ANONIMOWA EKSHIBICJONISTKA cz.I

 



No...

Odetchnąłem z wielką ulgą. Wyszło całkiem nieźle...

Byłem bardzo zadowolony z ujęć, które udało nam się dziś zarejestrować w miejskim parku. Nam, bo uczestniczyła w nich także Laura.

Laura, jako moja modelka, świetnie zagrała swoją rolę.

Co prawda w maseczce chirurgicznej trochę ciężko było ją rozpoznać, ale...

Ja też miałem taką na twarzy. Podobnie zresztą, jak inni. Wymogi bezpieczeństwa w czasie pandemii koronawirusa, to nie w kij dmuchał. Trzeba ich przestrzegać lecz to wszystko nawet dobrze się złożyło. Nie wyróżnialiśmy się, no i taka była moja koncepcja artystyczna. Chodziło o anonimowość i tajemniczość.

Moja koncepcja anonimowej ekshibicjonistki nabrała więc bardzo realnych kształtów.


Ogólnie wyglądało to bardzo interesująco i niezwykle, a przynajmniej taką miałem nadzieję. Ten pomysł wpadł mi do głowy już jakiś czas temu, ale "mieliłem" go w sobie i rozgryzałem na wszystkie sposoby. Od pomysłu do przemysłu wiedzie przecież długa droga.

Wreszcie wykułem jego kształt. Skrystalizowały się wszystkie szczegóły. Byłem gotowy do realizacji. Teraz pozostało tylko znaleźć modelkę gotową wystąpić w tym projekcie, a to nie było takie łatwe.

Wreszcie jednak udało się.

Laura zgodziła się, chociaż nie od razu. Po wielu moich staraniach dała się jednak namówić, ku mojej wielkiej radości. Z początku nie pałała sympatią do mojego pomysłu, ale dała się przekonać.



Początkowo miałem zamiar ubrać ją w maskę Anonimousa, bo ona najbardziej kojarzyła mi się z anonimowością właśnie.

Kiedyś zafascynował mnie ten duży uśmiech, czerwone policzki, czarne wąsy które były zawinięte do góry i wąska, spiczasta bródka. Czułem wprost ciarki na plecach na ten widok. Była naprawdę mocna w swojej wymowie.

Odrzuciłem jednak ten pomysł. Teraz wydaje mi się nawet być zdecydowanie głupi. Maska Anonimousa pasowałaby raczej do mnie, a nie do ekstra dziewczyny, którą była Laura.

Był czas, że kiedyś sam się do niej przymierzyłem i wyglądałem jak typowy "buńciciel". Było to nawet interesujące, ale nie to jednak miałem na myśli i zdecydowanie ją odrzuciłem.


Wymyśliłem coś innego, a koronawirus bardzo mi w tym pomógł. Maseczka chirurgiczna jest bardziej subtelniejsza niosąc jednocześnie ze sobą podobne pokłady tajemniczości. Złapałem się więc tego z całej siły.

Poszliśmy z Laurą do otwartego niedawno parku. Ja byłem uzbrojony w kamerę.




Pierwsze ujęcie, które zrealizowaliśmy zaczynało się od Laury siedzącej na parkowej ławce. Wybraliśmy specjalnie boczną alejkę, aby nikt nam nie przeszkadzał. Laura siedziała więc na ławeczce z nogą założoną na nogę, wystawiając twarz w stronę powoli zachodzącego już słońca. Może to nie była "magic hour", ale w tym świetle prezentowała się naprawdę nieźle.

Oprócz maseczki miała na sobie białą bluzkę z krótkimi rękawami i niedużym dekoltem oraz plisowaną mini spódniczkę w kolorze kawy z mlekiem. Bardzo podoba mi się ten rodzaj damskich kiecek. A że był to jeszcze model mini, to podobał mi się jeszcze bardziej.

Laura rozłożyła ręce na oparciu ławki. Obok niej leżała brązowa skórzana torebka.

Wyglądała jak osoba która przyszła do parku odpocząć chwilę i zrelaksować się wśród zieleni. A może zaczerpnąć troszkę witaminy D albo zgoła innych wrażeń?

