Nauczycielka angielskiego cz.III

 





Na dworze robiło się coraz jaśniej. Budził się nowy dzień. Ogarnęliśmy się dość szybko, ale ślady naszych intymnych chwil wyraźnie się na nas rysowały. Od razu było widać, że zdarzyło się między nami coś bardzo intymnego, ale co tam?

Guzik mnie to wszystko obchodziło. Byłem cholernie szczęśliwy i niezwykle uradowany. Znajdowałem się praktycznie w innym wymiarze, chociaż przez cały czas nad naszym pięknym, polskim morzem w małej pipidówie o nazwie G. Było wspaniale, było mi cudownie. Było tak jak jeszcze nigdy mi nie było.

Totalny i niespodziewany odjazd w najwspanialszym tego słowa znaczeniu.

Spoglądałem dyskretnie na Martę, ale ona miała kamienną twarz i nie mogłem odczytać żadnych emocji. Za to ja lśniłem niesamowitym blaskiem.


Wracaliśmy niespiesznie do domów. Wcześniej oczywiście wróciliśmy się na plażę, by zabrać pozostawioną tam bieliznę Marty.

- Spotkamy się wieczorem? – zapytałem, gdy już stanęliśmy przy furtce.

- Jasne - uśmiechnęła się po raz pierwszy moja nauczycielka – jeszcze jakiś czas będę tutaj urlopowała, więc będzie mi bardzo miło.

Umówiliśmy się na godzinę siedemnastą w małej kafejce przy molo.


Czas dłużył się i ciągnął, jak przysłowiowe flaki z olejem. Nie mogłem się doczekać tej cudownej chwili, gdy znów spotkam Martę i spędzimy ze sobą przyjemnie czas. Na pół godziny przed umówionym spotkaniem wyruszyłem na niego pełen wewnętrznej radości, optymizmu i uniesienia.

Marta przyszła punktualnie. Była dokładnie 17:00. "Five o clock "– zaśmiałem się w duchu.

Czas spędziliśmy bardzo miło i przyjemnie, ale niczego innego się nie spodziewałem. Razem obejrzeliśmy przepiękny zachód słońca, który napełnił mnie niezwykle subtelnym romantyzmem. Zawsze rozklejały mnie takie nadmorskie obrazki: morze, plaża, słońce chowające się pod powierzchnią wody. Nic tylko pisać wiersze.


Zmierzchało się już, kiedy odprowadziłem Martę do domu. Stanęliśmy dłuższą chwilę przed furtką.

- Dziękuję ci bardzo za mile spędzony czas – odezwała się Marta.

- To była dla mnie przyjemność - uśmiechnąłem się.

Trochę zakuło mnie w sercu, że ten mile spędzony czas dobiega końca. Najchętniej przedłużył bym go w nieskończoność, albo przynajmniej o nadchodzącą noc.

- Może wejdziesz na chwilę? – usłyszałem jej głos, jak przez mgłę.

Ten głos napełnił mnie nadzieją.

- Bardzo chętnie.

Na to czekałem całe popołudnie.

W pokoju Marta zaparzyła kawę i usiedliśmy razem przy stoliku.

- Bardzo fajnie spędziłam z tobą czas – stwierdziła Marta.

Mnie też było bardzo przyjemnie – zrewanżowałem się.

- Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewasz?

- Nie!! - zaprzeczyłem.

- I mam nadzieję, że to, co się stało pozostanie tylko i wyłącznie między nami.

- Oczywiście.

- Bo widzisz... Nie powinnam była tak się zachować. To bardzo niepedagogiczne – uśmiechnęła się smutno - ale...

- Ale co?

- Jesteś nad wyraz poważny, jak na swój wiek i bardzo mi się podobasz. Mimo wszystko nie powinnam. Jesteś przecież moim uczniem...

- To była najwspanialsza rzecz jaka mi się do tej pory trafiła.

- Szczerze mówiąc: mnie też.

Mówiąc to Marta położyła dłoń na mojej dłoni.

- Trochę zaszalałam.

