Ilona cz.III




To była magia. Prawdziwa magia. Przynajmniej ja tak poczułem. Rozśpiewały się wszystkie anielskie chóry. Rozszumiały wierzby płaczące. Ogarnął mnie niezwykły stan ciała i ducha. Zupełnie, jak wtedy, gdy po raz pierwszy całowaliśmy się wiele lat temu. 

Stara to była historia i dawno zapomniana.

Poczułem się, jak kumpel Alicji w krainie czarów. Tą krainą czarów był mój pokój, Alicją - Ilona. 

Pod wpływem chwili i niesiony tą niezwykłą chwalą położyłem dłoń na piersi Ilony. Zrobiłem to bardzo delikatnie. Miałem nadzieję, że nie dostrzegalnie, ale myliłem się. Ilona zauważyła to błyskawicznie i równie szybko złapała mój nadgarstek odsuwając moją rękę. Po chwili sama odsunęła się ode mnie na bezpieczną odległość.

- Przepraszam Ilona - odezwałem się odwracając wzrok - Nie powinienem.

Poczuwałem się do winy. Wyszedłem przed szereg. Zrobiłem to zdecydowanie zbyt szybko. Wszystkiemu winna była ta chwila i moja niecierpliwość.





- Ok. W porządku. Nic się nie stało – powiedziała - To ja przepraszam. Chyba jeszcze nie jestem gotowa. Już chyba zapomniałam jakie to wspaniałe.. 

Jeśli chodzi o pomoc w przypomnieniu, to bardzo chętnie zaofiarował bym swoje usługi. Gdyby coś i kiedyś, to jestem gotowy. Tego jednak nie powiedziałem głośno. Zatrzymałem dla siebie te myśli. Milczałem, bo co tu mogłem powiedzieć.

- Pójdę już – odezwała się Ilona po chwili milczenia.

- Już?! - zdziwiłem się.

Planowałem nieco dłuższe posiedzenie, więc nie było mi to na rękę.

- Tak - potwierdziła.

Chyba naprawdę przegiąłem.

- Słuchaj Ilona. Jeszcze raz bardzo cię przepraszam. Już więcej tego nie zrobię. Zapomnijmy o tym.

- Nie. To naprawdę nie o to chodzi. Muszę po prostu już iść.

Skoro tak, kto trudno...

- Pa. Trzymaj się. Do później - mówiąc to pocałowała mnie delikatnie w policzek.

Po chwili już jej nie było.



..... 

She stała naga przede mną. Delikatny wiatr rozwiewał jej włosy. Nie wiem skąd się wziął ten delikatny zefirek, ani dlaczego jej postać jaśniała. Zupełnie jakby stała w słupie światła albo sama tym światłem była.

W oczach She widziałem ogniste iskierki. Znałem je dobrze i wiedziałem co oznaczają. 

To był ten czas. Kiedyś musiał on nadejść. Czekałem na niego z niecierpliwością.


Uwielbiałem te chwile, gdy braeła górę nasza zwierzęca natura. Gdy budziło się w nas to, co przyrodzone i instynktowne. Zew zawsze był niezwykle silny.

Wystarczył jeden impuls. Ten nagły błysk, który, jak piorun porażał nasze ciała. Ta jedna chwila.

Wystarczyło jedno spojrzenie w którym zawarta była nić sekretnego porozumienia. 

Wtedy byliśmy nie do zatrzymania.

Tak, jak dzisiaj.

- Zerżnij mnie - odezwała się - Przeleć mnie, jak zwykłą dziwkę. Ostro, bez pardonu. Chcę poczuć w sobie twojego nabrzmiałego kutasa 

Mówiąc to już rozkładała się na miękkim posłaniu rozkładając szeroko nogi.

- Weź mnie. Już, teraz i natychmiast. Bardzo tego chcę i ty też na pewno tego pragniesz.

To prawda, Bardzo chciałem, bardzo pragnąłem. Byłem podniecony, jak jasna cholera. Poziom spermoglobiny plasował się w strefie stanów bardzo wysokich.


Mój fiut był twardy i sterczał dumnie poniżej brzucha. Bez zbędnych ceregieli chwyciłem go prawą dłonią i zbliżyłem do rozwartej, wilgotnej i oczekującej go szparki She. Wykonałem mocne pchnięcie. W jednej chwili zanurzył się cały w tym tunelu aż po same jądra. She jęknęła rozkosznie.

- O, tak... O, tak... - jęczała.

Mocnymi pchnięciami wbijałem się w She. Ostro, twardo, bezceremonialnie. Tak, jak chciała. Tak, jak jak chciałem. Nasza kopulacja z wierzchu wydawała się być automatyczna. Jakbyśmy byli dokładnie zaprogramowani. Wszystko przebiegało według ściśle napisanego programu. Każdy ruch był zaplanowany. Ostro, mocno, z całej siły, aż do końca, do spełnienia, do wypróżnienia...



.....

Przerwałem pisanie. Coraz mniej zaczęło mi się podobać to, co zdążyłem już wystukać na klawiaturze komputera. To nie było w moim stylu. Chyba niezbyt dobrze się w tym czułem. 

Już miałem zaznaczyć napisany tekst i nacisnąć klawisz delete, ale powstrzymałem się. 

Zachowam go do ewentualnego późniejszego wykorzystania, a jeśli nawet nie wykorzystam, to zawsze zdążę go usunąć. Co ma wisieć, nie utonie.

Nagle zadzwonił telefon. To była Ilona.

- Masz chwilę? - spytała.

- Dla ciebie? Zawsze.

Po kilku minutach pukała już do moich drzwi. Gdy tylko weszła do środka zarzuciła ręce na moje ramiona. Nasze usta znów zamknęły się w namiętnym pocałunku.

- Chodźmy do twojej sypialni – powiedziała,

Wkrótce się w niej znaleźliśmy. 

Opadliśmy na kanapę....


Koniec




.Zdjęcia: www.sexeo.pl


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Moja słodka hijastra

Złota Fantazja – Bianka cz.I