Nauczycielka angielskiego cz.III

Na dworze robiło się coraz jaśniej. Budził się nowy dzień. Ogarnęliśmy się dość szybko, ale ślady naszych intymnych chwil wyraźnie się na nas rysowały. Od razu było widać, że zdarzyło się między nami coś bardzo intymnego, ale co tam? Guzik mnie to wszystko obchodziło. Byłem cholernie szczęśliwy i niezwykle uradowany. Znajdowałem się praktycznie w innym wymiarze, chociaż przez cały czas nad naszym pięknym, polskim morzem w małej pipidówie o nazwie G. Było wspaniale, było mi cudownie. Było tak jak jeszcze nigdy mi nie było. Totalny i niespodziewany odjazd w najwspanialszym tego słowa znaczeniu. Spoglądałem dyskretnie na Martę, ale ona miała kamienną twarz i nie mogłem odczytać żadnych emocji. Za to ja lśniłem niesamowitym blaskiem. Wracaliśmy niespiesznie do domów. Wcześniej oczywiście wróciliśmy się na plażę, by zabrać pozostawioną tam bieliznę Marty. - Spotkamy się wieczorem? – zapytałem, gdy już stanęliśmy przy furtce. - Jasne - uśmiechnęła się po raz pierwszy moj...