Malwina next door cz.I

 




Na dłuższą metę było to trochę wkurzające. 

Malwina uczepiła się mnie, jak rzep psiego ogona. Tam gdzie byłem ja, po chwili zjawiła się także ona. Ja na boisko, ona po chwili zasiadała na trybunach i wpatrywała się we mnie z wielkim zachwytem w swoich niebieskich oczach. Ja do sklepu, ona też szła po zakupy. Ledwo co otworzyły się drzwi mojego mieszkania, to ona także, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znajdowała się na korytarzu. Normalnie bałem się otworzyć szafę w swoim pokoju, aby ona z niej nie wyskoczyła. Podejrzewam, że do SKS-u zapisała się też tylko dlatego, że ja w nim byłem. Dokładniej, to w drużynie piłkarskiej. Ona zaś ćwiczyła lekkoatletykę.


I tak było już od przedszkola, gdzie wszystko się zaczęło a potem trwało w szkole podstawowej. Byliśmy równolatkami, chociaż dzielił nas rok. Ja urodziłem się bowiem w styczniu, a Malwina w połowie grudnia.


W pewnym momencie zaczęto brać nas za rodzeństwo. Potem w gimnazjum, a jeszcze później w w liceum, bo nawet tam jej entuzjazm w stosunku do mnie nie opadł. Stał się może tylko bardziej subtelny. Mimo tego jednak opinia wciąż ciągnęła się za nami i uważano już ją za moją narzeczoną. Oczywiście w dużym cudzysłowie.

Byliśmy sąsiadami, więc siłą rzeczy nasze kontakty były dość częste. Nie sposób było wyminąć się bez słowa.

Malwina next door - mówiłem o niej czasem. Mieliśmy nawet połączone balkony.

Nasi rodzice utrzymywali dobrosąsiedzkie stosunki, więc my też byliśmy na siebie skazani.






Będziesz moim onii-chanem? - spytała mnie kiedyś.

- A kto to jest? Czy ty mnie przypadkiem nie obrażasz?

Nie. Onii chan, to znaczy starszy brat.

- No,. Jasne – zgodziłem się z ochotą.

Malwina miała fioła na punkcie japońskiej mangi i anime. Kiedy o tym opowiadała, ja gubiłem się już na samym wstępie. Zupełnie nie kumałem o co w tym wszystkim chodzi i nie pasjonowały mnie japońskie kreskówki. Nawet hentai. Za to ona wiedziała o nich sporo, a nawet jeszcze więcej.


Onii chan. Starszy brat. W pewnym sensie wiele się zgadzało.

Co prawda w hentai instytucja onii-chana jest, jak dla mnie kontrowersyjna, ale z drugiej strony fascynująca.

W mangach typu hentai onii-chan, to starszy brat, do którego ciągną jak pszczoły do miodu wszystkie młodsze siostrzyczki i chcą z nim spółkować. Z punktu widzenia faceta, to jest to nawet okej, ale niekoniecznie z z siostrą.

Nie wiedziałem więc, jak mam to określenie interpretować i czy mogę być z niego dumny.


Ale dobra. Niech będzie. Mogę być onii-chanem. To przecież nie boli, ani nic nie kosztuje. Aspektu seksualnego nie brałem jeszcze pod uwagę, bo Malwina była zdecydowanie nieletnia, więc nie chciałem pchać się pod nóż prokuratorowi.

Chociaż.. Ja też byłem przecież nieletni. 





Długo nie zauważyłem jej jako kobiety. Nawet trochę irytowała mnie. 

Nie tak dawno jednak wszystko się zmieniło i zobaczyłem w niej nie tylko koleżankę, przyjaciółkę i sąsiadkę, ale bardzo ładną i zgrabną dziewczynę, z którą bardzo chętnie umówił bym się do kina bądź do kawiarni.

Jej stosunek do mnie nie zmienił się wcale, a ja wreszcie zrozumiałem, że jest to miłe. Miałem fankę zapatrzoną we mnie, jak w obrazek. Nawet nie wiem: dlaczego?

Bardzo mi to się jednak podobało.


Wysiedliśmy z autobusu i powoli wracaliśmy do domu. Końcówka czerwca była upalna. Temperatury sięgały powyżej 30 stopni Celsjusza. Nie dawało się wręcz wytrzymać w tym skwarze.

- Bardzo się cieszę, że rok szkolny już się kończy. Nie mogę już doczekać się wakacji - mówiła..

- Wreszcie ta druga klasa się skończyła. Strasznie mi się dłużyło.

- Najbardziej cieszę się z wyjazdu do babci - mówiąc to przyspieszyła kroku i stanęła tuż przede mną - Fajnie, że pojedziemy tam razem.

- Nie wiem czy twoja babcia podziela twoje zdanie.

- Przestań. Babcia cię bardzo lubi. Nawet niedawno stwierdziła, że fajny mi się trafił kawaler.

- Czyżby już nas swatała? - roześmiałem się szczerze.

- Może, może... A ty masz coś przeciwko?

- Szczerze mówiąc, to jeszcze o tym nie myślałem,

- O czym?

- O swataniu... - przerwałem na chwilę - nie wiem też jakie jest twoje zdanie.

- Mnie się podoba.

Szczerze mówiąc wielu znajomych naszych rodziców stwierdzało, że fajnie razem wyglądamy.

- Ładnie razem wyglądacie - zachwycali się – jak z obrazka.

To było miłe. Naprawdę miłe.


- Jesteśmy sobie przeznaczeni – powiedziała Malwina.

- Po czym wnosisz?

- Tak czuję, A poza tym tak wywróżyła mi Cyganka.

Aha... Nie miałem więcej pytań.

- Wiesz, w sprawach miłości kobiety w mojej rodzinie rzadko się mylą i dobrze wybierają - Malwina dalej ciągnęła temat.

Czyli: można powiedzieć, że wszystko jest już przesądzone.

A żebyś wiedział...

W takim razie bardzo się cieszę.

Stanęła i spojrzała na mnie uważnie. A ja pomimo wcześniejszego rozbawienia, powiedziałem to bardzo poważnie.

Może nasza dyskusja popłynęła by dalej, ale byliśmy już praktycznie przed naszym blokiem, więc wbiłem kod domofonu i przepuściłem Malwinę przed sobą. Pożegnaliśmy się na korytarzu.

Wpadnij do mnie później – powiedziała - pokażę ci moje nowe rysunki.

Przyjdę na pewno.



Zdjęcia: www.sexeo.pl



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Półsiostra

Złota Fantazja – Bianka cz.I