Nauczycielka angielskiego cz.II

 





Z dyskoteki wyszliśmy po godzinie drugiej. Oboje byliśmy weseli, radośni, zmęczeni tańcem. Wszystko było, jak najbardziej okej. Ogólnie, to ten wieczór mogłem zaliczyć do wyjątkowo udanych. Wolnym krokiem szliśmy w stronę domku, gdzie wynajmowała pokój. Moja nauczycielka wzięła mnie pod rękę, co spowodowało, że prawie podskoczyłem z radości pod niebiosa. Tyle fajnego zdarzyło się w tak krótkim czasie, że wprost nie mogłem w to uwierzyć. Nadal byłem wyjątkowo

pozytywnie podminowany wrażeniami tego wieczoru.

- Nie przypuszczałam, że będzie aż tak fajnie – stwierdziła Marta.

- A ja wciąż nie mogę uwierzyć, źe się tutaj spotkaliśmy.

- No, widzisz... Nawet w czasie wakacji nie daję ci spokoju.

Nie wiem czy się z tego podniosę – roześmiałem się.

- Dasz sobie radę.

Mam taką nadzieję.

Kilka minut powolnego spaceru i już byliśmy na miejscu. Staliśmy przed furtką.

- Bardzo jesteś zmęczona? – spytałem.

- Czyźbyś miał jeszcze jakieś propozycje?

Może przejdziemy się na plażę i zobaczymy jak wygląda morze nocą?

- A wiesz, że to bardzo świetny pomysł. Jakoś nigdy nie miałam okazji zobaczyć morza nocą. Nawet wschód słońca jakoś mnie do tej pory omijał. Jasne. Chodźmy.

Do morza nie było daleko. Droga jednak prowadziła przez ciemny las.


- Niesamowicie – stwierdziła Marta.

Usiedliśmy sobie w plażowym koszu zapatrzeni w nocny krajobraz i zasłuchani w szum morza. Plaża w środku nocy sprawiała naprawdę duże wrażenie. Na plecach czułem dość wyraźnie przechodzące mnie ciarki.

Marta objęła mnie i przytuliła się mocno. Ciarki stały się jeszcze bardziej odczuwalne. Moja nauczycielka zadrżała.

- Zimno ci? - zainteresowałem się z troską.

Trochę, ale to nic. Jest mi bardzo fajnie i niezwykle przyjemnie.

Słysząc te słowa i ja ją objąłem. W przeciwieństwie do niej, mnie było bardzo gorąco, a nawet duszno.

- Ale numer – usłyszałem jej głos - siedzę sobie na plaży... Z moim uczniem.. Przytulam się do niego... Trochę to dziwne, nie sądzisz?

Nie. Dlaczego? Nie robimy przecież nic złego.

- Właśnie. Najgorsze jednak jest to, że ja chciałabym zrobić coś... - tu Marta zawiesiła na chwilę głos – Moźe nie złego, ale zwariowanego.

- Coś takiego? – spytałem odwracając twarz w jej stronę i zbliżając swoje usta do jej ust.

Poniosła mnie magia tej niezwykłej chwili. Była ona naprawdę niesamowita. Wszystko we mnie gotowało się, jak rosół w niedzielę. Sam się zdziwiłem, że zdecydowałem się na ten krok. To wszystko odbyło się bez żadnego zastanowienia. To był impuls.

Młody człowieku – głos Marty przywrócił mnie do rzeczywistości i był jak kubeł zimnej wody wylany niespodziewanie na moje ciało.

Odsunąłem się na bezpieczną odległość. Spodziewałem się, że dostanę od niej w twarz, ale nic takiego nie nastąpiło.

Przepraszam – odezwałem się cicho odwracając głowę i wbiłem wzrok w jakiś punkt przed sobą.

Młody człowieku – powtórzyła – Czy ja powiedziałam, że nie?

W tym momencie spadł mi wielki kamień z serca. Ponownie zbliżyłem usta do ust Marty i pocałowałem ją, ale tym razem bez żadnego skrępowania. To było coś naprawdę wielkiego.

Myślałem, że eksploduję tu i teraz.


