Sweet Amber





Już samo brzmienie jej imienia powodowało u mnie niesamowite drżenie.

Amber... Amber... Amber...

My sweet Amber...

Moja słodka Amber...

Amber, czyli: bursztyn, bo dokładnie to oznaczało jej imię.

Moja Szeherezada, która co noc opowiadała mi najpiękniejsze baśnie świata. Nie tylko z tysiąca i jednej nocy, ale tysiąca i drugiej, albo nawet i trzeciej nocy. Tych nocy mogło być przecież nieskończenie wiele i do dziś nie wiadomo ile tak naprawdę ich było.

Amber... Amber... Amber...

Moja arabska noc i arabski dzień...

Moja słodka Amber...

Upajałem się dźwiękiem jej imienia.

Amber... Amber...

Brzmiało niezwykle słodko i powiedziałbym, że na swój sposób mistycznie. W mojej głowie pałętały się fragmenty tekstu piosenki zespołu Metallica pod tym samym tytułem.

Sweet Amber.

Kontekst pojawienia się tego imienia w piosence, był raczej zdecydowanie inny, ale jednak Amber słodko brzmiała w uszach. Imię przecież nie było częste pod tą szerokością geograficzną. Wiem, że w Anglii było dość popularnym imieniem dla dziewczynek. To by się mniej więcej zgadzało. Amber urodziła się w Wielkiej Brytanii, a dokładniej w samym Londynie. Tam właśnie poznali się jej rodzice, gdy matka Amber była na stażu w szpitalu. Ojciec tam studiował i zakotwiczył na stałe. Pobrali się.

Po jakimś czasie Amber i matka wróciły do Polski, kupiły dom w moim bliskim sąsiedztwie a ojciec tam został.

Tak to wyglądało w wielkim skrócie.




Amber prezentowała typowo arabski typ urody, nieczęsto tu spotykany, a już na pewno nie, na naszym małym i przyjemnym, ale jednak zadupiu.

Nic w tym dziwnego, bo jej ojciec pochodził z Iraku. Miała więc w sobie połowę bliskowschodnich genów, które w połączeniu z polskimi genami jej matki, dały wręcz piorunujący efekt w postaci jej samej. Do tego anglosaskie elementy. Zaiste wybuchowa mieszanka. Takie płynne TNT, które łykam jednym chaustem i bez skrzywienia ust.

Miała długie, falowane i gęste włosy w kolorze ciemnego brązu. Jej mocny, ciemny makijaż oczu oraz bardzo wyraziste i mocno podkreślone brwi znakomicie harmonizowały z jasną i gładką cera. Szczerze mówiąc spodziewałem się, że Amber będzie bardziej śniada niż była w rzeczywistości.

Figura Amber była idealnie kobieca. Prawdziwie kobieca. Kobieca w każdym calu i szczególe. Żadna tam anorektyczka trzymająca się kurczowo zasady, że idealne wymiary to 90 x 60 x 90 i nic innego nie wchodzi w grę.

Pozwolę sobie nawet użyć trochę prymitywnego określenia, że Amber miała na czym siedzieć i czym oddychać. Pierwszymi rzeczami które rzucały się w oczy były duże oraz krągłe piersi a także kształtna pupa. W obcisłych, doskonale dopasowanych do ciała dżinsach, wyglądała wręcz bosko.


Okno jej pokoju usytuowane było dokładnie na wprost mojego. Dom stał po drugiej stronie ulicy. Lubiłem patrzeć na nią, gdy siedziała w swoim pokoju. Przed oczami miałem dokładnie całą przestrzeni.

Po prawej stronie stało łóżko, obok niego, na ścianie na wprost mnie, stylowy segment i szafa. Na lewej ścianie drzwi i toaletka, przy której poprawiała czasem swoją urodę. Przy oknie biurko. Ściany pokryte były przyjemną dla oka tapetą w kwiaty, na podłodze kosmaty dywan. W pokoju było sporo kwiatów doniczkowych. Całość sprawiała bardzo przyjemne wrażenie.

Takie właśnie wrażenia odnosiłem szczególnie wtedy, gdy otoczenie było tłem dla Amber. Wieczorem przesiadywałem przy oknie uzbrojony w lornetkę i uważnie lustrowałem to, co działo się po przeciwnej stronie.

