MOJA WYGRANA
Zaparkowałem na swoim miejscu i powlokłem się do
domu. Wstąpiły we mnie nowe siły...
Przekręcając klucz w
zamku zdziwiłem się. Głowę bym dał, że zamknąłem drzwi "na
dwa razy". Nie myślałem jednak długo nad tym problemem.
Jedyne co zaprzątało moje myśli to wzięcie zimnego
prysznica.
Zostawiłem neseser w przedpokoju. Wszedłem do
łazienki. Zrzuciłem przepocone ubranie i z ulgą chłonąłem
strumienie zimnej wody. Tak, to Tygrysy lubią najbardziej...
Dochodziłem do siebie...
Wyszedłem z łazienki jeszcze
mokry i idąc do sypialni wycierałem się kosmatym ręcznikiem.
Uchyliłem drzwi i... zdębiałem.
Błyskawicznie
przysłoniłem materiałem swoje klejnoty, które dotychczas były na
widoku. Tak, na widoku, bo na kanapie leżała naga Agata.
Uśmiechnęła się szeroko i z łobuzerskim zacięciem bez śladu
zażenowania czy zakłopotania. Za to ja stałem goły, mokry, z
głupią miną.
- Co ty tu... robisz? - wykrztusiłem z
siebie.
Dobra, ok... byliśmy znajomymi, razem z jej mężem...
miała klucze, bo jak mnie nie było, to przychodzili podlać
kwiaty... ale wizyty, które sobie składaliśmy były zawsze
zapowiedziane no i nigdy w strojach adamowych.
- Jestem -
uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
Usiadła na kanapie jak
przykładna uczennica ze złączonymi nogami i dłońmi opartymi na
kolanach.
- Jestem i czekam na ciebie.
- Fajnie, że wpadłaś,
ale może mogłabyś się trochę ogarnąć, to znaczy ubrać i ja
bym też chętnie się przyodział...
Szok i zdębienie nie
ustępowało.
Chociaż byłem ledwo co po kąpieli, to w jednej
chwili znów spociłem się jak koń w trakcie westernu. Gorąca fala
oblewała mnie od głowy aż po stopy.
Nic nie odpowiedziała.
Wstała i podeszła wolno do okna.
Zgrabna jest, cholera, to
musiałem przyznać. Podobała mi się bardzo, ale była żoną
mojego serdecznego kumpla, można powiedzieć nawet, że przyjaciela,
więc...
Znaliśmy się od lat, jak łyse konie...
Agata
odwróciła się gwałtownie. Jej czarne włosy zafalowały wokół
głowy W świetle słonecznym wyglądała wprost zajebiście. Miała
ekstra ciało.
Piersi Agaty były duże, kształtne, lekko
opadające, z różowiutkimi sterczącymi sutkami. Biodra okrągłe,
nogi zgrabne i długie. Jej cipka dokładnie wydepilowana.
Mój
rozbójnik już się ruszył i zaczynał rosnąć. Dobrze, że miałem
go przykrytego ręcznikiem, chociaż to chyba nie jest powód do
wstydu, że zareagowałem jak najbardziej prawidłowo.
- Jestem
twoją wygraną - głos Agaty dotarł do mnie jakby lekko
przytłumiony.
Wszystko we mnie zaczynało buzować, ciśnienie
wzrastało gwałtownie, a poziom "spermoglobiny" dochodził
do krytycznych wartości.
- Co? - nie zrozumiałem od razu.
-
Przecież mnie wygrałeś, prawda?
- Ja... no... - zacząłem się
motać.
Ale to fakt...
Ta historia rozpoczęła się
jeszcze w czerwcu.
Zrobiliśmy sobie z Jackiem męski wieczór.
Parę czteropaków piwska, coś na przegryzkę. Zaczęliśmy grać w
pokera. Dla jaj udawaliśmy, że gramy na bardzo duże
stawki.
Jackowi kompletnie nie szła karta. Wtapiał wszystko co
możliwe, chociaż to raczej ja nie mam szczęścia ani w kartach,
ani w miłości. Gdybyśmy grali poważnie to musiał by od
następnego dnia zamieszkać pod mostem.
- Dobra... stawiam Agatę
- zaproponował ze śmiertelnie poważną miną.
- No, czy ja
wiem... - zastanawiałem się przesadnie długo - nie chciałeś brać
udziału w reality show "WYMIEŃMY SIĘ ŻONAMI".
- Bo
ty nie masz żony... ale potem chciałem i to ty się wahałeś.
-
Bo nie byłem pewny czy będziesz się chciał odmienić z powrotem -
dusiliśmy się już ze śmiechu.
I zagraliśmy. Miałem karetę
dam a Jacek zaledwie parę dziewiątek.
Później nie wracaliśmy
do tego tematu.
Temat wrócił dziś.
Agata podchodziła
do mnie powoli. Oparła dłoń na moim ramieniu. Nadal stałem jak
skamieniały z ręcznikiem przysłaniającym podbrzusze. Stanęła za
mną.
