Śpiąca Królewna (bajka hardcore)
- A więc to prawda - powiedział do siebie Młody Królewicz - To nie legenda. Kurde, to nie legenda... - powtarzał w kółko.
Znał tę historię od dzieciństwa, ale zawsze traktował ją, jak bajkę dla grzecznych dzieci.
Teraz jednak stał w drzwiach komnaty i był oszołomiony widokiem pięknej dziewczyny, która leżała bez ruchu w wielkim łóżku z baldachimem, w śnieżnobiałej pościeli, w najpiękniejszej komnacie dawno opustoszałego zamku, do którego dostępu broniły nieprzebrane zarośla.
Przedzierał się przez nie bardzo długo, aż wreszcie stanął przed bramą. Zamek był okazały i do dziś mógł budzić podziw, chociaż bardzo był zapuszczony. Nic dziwnego, bo upłynęło ponad sto lat....
Królewicz przeszedł przez zwodzony most, przez bramę i znalazł się na dużym placu.
Szybko odnalazł komnatę, a tam..
- Kurde, ale ona piękna - zachwycał się bez przerwy Królewicz.
Rzeczywiście jej uroda była wprost nieziemska. Jasne, długie włosy, miła buzia, długie rzęsy, rumieńce na pliczkach, bardzo zgrabna figura, piersi sporych rozmiarów. Aż przyjemnie było na nią popatrzeć. W świetle zachodzącego słońca wyglądała jak Bogini.
Podszedł cichutko do jej łoża.
Pochylił się nad nią i złożył gorący, namiętny pocałunek na jej ustach.
I nic!!!
Nie stało się kompletnie nic!!!
Królewna nawet nie drgnęła. Nadal leżała w pozycji horyzontalnej z rękami wzdłuż ciała.
- Co jest do cholery? - Królewicz zapytał sam siebie ze złością.
Wyraźnie przecież było powiedziane, że Królewnę miał obudzić ze snu pocałunek Królewicza. Jego pocałunek, bo był przecież Królewiczem. A tu dupa blada.
Spróbował jeszcze raz i jeszcze raz i nadal nie było efektu.
Zrezygnowany usiadł na niskim zydelku. Przecież tak pięknie miało być, cudownie miało być. Jeden pocałunek i "po ptokach".
Zaczął zastanawiać się po jakiego grzyba tu się znalazł, skoro nie przyniosło to absolutnie nic.
Popatrzył na Królewnę.
Królewna miała na sobie krótką nocną koszulkę, która prawie wcale nie zakrywała jej zgrabnych nóżek.
Dotknął lekko jej kolana. Przez jego ciało przepłynęła fala silnego pożądania. Przesuwał palce coraz dalej po smukłym udzie, aż doszedł do granicy, którą wyznaczała nocna koszulka Królewny. Podniósł do góry materiał i dłuższą chwilę przyglądał się jej wzgórkowi łonowemu, który pokryty był delikatnym zarostem. Szparka między nogami królewny była wyraźnie zaznaczona. Taki miły dla oka wąwóz. Zawsze bardzo podniecał go ten widok. Położył na nim swą dłoń.
To miejsce było cieplutkie, bardzo cieplutkie. Wydawało mu się nawet, że parzy, chociaż było to, oczywiście, tylko złudzenie. To on płonął, a żądza rozsadzała go od środka.
Wydawało mu się, że zaraz eksploduje z tych emocji. Były niezwykle silne i wszechogarniające.
Nagle, jakby coś na niego spłynęło...
Nie po to tu przecież wędrował, żeby odjechać bez niczego. Jeśli nie wyjedzie stąd z przyszłą żoną, to przynajmniej niech pocieszy się w zupełnie inny sposób. A co? Nie wolno?
Srał pies wszystkie konwenanse...
Położył się obok królewny i przytulił mocno do jej ciała. Jakież to było przyjemne!!! Królewicz aż zamruczał z zadowolenia. Zupełnie, jak kot, który znalazł odpowiednie miejsce do wylegiwania się.
Przytulił policzek do jej obfitych piersi. Zamknął oczy i zaczął wyobrażać sobie królewnę i siebie w namiętnych pieszczotach bez jakichkolwiek ograniczeń.
Jego ręka automatycznie powędrowała w stronę cycusia królewny. Królewicz bawił się dłuższą chwilę jej piersiami przez materiał cieniutkiej koszulki nocnej, a potem przesunął rękę między nogi śpiącej obok niego przepięknej dziewczyny.
On uwielbiał takie delikatne macanki.
Zaczął się podniecać. Jego penis zwiększył swoją objętość.
Po chwili królewicz był już maksymalnie "nagrzany". Zapragnął jej z całych sił.
Szybko wstał więc z łóżka i rozpiął swe spodnie. Opuścił je w dół. Ujął w rękę swego członka, kilka razy pomasował go zaciśniętą dłonią a następnie wsunął w lekko rozchylone usta Królewny.
- Łał!!! - wyrzucił z siebie okrzyk zadowolenia.
Zajebiste! To było niesamowite! Posuwał w usta Królewnę! Wsadzał jej swojego fiuta bardzo głęboko. Mimo, że jego członek był sporych rozmiarów, to ona ani razu się nie zakrztusiła.
Bardzo mu się to spodobało. Miało w sobie posmak niezwykłości. Nigdy wcześniej tego nie robił, to znaczy: nie robił tego ze śpiącą partnerką.