- Odrobina szaleństwa każdemu jest potrzebna – stwierdziłem filozoficznie – są przecież wakacje, więc to najlepszy czas na małe lub duże szaleństwo.

- Właśnie... I wiesz co? Bardzo chętnie bym to powtórzyła.

Jej słowa zaparły mi dech w piersiach. Myślałem dokładnie o tym samym.

- To było magiczne – powiedziałem.

- Spieszysz się do domu?

- Nie.






Przywarliśmy do siebie z całą mocą. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Moje ręce prawie natychmiast podążyły w stronę bioder i pośladków mojej nauczycielki.

Sen, który rozpoczął się poprzedniej nocy trwał dalej i niech chwała mu będzie za to. Marta na chwilę oderwała się ode mnie i zgasiła światło, chociaż mnie wcale ono nie przeszkadzało. Nawet wolałem pieścić się przy pełnym świetle. Ale okej. Przy zgaszonej lampie też jest przyjemnie.

Zaczęliśmy ściągać z siebie ubrania i po chwili opadliśmy całkiem nadzy na tapczan. Nasze pieszczoty były niespieszne i jakby dojrzalsze. To miejsce było dużo subtelniejsze niż poprzednie, więc mogliśmy być bardziej sobą. Tak sobie pomyślałem całując piersi Marty.

Szedłem coraz dalej zbliżając się do upragnionego celu. Wszedłem w nią zdecydowanie. Wsunąłem swojego penisa w mokrą szparkę mojej nauczycielki. Ależ to była jazda...

Przez moment pomyślałem, że jest to moja "Bitwa o Anglię". Kontynuowałem więc z pasją swoje natarcie aż do momentu, gdy zakończyłem je wytryskiem nasienia w głąb piczki Marty. Doszliśmy jednocześnie zatapiając się w oceanie rozkosznego orgazmu.

Poczułem się całkowicie spełniony. To było nieziemskie!!!

Dziękuję – usłyszałem głos Marty.

- To ja dziękuję.

Leżeliśmy mocno w siebie wtuleni głaszcząc dłońmi swe ciała i od czasu do czasu obdarzaliśmy się delikatnymi pocałunkami.

Ja byłem w raju. Wspanialszego Edenu nie mogłem sobie wyobrazić.


- Nigdy nie zapomnę swego pobytu tutaj – mówiła Marta – to były jedne z moich najwspanialszych wakacji. Aż szkoda, że już się kończą.

Spojrzałem na nią lekko zdziwiony.

- Pojutrze wyjeżdżam – wyjaśniła.

- Już pojutrze?!

- Tak. Wszystko co dobre szybko się kończy. Za szybko się kończy – podkreśliła.

Aż tak szybkiego końca się nie spodziewałem. Wiedziałem, że kiedyś on musi nastąpić, ale nie myślałem, że tak szybko.

Cholera. Dlaczego tak się dzieje? – zastanawiałem się. Zawsze, gdy coś zaczyna się fajnie układać, to nagle się kończy? Przecież niedawno się spotkaliśmy. Szlag by to trafił!






Pocieszałem się myślą, że już wkrótce wakacje naprawdę się skończą i wrócimy do rzeczywistości, czyli: do mojego niewydarzonego liceum. Chyba żaden uczeń nie tęsknił tak bardzo do szkoły, jak ja.

Wreszcie nadszedł pierwszy dzień września i rozpoczęcie roku szkolnego. Okazało się jednak, że tak właściwie, to nie było się z czego cieszyć. Ledwie co znalazłem się w klasie, z nóg zwaliła mnie wiadomość, że Marta nie będzie już naszą nauczycielką. Zrezygnowała z pracy w naszej szkole na rzecz innej, podobnież lepiej płatnej.

Poczułem się zraniony.

Swojej nauczycielki angielskiego już więcej nie spotkałem. Przeprowadziła się do innego miasta i słuch o niej zaginął. Zaginął, ale nie we mnie. Pamiętam ją do dziś i wiem, że nigdy nie zapomnę.


Koniec. 


Zdjęcia: www.sexeo.pl 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Moja słodka hijastra

Złota Fantazja – Bianka cz.I