Angelika cz.II
Następnego dnia obudziłem się dość późno. Słońce przelewało przez okna swój blask rozświetlając mój pokój. Powoli otworzyłem oczy. Rozejrzałem się wolno dookoła. Angeli nie było przy mnie.
Czy ona naprawdę tu była wczorajszego wieczora? Czy naprawdę wydarzyło się to wszystko? Całe mnóstwo pytań pozostało bez odpowiedzi.
W pokoju nic się nie zmieniło. Wszystko pozostało takim, jakim zostawiłem wczoraj. Usiadłem.
Przez krótką chwilę dochodziłem do siebie. Próbowałem zebrać do kupy myśli, które chaotycznie plątały się po mojej głowie. Jakież to wszystko było dziwne.
Wstałem na równe nogi. Sięgnąłem po swoje slipy leżące nieopodal i nałożyłem je szybko.
Wyszedłem z pokoju. Wszędzie panowała niczym niezmącona cisza.
Angeli naprawdę nigdzie nie było. Nawet w jej pokoju. Trochę zawiedziony skierowałem się do kuchni, aby zaparzyć sobie kawę.
Tak. Byłem nieco zawiedziony, ale z drugiej strony, to dobrze, że nie spotkałem Angeli. Nie wiem jakbym się zachował stojąc z nią twarzą w twarz.
No i jak zareagowałaby ona?
Wypiłem kawę. Poszedłem wziąć prysznic. Gdy wróciłem do pokoju, to zauważyłem, że mam jakąś nie odebraną wiadomość na telefonie.
To był SMS przysłany z dawno nieaktywnego numeru.
Treść tej krótkiej wiadomości spowodowała, że aż mnie zatkało, momentalnie się spociłem i poczułem dziwne mrowienie na całym ciele.
"Pozdrawiam Cię - Mindimandi"
Zachwiałem się na nogach.
O, kurwa..
Tego się absolutnie nie spodziewałem.
Jasna cholera.
Ta historia była dość świeża. Sprzed dwóch, może trzech tygodnia. Zapomniałem już o niej, bo nie przypuszczałem, że będzie miała swoją kontynuację. Wtedy bardzo mnie zelektryzowała i żyłem nią przez jakiś czas, ale to wszystko wyciszało się i w końcu zamilkło, ale teraz jak widać ta historia miała swój ciąg dalszy.
Zaczęło się niespodziewanie.
Dźwięk przychodzącej wiadomości dużo głośniej niż w rzeczywistości i wyrwał mnie z tego stanu błogości i potoku gorących rozmyślań. Zapomniałem po prostu wyłączyć telefon na noc, jak zwykle to czyniłem.
Trochę wkurzony, sięgnąłem po smartfon leżący na nocnym stoliku.
Wszedłem w Menu: Wiadomości. Otworzyłem tą, która nadeszła. Był to MMS wysłany z nieznanego numeru.
No i zdębiałem w tym momencie. Z wrażenia aż usiadłem na łóżku i nie wierzyłem własnym oczom.
Wiadomością było, bez wątpienia amatorskie, zdjęcie rozwartej palcami cipki. Piękny to był obrazek. Aż zagwizdałem z wrażenia.
Zdjęcie, jak wspomniałem, było amatorskie, wykonane telefonem komórkowym, przy pomocy kijka do selfie, a nie skopiowane z jakiegoś tam erotycznego portalu.
Pod zdjęciem jedno zdanie:
"Jak Ci się podoba moja myszka?"
Zatkało mnie.
I cóż miałem odpowiedzieć na tak zadane pytanie?
Cipki są fajne i zawsze bardzo mi się podobały. Ta także.
Wpatrywałem się w zdjęcie z zachwytem i ciekawością. Pierwszym skojarzeniem, które zawsze przychodziło mi na myśl, gdy patrzyłem na jakąś cipkę, była broszka.
I ta mistyczna broszka pokazana była prawie, jak w podręczniku anatomii.
Różowiutkie sromowe były jak brama zapraszająca wszystkich do środka. Dalej, wargi sromowe mniejsze i głęboki korytarz prowadzący do środka. Nad nim ujście cewki moczowej, a jeszcze wyżej niewielki diamencik - łechtaczka.
