowanie za szybko. Myślałem, że potrwa to dłużej i zdążymy się wszyscy oswoić z tą sytuacją.

– Nie jesteś teraz tego taki pewny?

– Jestem.

– Więc dlaczego stoisz bezczynnie? Czy wam, facetom, trzeba wszystko mówić? Zwykle jesteście bardzo pewni siebie, ale jak przychodzi co do czego to jesteście bezradni i bezbronni.

Mówiąc to Kaśka ściągała swoją bluzkę. W jej słowach kryła się cała prawda. Na początku byłem pełen animuszu, ale powoli traciłem go i teraz byłem niczym dziecko we mgle. Miałem tylko nadzieję że ten stan odrętwienia i bez ruchu wkrótce minie. Nie zamierzałem jednak stylizować się na typowego macho, którym nie byłem. Będę po prostu sobą. Tym delikatnym i trochę nieśmiałym 17-latkiem pożerającym chciwie jej obraz z każdą chwilą coraz bardziej nagi.

Kaśka po chwili odpięła stanik i stała przede mną półnaga. Dopiero teraz wzrokowe impulsy zaczęły docierać do mojego mózgu i powodowały delikatną erekcję. Kaśka nie poprzestała na zdjęciu górnej części garderoby, ale zaczęła rozpinać swoje dżinsowe spodnie, które po chwili wylądowały na oparciu krzesła. Miała na sobie majteczki mikroskopijnej wielkości. Praktycznie jakby wcale ich nie było. Dopiero teraz uśmiechnęła się do mnie. Jejku, ale ona była piękna. To wiedziałem już oczywiście wcześniej, ale dopiero teraz dotarło to do mnie w całej rozciągłości. Do tej pory widziałem ją przecież tylko ubraną, a teraz...

Nie zamierzałem stać bezczynnie, jak ten przysłowiowy cieć przy hałdzie żwiru, ale zacząłem rozpinać guziki swojej koszuli. Szybko też pozbyłem się swoich spodni i skarpetek.

Katarzyna podeszła do mnie bardzo blisko. Prawie dotknęła mnie swoimi piersiami. Objąłem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie. Wstaliśmy tak dłuższą chwilę objęci policzek przy policzku. Zbliżyliśmy do siebie nasze usta. Zaczęliśmy się delikatnie i bardzo powoli całować. Pocałunek był bardzo namiętny. Penetrowaliśmy się językami. Oboje mieliśmy szczelnie zamknięte powieki. Tak było najwspanialej. Wodziłem dłońmi po alabastrowej skórze Katarzyny. Położyliśmy się na łóżku i tam kontynuowaliśmy pieszczoty. Wszystkie odkryte części ciała Katarzyny były dla mnie, więc pieściłem ją z całym oddaniem. Całowałem jej słodziutkie piersi, które pod wpływem moich pieszczot stały się twardsze, a sutki stanęły na baczność. To było takie przyjemne. Zarówno dla mnie, i jak i dla Kaśki, bo zaczęła głęboko wzdychać i delikatnie jęczeć.

Byłem niczym w transie. Taki rodzaj kontaktu był dla mnie absolutną nowością. Nigdy wcześniej nie byłem tak blisko z dziewczyną, jak w tej chwili. Na szczęście jednak natura podpowiadała mi co robić. Zresztą w moim wieku trudno tego nie wiedzieć. Teorię miałem wykutą na blachę. Całowałem więc i gładziłem dłońmi całe ciało Katarzyny. Aż świerzbiły mnie dłonie by sięgnąć w rejony, które przysłaniał maleńki trójkącik materiału majtek, które Kaśka miała na sobie. Hamowałem się jednak z całych sił. Jeżeli dostanę zielone światło, to z pewnością sięgnę i tam. Na razie jednak skupiłem się nad tymi rejonami, które były dla mnie otwarte.

Kaśka też nie próżnowała i pieściła mnie równie gorąco, jak ja ją. Jej pocałunki były bardzo delikatne i jakby nieśmiałe. To jednak dodawało uroku naszym pieszczotom.





Siedziałem na stopach pomiędzy rozłożonymi nogami Kasi i gładziłem jej uda. Patrzyłem na nią. Miała zamknięte oczy i oddawała się moim pieszczotom. Nagle otworzyła je i spytała:

– O czym myślisz?

