Złe miłego początki cz.III

 




Naprawdę nie mogłem uwierzyć w to zrządzenie losu. Naprawdę pięknie się to wszystko stało. Czyżby zaopiekował się mną jakiś dobry anioł? Ostatnie dwa dni były niesamowite. Po żenującym początku, teraz wszystko szło do happy endu.

To, co się do tej pory wydarzyło, przeniosło mnie w całkiem inny wymiar i na całkiem inny poziom. Nawet można powiedzieć, że przyniosło mnie o dwa poziomy wyżej. No i byłem w niebie. Bez dwóch zdań, to było niebo.


Całowałem i pieściłem Bettinę z wielkim żarem i oddaniem. Nawet nie wiedziałem, że tak potrafię. Nigdy wcześniej tego przecież nie robiłem. Najwidoczniej jednak wszystkie zachowania zakodowane są gdzieś głęboko w człowieku i nawet bez dużego doświadczenia wiadomo, co robić. Może na początku niewprawnie i z wielką nieśmiałością, ale z każdym kolejnym razem idzie coraz lepiej.


Całowałem piersi Bettiny, ssałem je, pieściłem językiem, masowałem dłońmi. Moja dłoń i usta zwiedziły już każdy fragment ciała kuzynki. Pozwoliłem sobie nawet na masaż jej pośladków i delikatnie dotykałem miejsce pomiędzy nogami Bettiny. Nie powstrzymała mojej ręki, czego się spodziewałem i najbardziej obawiałem.

To miejsce było bardzo ciepłe i wilgotne. Wyczuwałem to przez materiał jej majteczek. Moje pieszczoty przynosiły więc pożądany efekt. Bettinie musiało być bardzo dobrze. Powodowało to u mnie duże zadowolenie i dopingowało do dalszych kroków. Zacząłem nawet delikatnie pieścić ją tam ustami.


Bettina także przestawała się coraz mniej krępować i często jej dłoń przesuwała się w bardzo bliskiej odległości od mojego penisa, a nawet zaczęła go pieścić przez materiał bokserek. Odpływałem w tym momencie z rozkoszy. Trudno, żeby było inaczej. To miejsce było bardzo czułe i wystarczyła delikatna stymulacja, aby było wspaniale. Jeszcze wczoraj robiłem to własnoręcznie, a teraz otrzymywałem od Bettiny podobną ilość i jakość bodźców. Różnica była jednak kolosalna.


Leżałem z twarzą wtulona między jej nogami. Bettina mierzwiła moje włosy.

– Jest mi cudownie – usłyszałem jej głos.

Podniosłem głowę i spojrzałem na nią.

– Mnie także. Nawet nie wiesz jak bardzo mi jest dobrze.

- Nie spodziewałam się, że będzie aż tak wspaniale. Pierwszy raz jestem tak z chłopakiem.

- Piękna jesteś, wiesz?

- Nie podlizuj się.

– Mówię prawdę, całą prawdę i tylko prawdę.

– A przypadkiem nie jest to gówno prawda? – roześmiała się i podniosła do pozycji siedzącej.

Zaprzeczyłem ruchem głowy.


Bettina objęła mnie za szyję, a ja machinalnie ją w pasie.

– Pięknie tak razem wyglądamy – stwierdziła.

Zgadzałem się z nią w całej rozciągłości. Tworzyliśmy naprawdę piękną figurę.

–Zgasisz światło? – spytała Bettina.

Podniosłem się, by to uczynić.

– I proszę cię zamknij oczy, gdy to zrobisz, a najlepiej nie odwracaj się.

– Dobrze – odpowiedziałem.

Zgodnie z obietnicą zgasiłem światło i nie odwracałem się w jej stronę. Usłyszałem tylko jakiś szelest, ale nie mogłem go zidentyfikować.

– Już – odezwała się Bettina.

Dopiero teraz odwróciłem się i otworzyłem oczy.

W pokoju nie było absolutnie ciemno. Blask ulicznych latarni i nie wyłączonego komputera rozświetlał ciemność. Moje oczy powoli przyzwyczaiły się. Widziałem już dużo lepiej, niż wcześniej. Bettina skryła się pod kołdrą i wyciągnęła rękę w moim kierunku. Podszedłem więc.

– Połóż się obok mnie – powiedziała.

Wsunąłem się więc także pod kołdrę i objąłem Bettinę. Po chwili zorientowałem się, że była całkiem naga. Teraz już wiedziałem z całą pewnością, co to był za szelest, który dobiegł moich uszu, gdy byłem odwrócony. Uderzyła we mnie silna fala gorąca.


Nie zastanawiałem się ani przez chwilę. Wolną ręką złapałem za gumkę swoich bokserek i trochę samosąd się z materiałem zsunąłem je aż do kostek, a potem ruchami nóg pozbyłem się ich całkiem. Teraz byliśmy jeszcze bliżej.