O tym wiedzieliśmy tylko my.


Zgoła a raczej z goła...

Rozśmieszyło mnie to stwierdzenie i uśmiechnąłem się szeroka.

Z goła, chociaż tak nie do końca...


Laura wstała i sięgając dwoma rękami pod spódniczkę ściągnęła szybko majtki, które schowała do torebki.

Gdy to zrobiła usiadła z powrotem na ławce rozkładając szerzej nogi. Podciągnęła nieco spódniczkę do góry, abym ja, siedzący naprzeciwko niej z kamerą, miał dobry widok.


A widok miałem przewspaniały...

Wszystko, jak na dłoni.

Widziałem dokładnie jej wygolone łono, zgrabne uda i to, co znajdowało się poniżej kolan. Na stopach Laury buty na niewielkim obcasie w kolorze zbliżonym do koloru spódnicy. A skoro widziałem, to także rejestrowałem.

Nie koncentrowałrm się jednak tylko i wyłącznie na wzgórku łonowym Laury. Nie robiłem zbliżeń ani bezczelnych najazdów kamery na przestrzeń poniżej jej brzucha. Nie o to chodziło.

Kamera rejestrowała całą jej postać.

Raz na jakiś czas zmieniałem perspektywę, robiłem delikatne zbliżenia.




Moja modelka siedziała praktycznie nieruchomo. Od czasu do czasu tylko zwracała głowę w prawo lub w lewo, zakładała nogę na nogę.

Wyglądało to trochę tak, jakby wyczekiwała na przypadkowego szczęściarza, który przechodząc obok mógł zaobserwować coś, co zwykle trudne jest do zobaczenia, a w każdym razie nie w miejskim parku, późnym popołudniem.

Nie czarujmy się... Ekshibicjonistek nie spotyka się w parkach. A w każdym razie nie prezentują siebie z taką premedytacją, jak Laura.


Nie to, żeby nie istniały...

Nawet powiem więcej: ekshibicjonistkii spotyka się dużo częściej, niż facetów, którzy obnażają się przed kobietami w parkach i na klatkach schodowych. Mnie osobiście bardzo to cieszyło. Przyjemnie jest przecież zobaczyć na ulicy ładną i zgrabną dziewczynę, na przykład: w przezroczystej bluzce pod którą nie ma stanika, albo w zwiewnej i lekkiej spódniczce, którą podniesie do góry przypadkowy podmuch wiatru...


Ekshibicjonizm kobiecy jest dużo bardziej subtelniejszy i doskonale przemyślany.

Bo to jest ekshibicjonizm w najczystszej postaci.

Nie można tego nazwać inaczej, gdy bez żadnego skrępowania chodzą w przezroczystych bluzkach na nagich piersiach, nie noszą bielizny i niby przypadkiem schylają się albo wchodzą po schodach w mini spódnicy tuż przed mężczyzną?

Ja osobiście to uwielbiam.


Kocham wiosnę i lato, gdy kobiety pozbywają się grubych i niewygodnych ciuchów zamieniając je na lekkie i zwiewne szmatki. To prawdziwy raj dla wszystkich anonimowych ekshibicjonistek i szczęśliwców, przed którymi odsłaniają się na ułamek sekundy wrota raju.

Coś wspaniałego...


Zupełna przeciwność męskiego ekshibicjonizmu, które jest po prostu marne.

Jakoś nie mogłem wyobrazić siebie w tej roli. Nie próbowałem i nigdy nie miałem objazdów w tym kierunku. Nigdy nie byłem ekshibicjonistą i nie latałem z fujarą na wierzchu po ciemnych zakamarkach, prezentując ją zaskoczonym kobietom. Nie wiem jak można odczuwać z tego powodu jakąkolwiek satysfakcję, a już na pewno nie seksualną. No, ale cóż...

Różne są zboczenia. Podobnież w każdym człowieku drzemie jakiś dewiant seksualny.