Zaczerpnąłem głęboko powietrza i wyrzuciłem z siebie, że bardzo pragnąłbym zobaczyć ją całą nagą. Dość długo panowała między nami cisza. Kasia usiadła wygodniej przede mną i wsunęła kciuki za cieniutką gąbkę swych majtek. Uniosła biodra do góry i ściągnęła je z pupy. Teraz nie miała przede mną już żadnych tajemnic. Wszystko było widoczne, jak na dłoni. Jak zaczarowany wpatrywałem się w ten mistyczny fałd skóry pomiędzy nogami Katarzyny. To był najpiękniejszy widok jaki w życiu widziałem. Zbliżyłem usta do jej sromu i delikatnie musnąłem wargami szczelinkę. Po chwili całowałem ją tam coraz śmielej. Delikatne muśnięcia warg stawały się coraz intensywniejsze. Dołączyłem do tego swój język i przesuwałem jego czubkiem po wilgotnej już cipce. Delikatnie rozsunąłem palcami wargi sromowe i wpatrywałem się w różowiutką szparkę przede mną.

Jednocześnie pozbywałem się swoich majtek. Robiłem to trochę nieporadnie, ale wreszcie udało się i oboje byliśmy teraz, jak rajscy Adam i Ewa. Całkiem nadzy w świetle dnia. To była prawdziwa magia. Innego określenia nie byłem w stanie teraz wymyśleć. Magia. Magiczny czas. Czarodziejskie chwile. My dwoje na łóżku Katarzyny pieściliśmy swe ciała niezwykle delikatnie i z czułością. Zbliżenie, które między nami występowało było naprawdę epickie. Byliśmy, jak dwie połówki tego samego jabłka, które do siebie przywarły z całych sił. Nikt nie był w stanie nas rozdzielić.

Kiedy opadła ostatnia kurtyna poprowadziłem rękę Kasi w kierunku swego przyrodzenia. Katarzyna lekko i jakby trochę z obawą zacisnęła dłoń na moim penisie. Sterczał dumnie od dłuższego już czasu. Był twardy, jak pal. Jemu także należała się odrobina pieszczot. Katarzyna bardzo subtelnie masowała go poruszając skórą i odsłaniając tym samym jego głowicę.

– Weź go do buzi - poprosiłem zmysłowym szeptem.

Przez chwilę się wahała i myślałem, że nic z tego nie będzie. Na szczęście się myliłem. Wzięła go, ale bardzo ostrożnie. Ja w tym momencie znalazłem się w prawdziwym raju i aż zajęczałem z rozkoszy. Kasia z każdą chwilą nabierała więcej pewności w robieniu mi dobrze ustami. Mnie także było coraz przyjemniej. To było coś wspaniałego. Zacząłem coraz głośniej jęczeć.

Zmieniliśmy pozycję. Teraz pieściliśmy swoje sfery intymne w pozycji 6 na 9.

Kasia już wiła się z rozkoszy i drżała coraz gwałtowniej. Nie panowała już nad swoimi odruchami. Weszła w stan głębokiego upojenia. Ja także straciłem kontakt z rzeczywistością. To było, jak narkotykowy odlot tyle, że dużo mniej niebezpieczne. Nie skoordynowane ruchy jej miednicy utrudniały mi nieco pieszczotę myszki, ale starałem się z całych sił. Wreszcie nadeszła mistyczna chwila orgazmu. Kasia zadrżała, wyprężyła się niczym struna i opadła na pościel. Z pomiędzy jej warg sromowych wypływała prawdziwa rzeka. Wiedziałem co to oznacza. Nie przestałem jednak dotykać wargami jej sromu. Nadal ją tam całowałem.

To nie długiej chwili uniosłem się na rękach i przesunąłem do przodu. Położyłem się na Kasi pomiędzy jej nogami. Tak zastygliśmy w bezruchu na długie minuty. Przywarliśmy do siebie obejmując się mocno ramionami i leżeliśmy ciężko oddychając. Nie wiem, jak długo to trwało, bo czasem w tym momencie się nie liczył. Możliwe nawet, że się zatrzymał w swym biegu.

Ważni byliśmy tylko my: Katarzyna i ja. Nie miałem świadomości tego, że gdzieś tam za ścianą znajduje się Daria i Sebastian, którzy robią lub robili to samo, co my. Mimo że dzieliła nas tylko ściana wydawało mi się, że są oddaleni o setki a może nawet i tysiące kilometrów od nas lub wcale ich tam nie było.




Koniec 

Zdjęcia: www.sexeo.pl 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Moja słodka hijastra

Złota Fantazja – Bianka cz.I