Polubiłem bardzo te wieczorne seanse. Zawsze czekałem na nie z wielką niecierpliwością.

Czekałem aż Amber zapali światło w swoim pokoju To był znak.


Trochę odbiło mi na jej punkcie. To fakt, a nie bajka. Podobała mi się bardzo.

Najbardziej pociągała mnie jej niespotykana uroda.

Lubiłem na nią patrzeć.

Robił się ze mnie oglądacz - podglądacz. Miałem tylko nadzieję, że mój voyeuryzm, bo tak to się fachowo nazywa, nie był klasyfikowany jeszcze jako zaburzenie. O skopofilii jako takiej, już nie wspominając. Byłem jednak na dobrej i prostej drodze do tego.

Ha, ha, ha...


Tego wieczoru wróciłem później niż zwykle z treningu. Zasiadłem do odrabiania lekcji. Po dziewiątej wieczorem byłem już na bieżąco, więc uwaliłem się na łóżku i zacząłem przeglądać filmiki z Tik Toka. Amber też miała tam profil.

Opublikowała trzy króciutkie filmiki, które oczywiście zaraz zapisałem w pamięci

telefonu i wracałem do nich tak często, jak to było możliwe. Amber ładnie prezentowała się w oku kamery. Była bardzo fotogeniczna.

Odłożyłem telefon. Podszedłem do okna i zaraz szybko cofnąłem się w głąb pokoju.


U Amber paliło się światło. Zgasiłem lampę w swoim pokoju i ostrożnie znów podszedłem do okna odchylając nieco firankę. Po drodze wziąłem do ręki swoją lornetkę, która bardzo pomagała mi w obserwacji.


Amber siedziała przy biurku nad rozłożonymi podręcznikami i zeszytami. Coś od czasu do czasu wstukiwała w klawiaturę komputera.

Amber odłożyła książki na bok. Wstała i wyszła z pokoju zostawiając zapalone światło.

Nie kończyłem jeszcze swojej wachty. Coś mówiło mi, że dzisiejszy seans jeszcze się nie skończył.

Czekałem więc cierpliwie.


Ze względu na charakter urody Amber często wyobrażałem ją sobie w tradycyjnym stroju muzułmańskich kobiet

Na przykład w galabiji.

Wyczytałem w internecie, że to taka sukienka z długimi rękawami z gęstego i nieprzezroczystego materiału. Niby nic takiego, a jednak ten widok działał na moją wyobraźnię.

Albo w szajli, czyli: jakby długim szaliku który mocuje się na głowie i na ramionach.

Nawiasem mówiąc: w wersji hardcorowej wyobrażałem sobie Amber tylko w tym. To było bardzo podniecające i za każdym razem nie potrafiłem opanować podniecenia.

Amber wyglądałaby w tych "szmatkach" niesamowicie.

Nie wspominając już o burkini...


Może to trochę było bez sensu, bo Amber nie miała nic wspólnego z Islamem, ale jednak siła sugestii była ogromna.





Moja cierpliwość została sowicie nagrodzona.

Amber wróciła po kilkunastu minutach mając na sobie różowy szlafrok. Stanęła przed szafą, otworzyła ją i wzięła z półki ciuchy do spania.

Zdjęła po chwili szlafrok obdarzając mnie swym całkiem nagim widokiem od tyłu. Mało nie zwariowałem ze szczęścia. To było niesamowite.


Jej pupa była idealnie uformowana. Gapiłem się, jak urzeczony. To wszystko było, jak potężne uderzenie, które omal nie posłało mnie na ziemię. Ciśnienie momentalnie podskoczyło mi do góry. Krew pulsowała mi w żyłach. Nagle zrobiło mi się duszno i gorąco, a w ustach sucho.

Oczy zrobiły się wielkie, jak pięqć złotych. Starałem się nawet nie mrugać powiekami, aby nie stracić nawet ułamka sekundy. Oddychałem szybko i

głęboko. na moim ciele pojawiły się kropelki świeżego potu. Dosłownie w jednej chwili pojawiła się erekcja. To jeszcze nie było wszystko.

Amber odwróciła się przodem do okna.


Moje wyobrażenie jej nagiej nie odbiegało dużo od rzeczywistości. Duże i ładne piersi, płaski brzuszek, zaokrąglone biodra, zgrabne nogi.