Ciekawy jestem jaki maniak drzemie we mnie? Czyżby zwykły podglądacz - fotoamator z zacięciem artystycznym? Taki trochę  półprofesjonalista? Coś tam na pewno było. W każdym razie nic niepokojącego.


Dziś Laura pozowała mi wchodząc w taką właśnie rolę. Świetnie jej to wychodziło. Jakby była do niej stworzona.

Naprawdę drzemała w niej ekshibicjonistka. Ja wiedziałem o tym najlepiej.

Z tym, że teraz robiła to, że tak powiem: na zamówienie. Wiedziałem dobrze czego mogę się spodziewać. Dokładnie to ustaliliśmy. Każdy szczegół został dokładnie omówiony. To był rodzaj takiego niepisanego scenariusza. Miało to wyglądać na zupełnie przypadkowe, chociaż oczywiście takie nie było.

Wszystko było dokładnie zaplanowane.

Zupełnie inaczej niż wtedy, gdy byliśmy razem, sam na sam ze sobą.


.....


Alejka nie była zbytnio uczęszczana. Przez całe ujęcie, które trwało już prawie piętnaście minut przewinęło się przez nią zaledwie kilka osób. Prawie nikt nie zwrócił na Laurę uwagi. Nikogo nie zainteresował fakt, że nie miała na sobie majtek. Ten element nie był nachalnie przez nią eksponowany. Nie chodziło o wywołanie zgorszenia, ale przyznaję, że jakieś gwałtowniejsze reakcje, albo zaskoczenie na twarzach przechodniów, byłoby jak najbardziej na miejscu. Skoro jednak nie było, to nic się nie stało. Po prostu - wersja soft.

Na dany przeze mnie znak Laura wstała, poprawiła spódniczkę i zakładając torebkę na ramię odeszła wolno w głąb parku.

Odprowadzałem ją okiem kamery, aż do momentu gdy zniknęła za zakrętem...


Inne ujęcie pokazywało Laurę, jak zbliża się do mnie idąc parkową kolejką. Szła niespiesznie, dostojnym krokiem modelki, jak to zwykle ona miała w zwyczaju. Na kilka metrów przede mną stanęła. Zdjęła torebkę z ramienia i położyła ją na betonie. Przykucnęła rozkładając nogi w literę V . Prawie niedostrzegalnym ruchem podciągnęła spódniczkę do góry. Przed moimi oczami roztoczył się piękny widok zgrabnych nóg i łysej polany wzgórka łonowego. Szparka pomiędzy nogami była doskonale widoczna.

Sprawiała wrażenie pęknięcia lub rysy na idealnie gładkim marmurze jej ciała. Przez kilka sekund raczyła mnie tym obrazem. Grzebała ręką w torebce, by po chwili wyciągnąć z niej telefon komórkowy. Wstała i założyła torebkę na ramię. Palcem wystukała numer. Przyłożyła telefon do ucha i powoli ruszyła przed siebie. Minęła mnie nie zwracając na mnie uwagi. Oko mojej kamery podążało za nią.

Szła kołysząc zmysłowo biodrami....


Kolejne ujęcie było podobne do poprzedniego. Śledziłem Laurę od momentu, gdy znalazła się w zasięgu mojego wzroku. Jej spacer był bardzo dystyngowany. Szła w moją stronę.

Minęła mnie. Zdążyła zrobić dwa, może trzy kroki, gdy zatrzymała się. Powoli odwróciła się do mnie. Okręciła na pięcie. Chwilę stała nieruchomo patrząc mi prosto w oczy, a raczej w obiektyw kamery. Uśmiechnęła się słodkodiabelsko. Biała maseczka nie zdołała tego zakamuflować.

Prawą ręką złapała brzeg spódniczki i podniosła ją do góry. Kolejny raz miałem zaszczyt zarejestrować obraz poniżej jej pasa. Raczyła mnie tym widokiem przez kilka sekund. Potem kurtyna opadła, a Laura odwróciła się w prawo i odeszła, jak zwykle niespiesznym krokiem....





Zdjęcia: www.sexeo.pl 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Moja słodka hijastra

Złota Fantazja – Bianka cz.I