Jednym ruchem ręki odrzuciłem kołdrę, która nas przykrywała. Położyłem się na Bettinie i trzymając w dłoniach jej głowę, zacząłem ją namiętnie całować. Bettina objęła mnie nogami. Ta figura była jeszcze piękniejsza.


Schodziłem pocałunkami coraz niżej. Najpierw zawędrowałem nimi w okolice piersi Bettiny. Dłuższą chwilę spacerowałem po słodziutkich jej pagórkach. Gdy już nasyciłem się, to poszedłem dalej, przez płaskowyż jej brzucha z kraterem, którym był pępek mojej kuzynki. A potem skierowałem się w stronę wilgotnej łąki czarnych włosów jej wzgórka łonowego.

Włosy łonowe Bettiny tworzyły wspaniały trójkąt. Z lubością "szorowałem" po nim wargami spijając słodycz z równiutko przystrzyżonej łąki. Dotarłem wreszcie do intymnego wąwozu pomiędzy jej wargami sromowymi.


Kwaśny odczyn pochwy Bettiny spowodował, że na chwilę przerwałem i wstrzymałem oddech. Po chwili zawahania, kontynuowałem pieszczotę. Przyznam się, że takiej reakcji nie spodziewałem się po sobie. Byłem jednak uparty w swym dążeniu.

Moja oralna pieszczota spotęgowała odczucia Bettiny.

Zaczęła coraz gwałtowniej reagować na to, co robiłem. Jej oddech przyspieszył, stał się głębszy, a z ust zaczęły wydobywać się rozkoszne jęki i westchnienia. Wszystko było okej więc nie przerywałem tego.


Do gamy pieszczot włączyłem także swój język przesuwając go po sekretnym wąwozie Bettiny.

Tutaj bardzo przydała mi się wiedza teoretyczna. Nie rzuciłem się z oralnymi pieszczotami, jak Reksio na szynkę, tylko robiłem to bardzo delikatnie. Dotknięcia języka były takie "ledwie, ledwie".

Teraz wiedziałem już o co chodzi z tym określeniem "dotyk skrzydła motyla". Mój język rzeczywiście był jak motyle skrzydło i delikatnie muskał jej srom. Najbardziej skoncentrowałem się oczywiście na łechtaczce.

To tylko dołożyło do pieca.


Jęki rozkoszy Bettiny stawały się coraz głośniejsze. Ona sama przestała panować nad swoimi odruchami. Poruszała biodrami bardzo intensywnie. Zdziwiłem się nieco tą jej gwałtownością. Było jednak okej. Naprawdę okej.

Sam także odczuwałem wielką przyjemność robiąc dobrze Bettinie. Nie dziwiłem się wcale, że faceci uwielbiają miłość francuską. Ja w tym momencie, także zapisałem się do klubu miłośników i meldowałem się na pokładzie pełen ochoty do tego typu pieszczot.


Zapomniałem się całkiem. Byłem, jak w transie. Nie przerywałem nawet na sekundę. Mógłbym to robić bez końca.

Spomiędzy warg sromowych Bettiny rwącym strumieniem wypływała rozkosz. Starałem się nie uronić ani kropli tego nektaru.

Fala była coraz potężniejsza i miałem wrażenie, że się w niej utopię. Bardzo, ale to bardzo tego pragnąłem.

Taką śmierć, to ja rozumiem.

Jeśli umrzeć, to tylko z miłości. Najlepiej w ramionach ukochanej kobiety. Albo pomiędzy jej nogami. Inna śmierć byłaby całkowicie bezsensowna.

Spotkałem się kiedyś z pewnym mądrym zdaniem: "Miłość i śmierć mają jedną wspólną cechę. Żadna nie zna dnia ani godziny ". Teraz zrozumiałem o co w nim chodzi. W ogóle teraz rozumiałem dużo więcej i w szerszym aspekcie.


Poczułem jeszcze silniejszą falę jej rozkoszy, która wciąż wypływała spomiędzy jej warg sromowych. Bettina naprężyła się cała i wygięła. Pociągnęła mnie mocniej za włosy, co spowodowało, że przerwałem pieszczotę. Podsunąłem się więc do przodu, a ona bardzo mocno objęła mnie ramionami. Doszła do mety. Tak czułem, bo po chwili znieruchomiała, ale nie wypuściła mnie ze swych ramion. Jej uścisk był nadal silny.

Oddychała szybko i głęboko.

Trwaliśmy tak nie licząc upływających sekund. To było prawdziwe wniebowstąpienie.


– Jak się czujesz? - spytałem.

– Cudownie – odpowiedziała – To było takie wspaniałe, takie cudowne.

Bardzo mnie jej słowa ucieszyły.

– Naprawdę nigdy wcześniej tego nie robiłeś?

– Nigdy – odpowiedziałem.

Dobrze jest jednak oglądać filmy erotyczne, chociaż jest jedno niebezpieczeństwo: nabiera się pewnej maniery. Inaczej jest przecież, gdy odgrywa się miłość według scenariusza, a inaczej, gdy się ją uprawia z uczuciem. Dlatego miałem w sobie także dużo wiedzy z przeróżnych poradników w stylu " Sztuki kochania ".