Wzgórek łonowy Amber był obrośnięty, ale bardzo zadbany. Sprawiał wrażenie dobrze przystrzyżonego trawnika w

kształcie trójkąta.

W tym momencie odpłynąłem całkowicie. Poczułem, jakbym znalazł się w całkiem innej rzeczywistości.


Amber stojąc na wprost mnie pochyliła do przodu. Włączyła muzykę z miniaturowej wieży stereo.

Gdy zaczęły płynąć pierwsze dźwięki melodii, ona zaczęła zmysłowo poruszać biodrami. Jej zmysłowe ruchy ciała pobudziły mnie jeszcze bardziej. Bardzo żałowałem, że nie mogę być obok niej i z bliska podziwiać tę sztukę tańca orientalnego.


Z tego, co wiedziałem, to bardzo istotne jest w tym tańcu izolowanie od siebie poszczególnych części ciała i partii mięśni. Bardzo charakterystycznym elementem jest grupa ruchów wprawiających całe ciało tancerki w drżenie. Amber wyglądała więc jakby miała atak febry lub jakiejś innej orientalnej choroby. Nie da się jednak ukryć, że było to bardzo przyjemne dla moich oczu.

A kiedy zaprezentowała właściwy ruch mięśni brzucha, czyli: tak zwaną falę, moje oczy zrobiły się jeszcze większe z wrażenia.

Jej nagość była taka... taka... Brakło mi słów, aby wyrazić, co czułem w tej właśnie chwili.

Była, po prostu boska.

Jakby przepiękny anioł zstąpił z niebios.

Jeśli ktoś będzie mnie kiedykolwiek pytał, czy widziałem anioła, to odpowiem mu, że tak. Widziałem Anioła. Prawdziwego anioła. Z krwi i kości.

Miałem go właśnie przed oczami.


Jaka ona piękna?!

W całym swoim nastoletnim życiu niewiele widziałem rzeczy bardziej zachwycających od tego widoku. Chociaż prawdę mówiąc: co ja takiego widziałem w swoim życiu? Tylko tyle, co na ekranie komputera. Prawdziwy świat był tuż obok. Po sąsiedzku.


Przez tych kilka minut byłem zupełnie gdzie indziej. Wszystkimi zmysłami chłonąłem to, co Amber prezentowała będąc po drugiej stronie ulicy, w swoim pokoju. To było takie niesamowite.


Po pewnym czasie Amber przerwała swój taniec i założyła długą koszulkę nocną.


Długo nie mogłem się otrząsnąć.

Tańcząca i naga Amber zrobiła na mnie oszałamiające wrażenie.

Naga Amber. Całkiem naga Amber. Naga, jak ją Pan Bóg stworzył w mistycznym tańcu. To było warte absolutnie wszystkich pieniędzy i kosztowności świata.


Po chwili Amber zgasiła światło i położyła na łóżku.

Dłuższą chwilę stałem jeszcze przy oknie, zupełnie jakbym był sparaliżowany. Nie

mogłem się ruszyć. Gdy wreszcie to mi się udało powlokłem się powoli do swojego łóżka. Byłem maksymalnie podniecony. Mój członek stał na baczność.

Upadłem na nie ciężko i bez siły wciąż mając przed oczami ten cudowny obraz nagiej sąsiadki.

Zacząłem żałować, że nie uzbroiłem się dodatkowo w aparat fotograficzny, aby móc zatrzymać realnie ten niesamowity widok. Mógłbym do niego wracać częściej i wtedy, gdy miałem na to ochotę.

Widok Amber wciąż płonął przed moimi oczami żywym ogniem. Wiedziałem, że tej nocy szybko nie zasnę. Będę przeżywał to raz po raz wciąż od nowa. Zacisnąłem dłoń na swoim penisie.

I rzeczywiście...


Wyobraźnia podsuwałała mi przez całą noc przeróżne obrazy ze mną i

Amber w rolach głównych. Jakie to były obrazy nie muszę chyba nikomu wyjaśniać.

Działo się w nich, oj, działo...


Omal nie zaspałem do szkoły.






Zdjęcia:www.sexeo.pl 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Półsiostra

Złota Fantazja – Bianka cz.I