Zew natury cz.II
Ariadna zarzuciła ręce na moją szyję, a ja objąłem ją mocno w biodrach i przyciągnąłem do siebie. Zaczęliśmy się namiętnie i gorąco całować. Namiętnie, gorąco, szybko, niecierpliwie, żarłocznie, pospiesznie...
Zupełnie tak, jakbyśmy bali się stracić chociażby jeszcze jedną sekundę z tego czasu, który był nam przeznaczony. Nie wiedzieliśmy ile go mamy dla siebie, więc dla całkowitej pewności rozpoczęliśmy z wysokiego C.
Cała rzecz rozegrała się bardzo szybko.
Od momentu, gdy Ariadna, chociaż wtedy jeszcze Nieznajoma, zauważyła moje spojrzenie i podniosła na mnie wzrok minęło zaledwie kilkanaście minut.
Ten moment, gdy nasze spojrzenia się spotkały też był warty odnotowania. Przez moje ciało przeszedł niezwykły prąd. Kiedy Nieznajoma uśmiechnęła się do mnie ciarki sunące po moim kręgosłupie stały się jeszcze wyraźniejsze i bezczelnie docierały do miejsca pod brzuchem. Erekcja mojego członka była natychmiastowa.
W naszych oczach zapłonęły iskry pożądania. Nie musieliśmy nic mówić, nic sobie wyjaśniać. Oboje wiedzieliśmy od razu co to jest i czym się skończy. Ostra kopulacja między nami wisiała w powietrzu.
Jej imię było niezwykle fascynujące. Doszukiwałem się w nim nawet pewnej dozy mistyki. Ariadna, to ta laska od nici, która pozwoliła Tezeuszowi wydostać się z labiryntu Minotaura.
Czysta, święta, szlachetna - to właśnie znaczyło jej imię. Takie też wrażenie odniosłem. Korciło mnie jednak, aby sprawdzić jak bardzo czystą, świętą i szlachetną jest poza kartami greckiej mitologii. Moja zwierzęca natura szeptała mi do ucha najróżniejsze sprośności z Ariadną związane. Słuchałem ich w coraz to większym podnieceniu.
W końcu przemówiła sama Ariadna:
- Wiesz co? Może znajdziemy jakieś bardziej swobodne miejsce? Straszne nudy tu dziś i tłum trochę nieciekawy. A ja mam ochotę na coś bardzo ciekawego i innego niż zwykle z lekką nutką szaleństwa oraz niepohamowania, pikanterii, odrobiną perwersji...
- Coś pikantnego powiadasz... - odezwałem się - Okej. Coś wymyślę.
Wziąłem Ariadnę za rękę i wyszliśmy z sali, by znaleźć się w tym wcześniej wspomnianym składziku gospodarczym.
Zamknąłem drzwi na klucz.
- Teraz jesteśmy tu sami i nikt nam nie będzie przeszkadzał - powiedziałem zmysłowym szeptem.
- To świetnie - ucieszyła się Ariadna - Nie lubię stosunków przerywanych.
- A ja, jak coś zaczynam, to też lubię doprowadzić do końca.
- No, to jesteśmy z jednej gliny ulepieni - mówiąc to Ariadna objęła mnie za szyję.
Ja ją w biodrach. Nasze wargi znalazły się cudownie blisko siebie, więc grzechem by było, gdyby nie połączyć ich razem. Nie popełniliśmy tego grzechu. Inne grzechy według prawa kanonicznego pewnie popełnimy, ale tego nie!!! Całowaliśmy się bardzo gorąco i niezwykle namiętnie.
Zaczynało się nieźle...
W jednej chwili zrobiło mi się bardzo gorąco kropka zdjąłem więc swoją marynarkę i rzuciłem ją na stolik. Ariadna przykucnąła i zaczęła majstrować przy moim rozporku. Szybko poradziła sobie z paskiem i guzikami. Moje spodnie opadły do kostek. Ariadna zaś zaczęła masować otwartą dłonią mojego ptaka. On osiągnął pełną erekcję.
Widząc to Ariadna wyciągnęła go przez nogawkę moich slipek i bez zbędnych ceregieli otuliła go swoimi wargami.
Zadrżałem z rozkoszy. Fakt robienia mi loda przez kobietę zawsze tak na mnie działał. W tym miejscu byłem niezwykle wrażliwy na wszelkie bodźce.
Mężczyzna ma dużo mniej sfer erogennych w porównaniu z kobietą, ale w moim przypadku sfera erogenna poniżej brzucha była niczym pole minowe. Nie wybuchałem jednak tak od razu. O, nie. Jakiś czas musiało to potrwać.
Ariadna umiejętnie stąpała między minami. Wiedziała dobrze co, gdzie, jak i kiedy. Prawdziwe mistrzostwo. To musiałem przyznać. Mój oddech stawał się coraz szybszy, głośniejszy oraz bardziej chrapliwy niż zwykle.
- Świetna w tym jesteś – wyszeptałem.
- Wiem - odpowiedziała.
Była świadoma swoich umiejętności oralnych.
- Wcześnie zaczęłam i dużo trenowałam.
- Doszłaś do mistrzowskiego poziomu.
Ariadna nic mi już nie odpowiedziała, bo wróciła do oralnych pieszczot. Była dobrze wychowana, więc wiedziała, że z pełną buzią się nie mówi.
Położyłem rękę pod jej brodą i podniosłem twarz Ariadny do góry.
- Wstań - poprosiłem.
Kiedy to zrobiła złapałem za ramiączko jej sukni zsunąłem wzdłuż ramienia. Po chwili obniżyłem jej zgrabne duże piersi.
Położyłem na nich dłonie.
Piersi są ozdobą kobiety. Są jej skarbem, a więc chciałem potrzymać go w swych dłoniach. Pochyliłem się i zacząłem całować jej cycusie.
Nagle odwróciłem ją gwałtownie tyłem do siebie i ręką unosiłem spódnicę. Wkrótce dotykałem gładkich ud Ariadny. Sunąłem ręką dalej aż dotarłem do bioder. Chwyciłem za gumkę jej majtek i ściągałem je.
Majtki pozostały na podłodze. Ariadna wypięła pupę w moją stronę. Przyklęknąłem i zacząłem pieścić ustami wąwóz pomiędzy jej nogami.
Jej źródełko było gorące. Bardzo gorące.
Ariadna była już nieźle nakręcona. Ja też napięty do granic wytrzymałości.
O to chodziło...
C. D. N.
Zdjęcia: www.sexeo.pl
Komentarze
Prześlij komentarz