Milena cz.II
Milena była dla mnie zagadką. W sumie, to niewiele o niej wiedziałem. Zawsze spotykaliśmy się gdzieś "na mieście" albo u mnie. Nie wiedziałem nawet gdzie mieszka.
To wszystko było trochę zakręcone, ale może właśnie dlatego tak bardzo mnie kręciło.
Cały ten nasz układ nie był taki zły. Trzeba było tylko się do niego przyzwyczaić. Nie miałem na co narzekać. Sytuacja wkurzała mnie tylko czasami. Ciągle jednak brnąłem w nasz "związek" z prawdziwą przyjemnością. Może to miało coś wspólnego z typowym masochizm, ale było naprawdę ekstra.
Lepszej kochanki nie można sobie wyobrazić nawet we śnie. Nie mieliśmy żadnych zobowiązań wobec siebie. Nie składaliśmy sobie żadnych obietnic. Nie było żadnego bajdurzenia o tym, i jak bardzo się kochamy i żyć bez ciebie nie możemy
Byliśmy razem i tyle. A Milena była naprawdę niezła.
Była taka, jaka powinna być kochanka. Czuła, drapieżna, delikatna, wrażliwa, czasem perwersyjna. Wszystko to kumulowało się w niej i stanowiło idealny obraz.
Długo by o tym opowiadać...
W każdym razie byliśmy dziwną parą. Jeżeli można było mówić o nas, że tworzyliśmy parę...
Spotykaliśmy się rzadko. Ostatnio coraz rzadziej i zawsze mieliśmy dla siebie kilka, a w najlepszym przypadku: kilkanaście godzin. Wszystko zależało od okoliczności zewnętrznych. Szczerze mówiąc, to wszystko zależało od Mileny. Na swój sposób było to pasjonujące. Co prawda zawsze zbyt krótkie, ale...
Nawet nie myślałam, że tak będzie. Rzeczywistość przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Wszystko to wybuchło nagle i nieoczekiwanie. Zaskoczyło i chyba trochę wywróciło nasze światy do góry nogami.
Chyba...
/////
Nadszedł wreszcie długo oczekiwany kolejny wieczór.
Sobota, jak w mordę strzelił. Także wyjątkowo nieznośna pod względem pogodowym, ale to nie było najważniejsze. Teraz nadchodził nasz czas
Ten czas był tylko dla nas.
Nic nie miało prawa go zakłócić, ani przerwać niespodziewanie tego odcinka czasu, bo jak się okazało, zaledwie kilkugodzinnego.
On i tak sam minie, bo zawsze bardzo szybko mijał.
Postanowiłem wykorzystać go maksymalnie. Do ostatniej kropli. Do ostatniej sekundy. Żadna nie będzie zmarnowana.
Ten krótki okres czasu, bo zaledwie do rana, przeznaczymy, jak zwykle tylko dla siebie. Teraz liczyliśmy się tylko my.
Wyłączyłem telefon, zapaliłem zapachowe świece, z głośników sączyła się romantyczna muzyka, zjedliśmy lekką kolację. Wszystko było takie, jak trzeba.
Milena czekała na mnie w sypialni. Leżała naga na naszym łóżku na o prawym boku
wspierając ręką głowę. Patrzyłem na nią przez dłuższą chwilę. Wreszcie podszedłem
bliżej. Odrzuciłem ręcznik, którym byłem owinięty w pasie i położyłem się tuż obok niej.
Przytuliłem ją mocno i zaczęliśmy się pieścić.
Gra wstępna jest, jak najbardziej ok. To fajna sprawa.
Te delikatne pieszczoty ciała, ze szczególnym uwzględnieniem miejsc erogennych,
pozwalają wzbudzić podniecenie. To podstawa udanego stosunku. Bez gry wstępnej nie ma udanego ciupciania. Wiadomo!
Uwielbiam to. Czerpię z tego ogromną przyjemność. Potrafię przeciągać ją maksymalnie.
Uwalniam wtedy całkowicie wszystkie swoje zmysły. Zapominam o rzeczywistości.
Przykładam się do niej, jak do mało czego. Gra wstępna pochłania mnie całego. Moje
poczynania nie są automatyczne, zaprogramowane ani wymuszone. Sprawiają mi przyjemność.
W naszym przypadku, nigdy nie było to rutynowym przygotowaniem do stosunku, chociaż na nim zwykle się kończyło.
Kiedy pieściłem ustami myszkę Mileny, dochodziło u niej do lepszego ukrwienia tego narządu i prowokowało do intensywnego wytwarzanie śluzu, w którym się lubowałem.
Wydzielina pochwy Mileny bardzo mi smakowała. Zanurzyłem się więc cały w tej otchłani. To jest wręcz boskie.
Ustami i palcem doprowadziłem Milenę do orgazmu. Dziś nasz seks był nieskazitelnie biały.
"Palcówka jest srebrem, a mineta złotem". Taką mądrość kiedyś usłyszałem i
wprowadziłem ją w czyn. Dodając do tego jej diamencik, który błyszczał u wejścia do pochwy, stymulowany przeze mnie pieczołowicie i z oddaniem, otworzyliśmy skrzynię z prawdziwymi skarbami.
Posuwałem ją najpierw jednym palcem, potem dołożyłem drugi, a na końcu robiłem to trzema.
Milena wiła się z rozkoszy. Sprawiało jej to bardzo dużą przyjemność. Dla mnie też było to bardzo podniecające.
Zdjęcia: www.sexeo.pl









Komentarze
Prześlij komentarz