Poczułem przypływ energii. Jakby ktoś włączył źródło zasilania. Moja ręka powędrowała na kolano Marty. Dotknąłem je lekko i delikatnie. Po chwili zacząłem wolno przesuwać dłoń po jej smukłym udzie. Wydawało mi się, że jej nogi są niesamowicie długie, ale to był tylko efekt mojego ślamazarnego przesuwania się w stronę bioder mojej nauczycielki. Nie przetrwaliśmy pocałunku, ani Marta nie zareagowała gwałtownie na moje poczynania.

A ja, trochę zdziwiony własną śmiałością kontynuowałem. To było niesamowite uczucie. Krew zabójczo pulsowała w moich skroniach. Zupełnie jakbym wyłączył się z otaczającej rzeczywistości i znalazł się w całkiem innej..

Przeniosłem swoją dłoń na dużą i pełną pierś Marty. Położyłem ją delikatnie na tej wspaniałej górze poczułem jakby przepłynął przeze mnie prąd. To było wspaniałe uczucie. Poczułem się prawie, jak półbóg. Dotykałem zgrabnej piersi osoby, która do tej pory była całkowicie poza moim realnym zasięgiem, bo jeśli chodzi o moją fantazję, to byłem zdecydowanie dalej. Fantazja jednak w tym momencie była niczym. Rzeczywistość przerosła ją kilkakrotnie.


Nasz namiętny pocałunek nadal trwał i wciąż był gorący. Usta Marty były niezwykle słodkie. Zapach oraz ciepło, które wbiło z jej ciała rozkładało mnie całkowicie. Świadomość, że w tej chwili nie jestem jej uczniem, ale... kochankiem dokładała swoją część do tej magicznej chwili. Nie potrafię tego dokładnie opisać, ale było to najmistycznie jsze przeżycie mojego życia.


Co ja kurde robię? - usłyszałem jej głos, gdy na chwilę przerwa liśmy aby zaczerpnąć powietrza.

Nie zwróciłem na to zbytniej uwagi. Znów zbliżyłem swe usta do jej ust, mocniej zacisnąłem swą dłoń na jej wydatnej piersi oraz przytuliłem ją z całej siły. Chwila wciąż mnie niosła i nie zamierzałem wcale tego przerywać. Niech się dzieje, co chce!

Przeniosłem swoją rękę na kolano Marty i po raz kolejny rozpocząłem subtelną wędrówkę w stronę jej bioder. Doszedłem do mistycznej granicy, którą wyznaczała gumka jej bielizny. Pod wpływem chwili wsunąłem palec za materiał jej majteczek i zacząłem je z niej ściągać.

Marta uniosła się lekko pozwalając mi zdecydowanym ruchem zsunąć majtki z jej pupy. Poczułem że obejmuje mnie znacznie mocniej niż jeszcze przed chwilą.

Co ja robię? – powtórzyła zmysłowym szeptem.

To zdopingowało mnie do dalszych działań. Sam nie wiem skąd, ale doskonale wiedziałem co robić. Nie miałem do tej pory zbytniego doświadczenia w kontaktach z dziewczynami, ale coś tam już zdążyłem przeżyć. Zresztą chyba nie musiałem mieć. To instynkt mną kierował i sterował wszystkimi moimi poczynaniami. Instynkt albo natura. Sam nie wiem co to było, ale przecież to nie było w tej chwili najważniejsze.






Chyba całkiem ocipiałam - odezwała się Marta.

Jesteś wspaniała – to był mój głos.

Tylko to przyszło mi w tej chwili na język. Patrzyliśmy sobie w oczy. To nie było takie zwyczajne spojrzenie. W naszych oczach błyszczały niezwykłe iskierki. Wzrok Marty był jakby nieobecny i przysłonięty mgiełką pożądania. Tliła się w nich niezwykła chęć i pożądanie. Przynajmniej takie odniosłem wrażenie. W moich oczach można było zobaczyć coś podobnego.

Byłem niezwykle rozpalony. Krew w ciąż przepływała w zabójczym tempie przez moje żyły i silnie pulsowała w skroniach. Byłem podniecony. Nie tylko poniżej brzucha, ale ten stan przeniósł się na całe moje ciało. Zjeżył mi się nawet najdrobniejszy włosek. Czułem gęsią skórkę. Było mi gorąco mimo lekkiego chłodu bijącego znad morza.

Marta położyła dłonie na moich ramionach.

Chodź – odezwała się nie spuszczając ze mnie wzroku.

