Numerek albo psikus! cz.I
Zabrzmiał dzwonek przy drzwiach wejściowych.. Byłem w przedpokoju i właśnie skończyłem przesypywać cukierki do szklanego półmiska. Przygotowywałem się do dzisiejszego wieczoru Halloween i prawdziwego szturmu gówniarzy. Cukierek albo psikus, zamiast dobry wieczór to wkrótce będzie najczęściej używany zwrot. Będę przygotowany.
Helloween wcale mi nie przeszkadzał. Nie byłem zwolennikiem, ale też nie zaliczyłem się do zaprzysięgłych wrogów.
Otworzyłem drzwi.
Przed nimi stała Czarownica. Nie miałem żadnych wątpliwości. Czarownica albo Wiedźma.
Strój jednoznacznie na to wskazywał. Moją uwagę w pierwszej chwili przykuł spiczasty, sfatygowany kapelusz z szerokim rondem na jej głowie. Poza tym ubrana była w długą, rozciągliwą, czarną suknię. Jej górna część wykonana była z prześwitującego materiału. Miała duży dekolt przykryty kawałkami materiału w kształcie fikuśnych kotków. Suknia wyglądała na równie sfatygowaną, jak kapelusz. Była pognieciona i w tym świetle wyglądała, jakby była przykurzona. Dość duże piersi przyjemnie rysowały się pod materiałem sukni. Biodra też były ładnie zaokrąglone.
Wiedźma, jak z obrazka. Takie właśnie spotyka się w bajkach. Brakowało tylko czarnego kota.
Facjata stojącej przede mną Wiedźmy była jednak bardzo przyjemna. Żadnych krost na twarzy i długiego nosa. Czarownica miała miłą buzię z lekko wystającymi kośćmi policzkowymi, nieco bladą cerę, czerwone , ładnie zarysowane usta. Jej czarne i pofalowane włosy spływały wodospadem spod kapelusze na ramiona i plecy.
Nie była wysoka. Liczyła może metr sześćdziesiąt centymetrów wzrostu. Uśmiechała się przyjaźnie,
"Fajne przebranie i Czerownica też niczego sobie " stwierdziłem w myślach. "Tylko kto to może być?" zastanawiałem się.
Chyba nie był to żaden dzieciak z sąsiedztwa. Znałem wszystkich. Tak właściwie to nie był to żaden dzieciak jako taki!
- Numerek albo psikus - odezwała się postać przede mną.
Oczy zrobiły mi się wielkie z wrażenia . Zaskoczenie było ogromne. Spodziewałem się czegoś zdecydowanie innego.
- Proszę?! - wykrztusiłem z siebie
- Numerek albo psikus - powtórzyła robiąc dwa kroki do przodu.
Stała tuż przy mnie nieomal dotykając rondem swego filcowego kapelusza mojej twarzy.
- A przepraszam... Ty się nie poomyliłaś, dziewczynko?
- Nie - odpowidziała dobitnie podnosząc głowę i spoglądając prosto w moje oczy.
Jej oczy były śliczne.
Poczułem przyjemne ciepło rozpływające się powoli po całym ciele. Zrobiło mi się tak jakoś słodko oraz lekko. Zupełnie, jakbym "sztachnął feromona" cz coś w tym stylu. To było naprawdę przyjemne i niezwykłe, aż ciarki przeszły mi po plecach.
Zrobiłem krok do tyłu i wykonałem ręką zapraszający gest. Weszła do środka. Zamknąłem za nią drzwi.
Ściągnęła kapelusz z głowy. Jej czarne włosy rozsypały się dookoła głowy.
Poprawiła je dłonią. Spojrzała na mnie uważnie.
- Chodźmy do twojej sypialni - powiedziała - Chyba, że wolisz tu...
- Co tu... ?!
- No... Być ze mną. Mieć mnie...
- Żartujesz, prawda?
- Absolutnie.
- Co to jest? Ukryta kamera?
Rozejrzałem się dookoła.
Dziewczyna pokręciła energicznie głową.
- Nie...
Wyciągnęła do mnie rękę...
Znaleźliśmy się w mojej sypialni. Nieznajoma szybko zdjęła suknię odrzucając ją niedbale na oparcie fotela. Była cholernie zgrabna. Jej duże piersi lekko zwisały. Falowały przy każdym ruchu. Płaski brzuszek, zaokrąglone biodra, zgrabne nogi dopełniały widoku. Przyjemnego niezwykle widoku.
Moja sypialnia dużo zyskała będąc dla niej tłem. Patrzyłem, jak oniemiały. Niezwykłość całej sytuacji nieco mnie paraliżowała. Czułem to na całym ciele. Poniżej brzucha pojawiła się jednak inna sztywność. Byłem coraz bardziej podniecony. Mój penis zwiększał swe wymiary, sztywniał i twardniał. W tym aspekcie wszystko było więc okej.
Stałem wciąż bez ruchu. Ona, naprzeciwko mnie także jakby zastygła. Patrzyła tylko na mnie, a w jej oczach błyszczały wesołe ogniki. Teraz piłka była to mojej stronie i ode mnie zależał następny ruch. Nie spuszczając wzroku z nieznajomej dziewczyny zacząłem rozpinać swoją koszulę. Poluzowałem pasek spodni, ściągnąłem je.
Dopiero, gdy byłem w samych slipkach zrobiła krok w moją stronę. Zarzuciła mi ręce na szyję, a nasze usta połączyły się w namiętnym pocałunku....
Opadliśmy na łóżko.
Od razu przejęła inicjatywę.
Niektórych facetów wprowadza to w zakłopotanie, ale mnie akurat się podoba. Bardzo lubię, gdy moje partnerki biorą sprawy w swoje ręce. Nie to, żebym był leniuchem, ale jest to miłe urozmaicenie. Mamy przecież równouprawnienie.
Chociaż trudno mówić o równouprawnieniu. To przecież Kobieta daje pierwszy sygnał i impuls. To ona decyduje co i jak.
C. D. N.
Zdjęcia: www.madporn.com
Komentarze
Prześlij komentarz