- Nie bądź taki spięty - wyszeptała wprost do mego ucha
- zawsze jesteś taki wygadany, dowcipny...
- Nie zawsze żona
mojego kumpla stoi przy mnie naga...
- Kumpel ją przegrał.
-
Przestań!!! Przecież, to były tylko żarty.
Właściwie to
powinienem być bardziej stanowczy i zrobić coś, żeby to przerwać
jak najszybciej, ale...
Kurde, podniecało mnie to wszystko i to
bardzo. Co prawda przelecenie żony kumpla jest trochę nie w
porządku i w mordę się za to daje, ale... kurde, to naprawdę mnie
jarało...
Stanęła przede mną i spojrzała mi prosto w oczy.
Wytrzymałem ten wzrok.
Ciekawe czy wyczytała w nim moje wielkie
pragnienie, aby ją mieć. Tak, to prawda, czasem o niej marzyłem i
gdy puszczałem wodze fantazji to nie było litości. Świntuszyliśmy
tak, że nawet ja potrafiłem się zawstydzić...
To był
absolutny hardcore.
Niespodziewanym ruchem Agata zerwała
ze mnie ręcznik, to znaczy: wyrwała go z zaciśniętej dłoni i
odrzuciła na kanapę. Machinalnie splotłem dłonie zastawiając go
przed jej wzrokiem. Uśmiechnęła się szeroko.
- Pokaż mi go...
W głosie Agaty wyczułem lekki ton rozkazujący. Starała się
rozsunąć moje dłonie. Pozwoliłem jej na to.
Patrzyła na
niego, sterczącego już na maksa. Ujęła go delikatnie w dłoń.
Lekko ją na nim zacisnęła. Podniosła wzrok na mnie.
- Chcesz
mnie? - zapytała cicho.
- Tak - odparłem pewnym głosem.
W
sumie nie było czego już ukrywać.
Agata przyklęknęła przede
mną, naciągnęła skórkę i wzięła do ust odsłoniętą głowicę.
Tylko głowicę, bo cała reszta pozostała na zewnątrz. Pozostała
tak krótką chwilę by wreszcie objąć go całego. Aż jęknąłem,
a Agata jakby tylko na to czekała. Brała go szybko i gwałtownie.
Jakby łapczywie.
Spojrzała na mnie z dołu. Miałem lekko
przymknięte oczy, ale widziałem ją dokładnie, widziałem to, co
robi.
- O tak... tak... - wyrywało się z moich ust raz po raz za
każdym razem, gdy mój penis znikał cały w ustach Agaty.
Wsunąłem
palce w jej włosy. Rozsunąłem szerzej nogi, by być bardziej
stabilnym. Zerknąłem w lewo. Nasze postaci odbijały się w szybie
segmentu. Zajebiście wyglądaliśmy.
Delikatnie dotknąłem
jej brody. To był misterny znak. Agata przerwała. Odsunęła się
lekko lecz nie wypuściła go z ręki. Spojrzała na mnie.
Dotykałem
wciąż spodu jej brody i delikatnie podniosłem głowę
Agaty.
Podniosła się.
Zbliżyłem swe usta do jej ust.
Zaczęliśmy się całować.
Opadliśmy na podłogę.
Przylgnęliśmy do siebie szczelnie.
Moja dłoń podróżowała po
ciele Agaty odwiedzając każdy dostępny zakamarek. Wsunąłem ją
wreszcie między jej nogi.
Cipka Agaty była już bardzo mokra.
Wsunąłem do jej wnętrza wskazujący palec i posuwałem ją nim.
Potem uniosłem go w pobliże naszych ust. Dotknąłem go językiem i
zlizywałem wydzielinę jej pochwy. Agata po chwili uczyniła tak
samo.
- Jeszcze, jeszcze... - wyszeptała.
Wsadziłem w jej
muszelkę tym razem dwa palce i przesuwałem nimi w przód i tył
starając się zebrać jak najwięcej intymnego nektaru.
Zlizywaliśmy
go potem z moich palców.
- To nieziemskie - szepnęła, gdy
złapała trochę powietrza - zupełnie tak, jakbym całowała się z
własną cipą.
Zamknąłem usta Agaty pocałunkiem. Po chwili
przeniosłem je między jej nogi by samemu kosztować tych słodkości.
Spomiędzy nóg Agaty wypływał rajski strumień. Istna
ambrozja.
Nic nie smakuje tak, jak kobieta w czasie miłosnej
ekstazy. Lizałem jej cipcię jak surowy boczek.
Poza tym w mojej
sypialni panowała istna sauna. Było gorąco jak w piekle i my,
spoceni sobą. Zacząłem już kiedyś zwracać uwagę na zapachy.
Przyznaję, że ciągnęło mnie coraz bardziej w tę stronę.
-
Zerżnij mnie - wyjęczała Agata podnosząc się z podłogi gdy na
chwilę przestałem pieścić jej myszkę i chciałem zmienić
pozycję.
