Osiedlowa dziewczyna cz.I

 



Na stałe wprowadziłem się tu już jakiś miesiąc temu. Zrobiłbym to dużo wcześniej, ale mieszkanie wymagało kapitalnego remontu, bo poprzedni właściciel bardzo je zapuścił. Teraz jednak wszystko było już okej i moje dwa pokoje z kuchnią wreszcie miały jakiś przyzwoity standard. Mogłem więc tutaj spokojnie zamieszkać.

Już orientowałem się w topografii osiedla, wiedziałem co gdzie jest i rozpoznawałem mieszkańców. Wszystko było więc jak w najlepszym porządku.

Niedaleko mojego bloku znajdowała się bardzo miła knajpka, w której można się było napić dobrego piwa. Często więc tam zachodziłem.




- Wiesz co mi się najbardziej podoba w fundamentaliźmie islamskim? – spytał Piotrek, którego poznałem jakiś czas temu na osiedlu.

Pytanie było z gatunku retorycznych, bo nie czekając na moją odpowiedź wyjaśnił mi całą kwestię.

- Baba ma gówno do gadania... - i dalej kontynuował swoją wypowiedź –Wyobraź sobie... Taki mudżahedin wraca wieczorem do domu po całym dniu napierdalania się z niewiernymi, a tam syn odwiesza z dumą jego kałasza na wieszak, córki podają mu miękkie papućki, żona za chwilę wjeżdża ze smakowitym schabowym na kolację. Jest szczęśliwa, że może podać jedzenie swojemu ślubnemu. Nie narzeka, nie zrzędzi... Żyć nie umierać...

- Oni nie jedzą wieprzowiny – uśmiechnąłem się wesoło do mojego rozmówcy.

- Oj, nie czepiaj się. Wiadomo o co chodzi.

Piotrek lubił sobie pogadać. Ilekroć się spotkaliśmy, to snuł przeróżne historie ze swojego życia i z życia osiedla. Czasami były one bardzo interesujące. Ja lubię słuchać, więc wszystko dobrze się składało.


- Tobie to można pozazdrościć – mówił dalej – Mieszkasz sobie spokojnie, sam, żadna baba nie szwenda ci się po domu z wiecznymi pretensjami, że to, że tamto...

- Wszystko ma swoje plusy i minusy – odrzekłem - Niby fajnie, ale jednak czasem żal dupę ściska, że nie ma żadnej kobiety obok.

- Mnie moja wystarczy aż nadto...

- Widzisz... Tobie seks sam po mieszkaniu chodzi, a ja się muszę postarać... - śmiałem się już na całego.

- Przy jednej dziurze to i kot zdechnie. Ty za to możesz wybierać i przebierać w fajnych dupach, jak w ulęgałkach.

- Niby fakt – zgodziłem się – czasami jednak chciałoby się, aby był ktoś na stałe i ciągle.

- Oj, chłopie... Chyba nie wiesz co mówisz... Cześć Justyna - Piotrek zmienił nagle temat.

- Dobry wieczór - ukłoniłrm się także i ja.

Obok naszego stolika przechodziła nawet fajna dziewczyna.

- Hej - odrzekła kierując się w stronę baru.





- O, to masz jaskrawy przykład, że nie trzeba daleko szukać.

Spojrzałem na Piotrka zdziwionym wzrokiem nic nie rozumiejąc.

- Jakby cię kiedyś zaswędziało w rozporku, to wal do Justyny jak w dym. Jest bardzo chętna i dobra w te klocki.

- No co ty gadasz?

- Pełna powaga - zapewnił mnie gorąco - sam się możesz przekonać. Robi taką laskę, że o mój ty boże.

Sprawa zapowiadała się dosyć ciekawie. Jeżeli było tak w rzeczywistości, jak mówił Piotrek, to wspaniale. Naprawdę nieźle się składało.

Czułem w sobie wielkie pragnienie. Organizm domagał się swoich praw. Jestem facetem, więc mam swoje potrzeby, które chciałbym zaspokajać.

- Pomyślę nad tym na pewno – uśmiechnąłem się.

Tak właściwie to byłem już zdecydowany, że trzeba spróbować. Los coś daje, więc nie należy stawać mu okoniem.

- Tu nie ma nad czym myśleć.

- Okej, okej...




Kiedy Piotrek pożegnał się i odszedł od stolika, ja dopiłem swoje piwo i skierowałem się w stronę baru. Na jednym z wysokich krzeseł siedziała właśnie ona. Uśmiechnąłem się miło do nieznajomej i usiadłem na krześle obok zamawiając jeszcze jedno piwo.

Tak się jakoś stało, że w jednej chwili spojrzeliśmy na siebie i uśmiechneliśmy się.

- Hej - odezwała się pierwsza.

- Hejka - odpowiedziałem.

- Nigdy cię to wcześniej nie widziałam.

- Niedawno się tu przeprowadziłem – wyjaśniłem i wyciągnąłem do niej rękę na powitanie – Przepraszam... Nie przedstawiłem się. Jestem Darek.

- Justyna. Bardzo miło mi cię poznać.

Pierwsze lody zostały więc przełamane.


Spodobała mi się. Była dość ładna. Może nie olśniewała pięknością, ale miała w sobie to coś, co przyciągnęło mnie niczym magnes. Nawet nie potrafię dokładnie określić co to było. Z pewnością jednym z tych elementów były jej niebieskie oczy. Zauważyłem w nich radosna błyski, które mogły świadczyć o pogodnym i radosnym podejściu do życia. Reszta też była niczego sobie.


Raz kozie śmierć – pomyślałem. Zawsze można spróbować, a jak nie wyjdzie, to trudno. Zdarza się.

Selavi, life is brutal, full of zasadzkas i sometimes kopas w dupas. Lepiej spróbować i żałować, niż żałować że się nie spróbowało.

Wyrywanie lasek zawsze przychodziło mi z wielką łatwością. Nie było z tym absolutnie problemu.

Przystąpiłem więc do dzieła. Jak to mówią: czas to pieniądz, a czas biegnie do przodu, ucieka i nie czeka, więc szkoda go marnować.

Jak dobrze pójdzie, to czeka mnie bardzo fajny wieczór ze szczęśliwym zakończeniem. Jeżeli oczywiście dać wiarę opowieściom Piotrka...




Może to głupie, a z pewnością niezwykle banalne, ale rozmawiając z Justyną poczułem jakbyśmy się znali od lat. Sam niejednokrotnie używałem tego sformułowania, by zmiękczyć swoją "ofiarę", tutaj jednak naprawdę to poczułem. W jednej chwili zawiązała się między nami trudna do określenia nić.


Zamówiłem kolejne drinki. Nasza rozmowa stała się jeszcze bardziej ognista. W głowie czułem bardzo miły szum, ale daleko było mi jeszcze do stanu "wstawienia". Chyba miałem dobry dzień. Humor mi dopisywał. Lody z każdą chwilą kruszały..

- Wiesz, bardzo mi się podobasz – nachyliłem się do ucha Justyny i powiedziałem to.

- Naprawdę?

Przytaknąłem energicznie głową.

- Czyli: chętnie byś mnie przeleciał? - od razu postawiła kawę na ławę.

- Tak - znów wykonałem energiczny ruch głową.

- To nie rozumiem na co jeszcze czekamy?

- Też się właśnie zastanawiam. Może się stąd wreszcie zmyjemy?

- Świetny pomysł. Do ciebie?

- Jasne. Nie widzę żadnych przeszkód.

- To chodźmy.




Zdjęcia: www.sexeo.pl



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Moja słodka hijastra

Złota Fantazja – Bianka cz.I