No, miodzio, po prostu miodzio.
Widok tej piczki na ekranie mojego smartfona naprawdę bardzo mnie rozczulił.
Dodatkowo autentyczność tej fotki bardzo mnie pobudziła. Poczułem rosnące podniecenie. Zaraz też, niemalże automatycznie, chwyciłem w garść swojego prężącego się członka. Zupełnie tak, jakbym chciał utrzymać go na wodzy, bo zaczął się niebezpiecznie wyrywać do przodu.
Chwilę zastanawiałem się kto mógł przesłać mi taką fotkę? Numer był całkowicie nieznany. To mógł być głupi żart i to było najbardziej prawdopodobne.
Żart albo jakaś pomyłka i to nie ja miałem być odbiorcą. Cholera wie, jak było w rzeczywistości.
Chwilę zastanawiałem się co zrobić, ale w końcu postanowiłem ograniczyć się do wysłania sms-a:
"Fajna cipka. Ale kto ty jesteś?"
Odpowiedź przyszła szybko i brzmiała:
"Twoim snem."
Zastanowiło mnie to jeszcze bardziej.
Śniłem o wielu pięknych kobietach. Zarówno tych niedostępnych, jak i tych, które mnie otaczały. Sporo ich było. A w szczególności Angela.
Która z moich koleżanek mogła wykazać się taką fantazją i odwagą?
Nie mogłem absolutnie żadnej dopasować. Jeżeli oczywiście kobieta była autorką tego mms-a.
Po chwili przyszła następna wiadomość multimedialna. Zdjęcie było jednak dużo bardziej subtelniejsze.
Wykonane z wysokości brzucha. Widać na nim było wygolony wzgórek łonowy oraz fragment kobiecych nóg.
"Może teraz Ty pokażesz mi swoje atuty?" - brzmiał podpis pod nim.
Noo...
Zaczynało się robić grubo.
Przez moment biłem się z myślami, ale w końcu ochota na przeżycie czegoś ciekawego, zwyciężyła.
Zsunąłem swoje slipy. W lewą rękę ująłem ponownie swojego penisa i wykonałem zdjęcie. Wysłałem je zaraz, aby nie rozmyślić się w międzyczasie.
Ze swojego członka byłem bardzo zadowolony i można powiedzieć dumny.
Prawie dwudziesto centymetrowy drąg sterczał dumnie poniżej brzucha. Był ładnie zbudowany, kształtny i budził pożądanie w kobietach. Wiele z nich marzyło, aby ten organ znalazł się w ich gorących i mokrych cipkach albo w ustach. Tak przynajmniej sądziłem.
Odpowiedź przyszła po chwili.
"Masz bardzo fajnego ptaszka."
"Twoja myszka jest także niczego sobie. Bardzo mi się podoba." - odpisałem.
"Dziękuję. To bardzo miłe z Twojej strony."
Normalnie, pełny Wersal.
Miałem nadzieję, że po drugiej stronie, rzeczywiście była dziewczyna, a nie podszywający się pod nią jakiś nienapasiony erotycznie facet, zorientowany na przedstawicieli własnej płci. Wariatów i oszołomów nie brakowało. Nie byłem homofobem, ale jeśli chodzi o gejów, to wolałem, aby trzymali się z daleka od mojego tyłka i penisa. Co najmniej trzy penisy dalej, jak zwykłem powtarzać.
Ale co tam?
Jest ryzyko - jest zabawa.
Jak się bawić, to bawić się na maksa i nie ograniczać.
Przecież to nie było nic takiego. Nikomu nie stanie się krzywda. Wszystko zapowiadało się ciekawie. Zaczynało mi się podobać.
To było niezwykłe i niecodzienne.
Może kiedyś taka zabawa uchodziła by za wyjątkową perwersję i zasługiwała na ogólne potępienie, ale teraz nie była niczym niezwykłym. Ja w każdym razie nie widziałem w niej nic zdrożnego.
Poza tym kiedyś nie było to możliwe ze względu na brak telefonów komórkowych z funkcją wysyłania zdjęć. Teraz stawało się normą.
Różne są sposoby rozładowywania napięcia seksualnego skumulowanego w młodych ludziach. Szybko rozwijająca się technologia też bardzo w tym pomaga.