Przyklęknęła na kanapie przy jej skraju. Opadła "na
cztery łapy" i wypięła swą pupę.
Stanąłem za nią.
Zwilżyłem śliną swego członka i przytknąłem go do jej
szczelinki. Wsunąłem go powoli w wilgotny korytarz. Napierałem
mocno przytrzymując Agatę w biodrach, aby nie wysunąć się za
daleko i nie przerwać naszego miłosnego aktu nawet na
chwilę.
Jęczała już z rozkoszy, a ja niestrudzenie
penetrowałem ją od tyłu. Jej odgłosy były coraz głośniejsze.
Moje ruchy coraz gwałtowniejsze. Miałem wrażenie, że dochodzę do
samego dna.
- Zaraz się spuszczę – wycharczałem.
Wysunąłem
się błyskawicznie i wytrysnąłem na plecy Agaty.
Opadła na
kanapę a ja przylgnąłem do jej pleców nie zwracając uwagi na
małe jeziorko spermy. Leżeliśmy tak dłuższą chwilę łapiąc
powietrze.
Osunąłem się na plecy tuż obok Agaty.
Długo nie
wykonywaliśmy żadnego znacznego ruchu. Leżeliśmy bez słów.
Słyszeliśmy tylko swe ciężkie oddechy.
Znajdowaliśmy
się w bliżej niezidentyfikowanej przestrzeni. Oprócz nas, całkiem
nagich i wtulonych mocno w siebie nie było nic.
- Jeszcze,
jeszcze... - zajęczała do mojego ucha.
Dłonią masowała mojego
sztywnego członka. Zacisnęła na nim dłoń i symulowała
onanistyczne ruchy. Moja ręka wślizgnęła się między nogi Agaty,
a palec wskazujący między wargi sromowe.
Całowaliśmy się.
Rozkosz otaczała nas swą aurą jak ciepły koc.
Dawno nie czułem
się tak wspaniale. Było mi dobrze. Bardzo dobrze.
Nic innego się
nie liczyło...
O tak, tak, cudownie jest, cudownie, cudownie...
Otwierałem powoli oczy. Ekstaza i błogostan trwały
nadal chociaż mlecznobiała niezidentyfikowana przestrzeń ustąpiła
a na jej miejscu pojawiły się znane sprzęty mojej sypialni
zatopione w dyskretnym mroku zbliżającej się nocy.
Agata
nachylona nade mną ssała delikatnie mojego penisa. Otaczała go
szczelnie językiem i wnętrzem ust. Nie wykonywała żadnego ruchu.
Penis wypełniał ją całkowicie.
Spojrzałem nieco przytomniej.
Wyczuła to, przerwała i spojrzała na mnie.
- Obudziłam cię? -
spytała z uśmiechem.
Była niestrudzona.
Przez cały ten czas
pieściliśmy się niestrudzenie z dwoma krótkimi przerwami, gdy już
się sobą nasyciliśmy. To był niezły mały maratonik. Zapowiadał
się trzeci etap.
Dyskretnie rzuciłem wzrokiem na elektroniczny
zegar. Było ledwo po godzinie 23-ej.
Niezły wynik - przyznałem
w duchu.
- Cały czas wydaje mi się, że śpię i wcale się nie
obudziłem.
- Jestem realna.
- Wiem..
... i tego się boję
- dodałem w myślach.
Agata dosiadła mnie jak ogiera i
ujeżdżała. Najpierw wolno, bardzo wolno. Pochyliła się a ja
wpiłem wargi w jej duże piersi. Ssałem je a w myśli dziękowałem
Bogu, że jestem ssakiem.
Agata przyspieszała. Przytrzymywałem
ją w biodrach. To już był pełen galop. Jej cycki podskakiwały w
górę za każdym razem. Gapiłem się zafascynowany na to ich
szaleństwo. Przeniosłem wzrok niżej. Mój penis zagłębiał się
cały, aż po jądra w jej cipcię, by po chwili wysunąć się i
znów zagłębić. I znów i znów...
***
Ranek
nadszedł nieoczekiwanie i zbyt szybko. Noc ustępowała z każdą
kolejną minutą...
Agata spała z policzkiem na moim torsie. Ja
wpatrywałem się tępo w biel sufitu. Setki myśli przelatywały
przez moją biedną głowę.
Zastanawiałem się co będzie jutro,
co pojutrze, jak spojrzę w oczy Jackowi a jak w sobie przed
lustrem.
Kłębiło się wszystko we mnie jak w garncu.
Kuźwa,
czy ja zawsze muszę się pakować w takie sytuacje?
Czy nie mogę
normalnie pójść z dziewczyną do łóżka a potem rano obudzić
się bez żadnych rozterek lub głupich myśli.
Ale w sumie nie
miałem żadnego kaca moralnego.
Nigdy też nie wygrałem tak
wartościowej nagrody.
Dodaj d
17.






Komentarze
Prześlij komentarz