Trochę to było dziwne, ale na swój sposób pasjonujące.
Królewicz pod wpływem chwili postanowił pójść na całość i niczym się już nie przejmować.
Bez trudu podniósł Królewnę do pozycji siedzącej i ściągnął z niej koszulkę.
Delikatnie położył ją na plecach. Całkiem naga zrobiła na nim jeszcze większe wrażenie.
Krew zabójczo pulsowała w żyłach Królewicza. To było niesamowite, co działo się z nim właśnie w tej chwili. Piękno Królewny i niezwykłe okoliczności oraz otoczenie dodatkowo na niego wpływały. Poczuł, że wychodzi z niego prawdziwa Bestia. A Piękna leżała goła tuż przed nim.
Nie zastanawiał się długo
Szybko rozebrał się i całkiem goły położył obok niej, chwytając Królewnę za pierś. Dłuższą chwilę tak leżał.
Gładził dłonią każdy zakamarek jej ciała czerpiąc z tego faktu sporą przyjemność.
Królewna leżała wciąż nieruchomo
Była, jak lalka z lateksu, a gumowe lale nie są wylewne w okazywaniu czegokolwiek. Tu było prawie tak samo. Tyle, że Królewna była dużo przyjemniejsza i w dotyku i w ogóle...
Rozsunął bardziej nogi Królewny i strzelił jej minetę, w której był naprawdę dobry. Doszedł w tym do perfekcji, więc teraz sprawnie stymulował oralne jej myszkę skupiając się na łechtaczce. Było nieźle, a zapowiadało się być jeszcze lepiej.
Piczka Królewny wkrótce zrobiła się wilgotna. On jednak nie przestawał. Zintensyfikował swoje pieszczoty. Jego język szalał pomiędzy wargami sromowymi Królewny.
Królewicz wreszcie oderwał usta od jej mokrej szczelinki. Klęcząc między nogami Królewny, chwycił swojego członka w prawą rękę, poślinił go nieco, krzyknął obnażony żołądź do dziurki i naparł na nią z całej siły.
Wyczuł niesłychany opór. Jego penis wygiął się delikatnie.
- Ło, kurwa - wyrwało się królewiczowi.
Jej błona dziewicza była, jak ze stali.
"Żelazna dziewica" - przemknęło mu przez głowę. Extra!!!
Lubił takie wyzwania.
Naparł więc ze zdwojoną siłą na wejście do pochwy. Jego taran napierał na jej błonę. Królewicz głośno wypuszczał i łapał powietrze. Uparł się, że tym razem zdobędzie ten szczyt.
Wreszcie wepchnął swojego penisa w ciasną szparkę. Królewna krzyknęła przez sen, a przez jej ciało przebiegł dreszcz.
Tak!!! Yes, yes, yes!!!
Wszystko w Królewiczu krzyczało z radości. Stało się. Królewicz zdobył swój Mount Everest. Był już w środku. Ciasne ścianki pochwy Królewny otaczały mocno jego członka. To nie przeszkadzało przesuwać go w przód i w tył. Poczuł się jak zwycięzca wielkiego wyścigu. Był przecież zwycięzcą. Pierwszy przebiegł linię mety i przerwał taśmę, która tą linię wyznaczała. Błona dziewicza Królewny mogła przecież imitować tę taśmę.
Królewicz nie zatrzymał się jednak. Wciąż zagłębiał swój narząd w wilgotnej dziurce Królewny.
Tak. To było to, o co chodziło.
Przez głowę przeleciała mu w pewnej chwili myśl: czy nie ociera się swymi staraniami o nekrofilię, ale doszedł do wniosku, że jednak nie. Królewna przecież żyła. Tylko, że spała nieco głębiej niż sypiają ludzie.
Posuwał więc dalej Królewnę systematycznymi ruchami swych lędźwi.
"Całkiem niezłe" stwierdzał w myślach. Nie tego się spodziewał, ale przecież, jak się nie ma tego, co się chce, to się bierze, co dają. Czemu nie?
Królewicz spuścił się w Królewnie osiągając tym samym pełnię zadowolenia. Ulżyło mu bardzo. Poczuł się spełniony. Po chwili zasnął z policzkiem na piersiach Królewny. Nie kojarzył, jak długo spał, ale w tym czasie zdążyło zajść słońce. Królewicz rozejrzał się dookoła. W komnacie nic się nie zmieniło. Wszystko pozostało na swoim miejscu.
To cholerne wrzeciono, którym się zacięła, stało w rogu komnaty.
Królewicz wstał powoli i ciężko z łóżka. Był zmęczony. Popatrzył jeszcze na nagą Królewnę leżącą ciągle bez jakichkolwiek oznak przytomności.
Uśmiechnął się pod nosem.
Ruszył w stronę drzwi. Raz jeszcze obejrzał się do tyłu w nadziei, że Królewna jednak się obudzi. Niestety. Ona spała nadal kamiennym snem.
I to już koniec opowieści.
Jak dobrze zauważyliście, to obeszło się bez klasycznego "żyli długo i szczęśliwie".
Morału też się nie spodziewajcie, bo go nie będzie.
Ilustracje: Dmitr Kostylew
Спасибо большое.









Komentarze
Prześlij komentarz