Osiedlowa dziewczyna cz.III
Nie spaliśmy jednak długo. To była taka krótka drzemka, aby zregenerować siły. Z pewnością będą nam potrzebne, bo noc była jeszcze długa. Zaledwie minęła północ. Stylowy zegar ogłosił to aż dwunastoma uderzeniami. Leżeliśmy obok siebie na łóżku zwróceni do siebie twarzami.
To, co wydarzyło się przed kilkoma minutami siedziało w nas bardzo głęboko. Ja w każdym razie byłem niezwykle rozanielony. Nie przypuszczałem, że może być aż tak dobrze.
Otworzyłem szerzej oczy.
Justyna opierając zgięte ręce na moich piersiach patrzyła na mnie z tajemniczym uśmiechem.
- Może powinnam już sobie pójść? - spytała.
- Dlaczego?
Jej słowa zmroziły mnie na chwilę.
- Bo chyba już na mnie czas?
- Spieszysz się gdzieś?
- Nie, ale...
- Ale co? - dopytywałem dalej.
- Właściwie to nic.
Chciałem dalej drążyć temat, ale usłyszałem jej głos.
- Cudownie było - odezwała się Justyna odgarniając ręką swoje włosy z czoła.
- Ja także czuję się genialnie. Powinniśmy to jak najszybciej powtórzyć,
- Nie masz mnie dosyć?
- Nie - pokręciłem przecząco głową - Nadal jestem głodny i spragniony ciebie.
- A gdybyśmy się nie spotkali?
- To pewnie poszedłbym spać głodny.
- Cudowny przypadek, prawda?
- Tak. Mieliśmy nosa, aby pojawić się w odpowiednim czasie i w odpowiednim miejscu.
- Lubię takie przypadki.
- Ja też. Zawsze puszczam sprawę na żywioł. Nie planuję niczego. Co ma być, to i tak się stanie, więc nie ma sensu z tym walczyć.
- I nie oszuka się przeznaczenia?
- Właśnie.
- Naszym przeznaczeniem było więc się dzisiaj spotkać?
- Myślę, że tak.
- A nasz seks też w to wpisujesz?
Pokiwałem potokująco głową.
- Czyli: gdzieś ktoś zapisał nasze losy? Jeśli tak, to chyba zero w tym przypadkowości?
- Jejku. Ale znaleźliśmy sobie temat. Taki w sam raz na chwilę po,..
Roześmiali śmy się, a Justyna przytuliła się mocniej do mnie.
- Z inteligentnym, to aż przyjemnie porozmawiać - uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- W sumie nieważne czy to był przypadek, czy też zaplanowane działanie sił wyższych. Grunt, że jest wspaniale.
Drgnęła w tym momencie.
- Co się stało?
- Zastanowiłam się: czy dobrze usłyszałam... Powiedziałeś, że jest dobrze, a nie że było...
- Tak. Zgadza się, bo nadal jest fajnie.
- Aha... Czyli: chwila jeszcze trwa...
- Mhm... - potwierdziłem.
Spuściła wzrok.
- A jak długo ona potrwa?
- Tyle, ile oboje będziemy chcieli. To zależy tylko od nas.
- Bardzo się cieszę, że cię spotkałam. Jesteś inny niż reszta.. - odezwała się cicho.
- Aż tak bardzo odstaję od ogółu?
Pokiwała głową.
- Chciałam po wszystkim wyjść, bo zwykle nie zagrzewałam długo miejsca tuż po. Łatwo przychodziło, to i szybko się kończyło. Lepiej samemu wyjść niż zostać wyproszonym
- Masz mnie za takiego bydlaka?
- Nie!!!
- Mówisz, że powinniśmy to powtórzyć? – spytała Justyna zalotnie.
- Bardzo chętnie, ależ owszem...
- Noo, więc...
Mówiąc to zaczęła delikatnie całować mój tors i schodziła pocałunkami coraz bliżej pasa. To było bardzo przyjemnie i podniecające, więc nic dziwnego, że ptaszek powoli się budził. Dość szybko powstał "na nogi", chociaż to określenie jest dosyć śmieszne. Nie ma nóg a stoi. Prawdziwa zagadka natury.
Podobnie jednak jest z cipką. Jest mokra, ale nigdy nie zardzewieje.
Nawet nie wiem dlaczego przyszło mi to na myśl...
Nie upłynęło dużo czasu, a już byłem gotowy. Justyna otuliła go wargami i ugościła w środku. Wzięła go głęboko. Czzułem, jak główka penisa dotyka jej podniebienia. Nie zakl Wszystko przebiegało bardzo płynnie. Unosiła głowę i opuszczała ją bardzo rytmicznie. Znowu przyszło mi do głowy niezbyt mądre skojarzenie: niczym metronom.
Zajęcie to pochłonęło ją całkowicie. Jakby nic innego nie istniało. To było bardzo podniecające. Oddałem się temu z całą pasją. Było mi wspaniałe.
Uczucie rozkoszy owinęło mnie, jak ciepła kołdra.
Gdy już oboje byliśmy gotowi, Justyna usiadła na mnie. Po chwili zaczęła ujeżdżać mnie, jak rasowa Amazonka. To była naprawdę ostra jazda. Poczułem się, jak bym brał udział w Wielkiej pardubickiej...
Miałem nadzieję, że dobrze zagrałem rolę wierzchowca wyścigowe
Ależ to była jazda. Normalnie: czad!!!
A potem jeszcze raz. Tym razem "od tyłu".
Niesamowite. To wszystko było niesamowite i jakby żywcem wyjęte z niezłego filmu erotycznego.
Byłem zmęczony. Nasze zbliżenie dało mi trochę popalić. To jednak było bardzo przyjemne zmęczenie.
Zdjęcia: www.sexeo.pl









Komentarze
Prześlij komentarz