- Naprawdę nigdy z żadną dziewczyną?

– Aż tak blisko, to nigdy z żadną nie byłem. Jesteś moją pierwszą.

– To wspaniałe, prawda?

– Genialne.

– I zapamiętamy to do końca życia.

– Tego pierwszego razu się nie zapomina. To zostaje do końca – zgodziłem się Bettiną.

Ja na pewno nie zapomnę. Zbyt wiele pięknych uczuć przeżyłem w ciągu tych chwil i pewnie jeszcze przeżyję dopóki świt nas nie zastanie. Taką miałem przynajmniej nadzieję. Już bowiem zdążyłem się nauczyć, że nie chwali się dnia przed zachodem słońca, a nocy przed brzaskiem.


Bettina leżała przy mnie na boku i bawiła się moim penisem. Delikatnie i czule głodziła go oraz zaciskała na nim swą dłoń. To było takie niesamowite. Wprost rozpływałem się z rozkoszy. Bettina całowała mój tors i tak, jak ja wcześniej obrała kurs na inne rejony mojego ciała. Szła pocałunkami w stronę mojego krocza nie przestając masować ręką penisa.

Już zbliżała się do niego.

– Weź go do ust – poprosiłem.

– Nie wiem czy potrafię – powiedziała.

– Weź proszę.

"To przecież nic takiego " – dokończyłem w myślach.

Miałem wielką nadzieję, że zaszczyci go oralną pieszczotą. i tak rzeczywiście się stało. Odwróciła się jednak do mnie tyłem, żebym tego nie zobaczył. Mój członek znalazł się w jej ustach. Poczułem ciepło jej ust. Jęknąłem z rozkoszy. Piękne. To było naprawdę piękne.

Robiła to bardzo powoli i ostrożnie.


Bardzo żałowałem, że nie widziałem wyrazu jej twarzy. Zorientowałbym się od razu czy sprawiło jej to przyjemność, czy wręcz odwrotnie. Jeśli byłoby jej dobrze, to mnie byłoby podwójnie przyjemnie.

A mnie było bardzo przyjemnie. Oddałem się więc przeżywaniu tej pieszczoty.

Naprawdę szkoda, że nie mogłem widzieć tego, co robi. Bodźce wzrokowe są także bardzo ważne. Nie narzekałem jednak. Nie mogłem narzekać.

Przy pomocy swoich ust i ręki Bettina doprowadziła mnie do mety. Wytrysnąłem obfitym strumieniem nasienia na swój brzuch...


– Chciałabym to z tobą zrobić. Chciałabym przeżyć z tobą ten pierwszy raz - odezwała się Bettina, gdy leżeliśmy wtuleni w siebie na łóżku przykryci kołdrą.

Poczułem wielką dumę z tego faktu. Moje ego zostało wyekspediowane w górę. Ja też bardzo tego chciałem. Pragnąłem tego ze wszystkich sił.

Przeżyć ten pierwszy raz ze wspaniałą dziewczyną. Stać się prawdziwym facetem. Zrzucić brzemię prawiczka, które powoli zaczęło mi przeszkadzać. Niektórzy moi znajomi, podobno, mieli już to za sobą. To równie dobrze mógł być kit wstawiany dla podniesienia swojej wartości, ale zakładając, że to prawda, mogłem się czuć trochę gorzej, a to nie było przyjemne.

Ale nieważne. Wszystko ma swoje miejsce i czas. Mój czas właśnie teraz nadchodził. Nie mogłem nic z tym nie zrobić.

- Ja też – wyszeptałem.

– Ale boję się trochę.

– Czego?

– Zrobić ten krok.

Czyli: klasyczne chciałabym a boję się. Nie dziwiło mnie to, bo ja także czułem coś podobnego, ale większa cześć była po stronie "chciałbym ". U faceta najwidoczniej jest trochę inaczej.


Pieściliśmy się przez całą noc, dopóki za oknem nie zaczęło się rozjaśniać.

Zasnęliśmy wtuleni w siebie, gdy za oknem pojawiły się pierwsze symptomy dnia. Zapowiadała się bardzo przyjemna niedziela. Pewnie będzie upalna, jak poprzednie dni tego sierpnia.

Przetrawiałem w sobie wszystkie wydarzenia minionej nocy i muszę przyznać, że to danie było wyjątkowo smaczne. Po raz pierwszy było mi dane "skubnąć"coś z wielkiego stołu rozkoszy cielesnej. Jeszcze nie do końca, ale ta przystawka była genialna. Albo może lepszym określeniem byłby aperitif. Aperitif z dodatkiem swojskiego beaujolais. Pusta butelka i literatki stały jeszcze na stoliku.


KONIEC 






Zdjęcia: www.sexeo.pl 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Półsiostra

Złota Fantazja – Bianka cz.I