"Jak masz na imię?" - zapytałem w sms-ie.
"Mindimandi"
Zabrzmiało to bardzo uroczo, niezwykle, tajemniczo i trochę mistycznie. Bardzo mi się spodobało. Szukałem w pamięci czy nie spotkałem się wcześniej z taką ksywką, ale nie.
Określenie: Mindimandi nic mi nie mówiło. Ten fakt jeszcze bardziej wzmógł moją ciekawość.
"Pokażesz mi siebie jeszcze?" - wystukałem na klawiaturze.
"A chciałbyś?".
"Bardzo".
Zareagowałem bardzo szybko na dźwięk przychodzącej wiadomości. Otworzyłem mms-a. Było w nim zawarte kolejne fascynujące zdjęcie.
Wykonany ono było z wysokości piersi Mindimandi. Lewą rękę wsunęła ona za swoje czerwone, koronkowe majtki odsuwając materiał od ciała. Zdjęcie ukazywało to, co jest zwykle za nimi schowane.
Musiałem przyznać, że ujęcie było z gatunku tych artystycznych i pomysłowych. Nic nie było pokazane wprost. Trzeba było uruchomić swoją wyobraźnię.
Zrewanżowałem się bliskim ujęciem swojego instrumentu na którym zacisnąłem dłoń.
Wymieniliśmy jeszcze kilka fotek zanim Mindimandi pożegnała się pisząc: dobranoc. No cóż, wszystko co dobre szybko się kończy, musiał więc nastąpić koniec naszego seansu. Jak dla mnie nastąpiło to zdecydowanie zbyt szybko.
Zapisałem otrzymane zdjęcia w pamięci telefonu.
Chciałem mieć pamiątkę tego wieczoru, gdyby miał on się więcej nie powtórzyć.
Mogło być to przecież jednorazowe wydarzenie. Takie trochę dla jaj, a może cała sytuacja miała jakieś głębsze dno. Tego nie wiedziałem.
Dopiero teraz dotarła do mnie myśl, że Mindimandi musiała mnie znać. Nie zapytała przecież o moje imię. Kim więc była?
Poczułem, aż jeżą mi się wszystkie włosy na ciele. Kuźwa...
To było trochę żenujące. Poczułem się bardzo dziwnie. Po raz pierwszy w życiu znalazłem się w takiej sytuacji.
Dodatkowo Mindimandi rozłączyła się, a ja zostałem sam w łóżku ze ściągniętymi gaciami trzymając zaciśniętą w dłoni na swoim penisie. Dobrze, że nie było świadków.
Usiadłem na łóżku. Byłem silnie podniecony.
Dziwne to było wszystko. Dziś jednak okazało się, że miało sens. To miało ręce i nogi. Już wiedziałem dużo więcej, niż wtedy. Wszystko się wyjaśniło.
A więc to była ona. Mindimandi i Angela, to jedna i ta sama osoba. Jasny gwint..,
Znów poczułem wielkie napięcie i uniesienie. Ostatnio ten stan był u mnie chroniczny. Bardzo dziwny i cudowny jednocześnie. Nie mogłem więc narzekać na swoje wrażenia i odczucia.
Czyżbym pod tym względem był wybrańcem?
Gdy Angela wróciła po południu, bezceremonialnie stanąłem jej na drodze. Spojrzała na mnie uważnie.
,- A więc to ty? - spytałem.
- Kto? - na jej ustach pojawił się lekki uśmiech.
- Mindimandi.
- Tak. To ja. Jesteś zgorszony?
- Nie - pokręciłem energicznie głową - Raczej cholernie napalony.
- To dobrze.
- A to, co wydarzyło się dziś w nocy?
- Było niesamowicie, a tobie?
- Mnie też.
- To dobrze - powtórzyła kładąc mi dłoń na ramieniu i mijając mnie.
Chciałem jeszcze coś powiedzieć, ale zabrakło mi słów. Stałem przez chwilę nieruchomo. Dopiero gdy usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi ruszyłem do swojego pokoju.
KONIEC
Zdjęcia: www.sexeo.pl









Komentarze
Prześlij komentarz