Jak na komendę wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę wydm. Marta trzymała mnie za rękę i prowadziła w nowe miejsce. Szedłem za nią bez obawy przepełniony radością, szczęściem i maksymalnie podniecony. W moich majtkach było już bardzo ciasno.


Zaprowadziła mnie w ustronne miejsce w wśród zieleni. Tu mało kto bywał w czasie dnia, a co dopiero mówić o środku nocy. Byliśmy tu sami, bezpieczni przed ciekawskich wzrokiem. To nikt nam nie mógł w niczym przeszkodzić. Ten fakt był dodatkowo podniecający, chociaż ja byłem podniecony na full i niewiele brakowało aby czara się przepełniła.

Stanęliśmy naprzeciwko siebie, objęliśmy się i zaczęliśmył całować. Marta zaczęła rozpinać moją koszulę. Gdy uporała się już ze wszystkimi guzikami, zaczęła składać delikatne pocałunki na moim torsie. Powoli schodziła ustami coraz niżej. Wreszcie dotarła do pasa. Szybko rozpięła pasek moich spodni, potem ich guziki i ściągnęła je aż do kostek. Przez materiał moich majtek moje podniecenie było doskonale widoczne. Penis był maksymalnie wzwiedziony. Położyła na nim swoją prawą dłoń i zaczęła lekko go masować. Miałem wrażenie, że wyskoczę z butów pod wpływem jej dotyku. Ale to jeszcze nie było wszystko.

Majtki opuściła w dół i mój penis wyskoczył z nich jak z katapulty. Przez krótką chwilę kołysał się tuż przed twarzą mojej nauczycielki.

Wzięła go delikatnie w dwa palce, zsunęła do końca skórkę napletka i objęła go wargami. Wsunęła go sobie całego do ust.

Wow! To było takie... Takie... Takie niesamowite. Jęknąłem cicho z rozkoszy.

Marta zaczęła ssać go dość gwałtownie. Raz za razem znikał cały w jej ustach. Wplotłem palce we włosy Marty, a ona ssała go i ssała nieprzerwanie. A ja płynąłem i płynąłem przed siebie oceanem rozkoszy.

Nie było to już morze, a w dodatku tak chłodne jak Bałtyk, ale prawdziwy ocean. Było mi cudownie, było wspaniale, było tak, jak zawsze sobie do tej pory wyobrażałem. A nawet było wspaniałej, bo realnie. To wszystko działo się naprawdę. Działo się tutaj i teraz. W tę piękną licową noc.


Marta przerwała pieszczotę oralną. Odsunęła się ode mnie na dwa kroki. Podciągnęła swoją sukienkę odsłaniając wygoloną polanę poniżej swojego brzucha. Wpatrywałem się w jej wzgórek łonowy z niemym zachwytem na twarzy.

Nie założyła majtek od momentu, jak wstaliśmy i przyszliśmy tutaj. One musiały zostać przy plażowym koszu.

Marta usiadła pupą na mojej rozłożonej koszuli, położyła się na plecach rozkładając szeroko nogi.

Szparka pomiędzy nimi była doskonale widoczna.

Nie tracąc zbytnio czasu przyklęknąłem pomiędzy jej nogami. Chwyciłem mocno swojego ptaka i przytknąłem do jej szparki a następnie jednym ruchem wsunąłem do środka. Marta jęknęła głośno z rozkoszy.

Obejmując ją mocno za szyję zacząłem poruszać się rytmicznie do przodu i w tył. Z każdym moim pchnięciem penis wchodził w nią głęboko aż po same jądra. Ależ to było fantastyczne! Byłem w kobiecie i to nie w byle jakiej kobiecie. Byłem w piczce swojej nauczycielki języka angielskiego. Miałem ją. Była całkowicie moja. Ale to piękne!

Marta obejmowała mnie w pasie nogami i nie pozwoliła wysunąć mi się z siebie nawet wtedy, gdy dochodziłem do końca. Wytrysnąłem więc w nią obfitym strumieniem swojego nasienia. Po chwili zastygliśmy oboje w bezruchu. Leżałem na Marcie obejmując ją mocno. Szybko i głęboko oddychaliśmy.

Jakie to było cudowne uczucie!!!







Zdjęcia: www.sexeo.pl



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Moja słodka hijastra

Złota Fantazja – Bianka cz.I