Mała Mi cz.III

 


Michalina śniła mi się w nocy. Śniła mi się tak, jak nie powinna się śnić. Mój mózg wyprodukował jednak takie, a nie inne jej obrazy i wyświetlił je w kinie mojej wyobraźni.

Tuliłem nagą Mi do siebie z wielką czułością i ostrożnością. Pieściłem ją delikatnie i bez pośpiechu, delektując się każdą chwilą a także pozwalając jej odkrywać wszelkie wspaniałe doznania. Pośpiech nie był tutaj wskazany. Wszystko musiało odbyć się tak, żeby Michalina mogła dokładnie i w pełni wszystko odczuć. To było takie niesamowite...





Przebudziłem się gwałtownie. Od razu usiadłem na łóżku i kilkakrotnie głośno odetchnąłem. Kurde...

Mój sen był bardzo wyrazisty i niezwykle realny. To nie była tylko taka zwykła projekcja senna, ale miała większy wymiar. Nie tylko widziałem, ale też i czułem wszystko to, co się dzieje. Wszystkie szczegóły widoczne były jak na dłoni. 

Wstałem. Postanowiłem zapalić na balkonie. Oparłem się o barierkę.

Trzask zapalniczki wydał mi się bardzo głośny. Mocno wciągnąłem do płuc papierosowy dym.

- Nie możesz spać? – usłyszałem znajomy głos.

Odwróciłem się. To była Michalina. Stała w drzwiach balkonu.

- Nie - pokręciłem przecząco głową - Sen odszedł i za cholerę nie mogę przywołać go z powrotem.

- Zdarza się - stwierdziła filozoficznie siadając na plastikowym krześle przy stoliku.

- Właśnie. Zdarza się – potwierdziłem.

- Może będziesz potrzebował, aby zaśpiewać ci jakąś kołysankę lub opowiedzieć bajkę na dobranoc?

- To bardzo interesująca propozycja. Znasz jakieś bajki?

- Trochę jeszcze pamiętam z dzieciństwa, ale jakby był jakiś problem, to można wymyśleć jakąś na poczekaniu.

- Takie są najlepsze – stwierdziłem gasząc w popielniczce niedopałek.

- Mogę zapalić? – spytała.

- Nie wiedziałem że palisz.

- Nie palę. Ja tylko tak. Dla towarzystwa.

Proszę – podsunąłem paczkę w jej stronę.

Michalina zakrztusiła się przy pierwszym chauście.

- No i po co palić? – spytałem.

- A ty? Po co palisz?

- Nie wiem. Durne przyzwyczajenie.

Noc była bardzo ciepła. Wokół panowała przyjemna cisza. Dookoła nieliczne światła latarni i gdzieniegdzie światła w oknach rozpraszały mrok. Do tego dokładał się księżyc prawie w pełni. Musiałem przyznać, że było bardzo miło.

Zerknąłem na Michalinę. Miała na sobie ten sam czarny komplecik. Wyglądała bardzo powabnie.

"Śliczna jest "– przemknęło mi przez myśl. Znowuż trochę zawstydziłem się swoich myśli. Kilka z nich było zdecydowanie "kosmatych". No, ale cóż... Taki już najwidoczniej jest mój los.

Mając obok siebie tak wspaniałą dziewczynę, jak Michalina, musiałem cierpieć wewnętrzne katusze. To było nieomal wpisane.

Ciekawe jaką bajkę mogłaby mi opowiedzieć, albo jaką kołysankę zaśpiewać?

Pewnie każda byłaby wspaniała.

- Ok - odezwałem się wstając – Idę spróbować uderzyć w kimę. Może teraz mi wyjdzie?

- Jakby co, to nie krępuj się i wal do mnie jak w dym.

- Oj, Młoda, Młoda... Wariatka jesteś.

- Taki już mój urok...






Tak. Jej urok był naprawdę zachwycający. Rozsiewała go wokół siebie bez żadnego skrępowania i z lekkością. Coraz bardziej zaczynałem być od niego uzależniony dawał mi siłę i niezwykle podnosił.

W spodniach czułem duże podniesienie. Było to trochę krępujące i zawstydzające, ale trudno... Taki już najwidoczniej mój los.

W pokoju nie poszedłem od razu do łóżka. Stanąłem przy oknie i wpatrywałem się w ciemną noc. Przeróżne myśli wpadały do mojej głowy.

Nagle usłyszałem za sobą dźwięk otwieranych drzwi. To Michalina wchodziła do pokoju.

- Nadal nie śpisz? – spytała cicho.

Pokręciłem przecząco głową.

- Czyli: bajka na dobranoc jest wciąż aktualna?

- Jasne - roześmiałem się trochę sztucznie. 

- To może jakąś ci opowiem?

Stanęła bardzo blisko mnie i zarzuciła swe ręce na moją szyję.

Cholera. Była tak blisko. Była zbyt blisko mnie. Tak cudownie pachniała, że aż lekko zakręciło mi się w głowie.

- Może lepiej nie, bo...

- Bo co?

- Sam nie wiem – wyznałem szczerze.

- Ale ja wiem – powiedziała.

- Co wiesz?

- Podobam ci się.

- Tak, to prawda.

- No i co z tym faktem zrobimy?

Milczałem. Nie znalazłem żadnej odpowiedzi. Wszystko się we mnie kotłowało. Zupełnie w tym momencie nie byłem sobą.

Byłem jakby obcym facetem, przy którym stała piękna, młoda dziewczyna z rękami zarzuconymi na mojej szyi, a coś niezwykłego wisiało nad nami i nie było od tego ucieczki. Czy ja zawsze muszę mieć takie dylematy? Czy to wszystko nie może być dużo prostsze?

Kurde...





- Coś bardzo cię hamuje – usłyszałem głos Małej Mi.

Doskonale to wyczuła.

Tak. Coś mnie hamowało. Hamulec ręczny zaciągnięty był z całej siły i nie pozwalał zrobić ani jednego kroku w tył, ani w przód.

- To przecież nic takiego. To normalne i zwyczajne. Nie przejmuj się, bo nie ma się czym przejmować.

- Chyba nie tak do końca. Jesteś prawie moją córką. W każdym razie ja uważam cię za córkę. Tyle lat jesteś tutaj, obok mnie, więc... – tu zabrakło mi słów.

- Ale nie jestem nią. Jestem całkiem obcą osobą. Jestem kobietą. Bardzo cię pragnę. Wiem, że to szaleństwo, ale nic mnie to nie obchodzi. Od dawna daję ci sygnały. Chcę cię. Bardzo ciebie chcę.



Zdjęcia: www.sexeo.pl 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Półsiostra

Złota Fantazja – Bianka cz.I