Złota fantazja cz.I

 




Powoli i ostrożnie otwierałem swoje oczy, aby nie dać się oślepić słońcu, którego blask bezpardonowo wpadał przez odsłonięte okna. Obraz, który ujrzałem z początku był niewyraźny i rozmazany, ale z każdą chwilą krystalizował się i nabierał realnych kształtów i kolorów. Skoro więc tak się działo, to znaczy, że całkowicie wynurzyłem się z objęć snu. 

Rozejrzałem się dookoła. Pierwszą osobą, którą ujrzałem, a właściwie: osobami były moje kuzynki: Ania i Hania. Bliźniaczki podobne do siebie, jak dwie krople wody. Praktycznie nie do odróżnienia dla postronnych osób. Gdybym to ja był postronna osobą, to z pewnością doszedłbym do wniosku, że mam jakieś haluny i widzę podwójnie. Ale jednak nie. Ja o tym wiedziałem.

Obie stały przy moim łóżku, każda z innej strony i patrzyły na mnie z ciekawością.


- Co wy to robicie? – spytałem siadając.

- Dzień dobry – odpadły jednocześnie zgodnym chórem.

- Cieszymy się, że już wstałeś – dopowiedziała Ania.

To znaczy: chyba to była Ania, bo chociaż nigdy nie miałem problemów z rozpoznawaniem ich, to z samego rana było to bardzo trudne.

- Jak ci się spało? – spytała Hania.

- Krötko i dosyć ciężko – odpowiedziałem.

- Może nie powinieneś wczoraj tyle pić.

- Nie wypiłem przecież dużo,

- Ale jednak - na twarzy Hani pojawił się wesoły uśmiech.

- Może chciałbyś dobrej i aromatycznej kawy? – spytała jej siostra.

- O, tak. To bardzo dobry pomysł. Kofeina z pewnością mnie dobudzi. Z plasterkiem cytryny poproszę – zadysponowałeylm

- Gdybyś jeszcze sobie czegoś życzył, to wystarczy powiedzieć – mówiąc to Ania zbliżyła się i uklęknęła na łóżku tuż przy mnie.

- Właśnie. Jakby co, to zawsze jesteśmy i chętnie służymy ci pomocą – Hania uczyniła to samo z drugiej strony.

- Czy jest coś co możemy zrobić dla ciebie już teraz? – spytała Ania.

- Nie... Myślę, że raczej nie. W każdym razie nie teraz. Ledwie co się obudziłem

- Ale, ale gdyby coś, to dasz znać?

Mówiąc to Ania położyła dyskretnie dłoń na moich slipach przykrywając nią mojego wzwiedzionego poranną erekcją ptaka.




Nieomal podskoczyłem z wrażenia. Tego absolutnie się nie spodziewałem. Spojrzałem na Anię, ale na jej twarzy nie było nic więcej oprócz promiennego uśmiechu. Po chwili poczułem niżej brzucha, że i Hania położyła tam dłoń.

- Jesteśmy gotowe – powiedziała.

- No, to fajnie - bąknąłem.

- To może jednak jest coś co mogłybyśmy zrobić dla ciebie nawet w tej chwili? - powtórzyła pytanie Hania.

- Mmmm... Jasne.

Skoro pytają tak natarczywie,  to zapewnie coś się znajdzie. Już nawet wymyśliłem co to będzie.

Obie spojrzały na mnie z dużą ciekawością.

- Rozbierajcie się – rzuciłem.

To miał być żart. To miał być dowcip, takie coś dla jaj. Absolutnie nie spodziewałem się żadnego pozytywnego odzewu, ale myliłem się...

Dziewczyny popatrzyły na siebie. Szybko doszły do porozumienia. Jednocześnie wstały i chwyciły za doły swoich nocnych koszulek i podciągnęły je do góry. Obie koszulki były takie same, różowe, sięgające do połowy ud z delikatną koronką na ramionach.




Z wrażenia oczy zrobiły mi się tak wielkie, jak u wilka w znanej bajce. 

Moje kuzynki były półnagie. Stały przy moim łóżku, w moim pokoju tego pięknego poranka. Obie: Hanka i Anka tego poranka, a ja zdziwiony i oszołomiony widokiem próbowałem się w tym wszystkim jakoś odnaleźć. 

Kurde... 

Czy to naprawdę możliwe? Czy to naprawdę się wydarza na moich oczach? Może to tylko mi się śni?

Obie moje kuzynki zaprezentowały mi swoje śliczne piersi. Bardzo ładne, kształtne, zgrabne i podejrzewam, że cudowne w dotyku. Pewnie jeszcze lepsze w smaku, gdyby tak przytknąć do nich usta i spijać słodziutki nektar z alabastrowej skóry, która je odkrywała. Byłem pod wielkim wrażeniem. Wbiłem wzrok w te cudowne obrazy.

O kobiecych piersiach mógłbym rozprawiać bardzo długo. O ich ułożeniu, objętości, krągłości, symetrycznym rozmieszczeniu oraz o kolorze i wielkości brodawek.

Jest to temat rzeka. 

Piersi moich kuzynek były idealne. Całkowicie mieściły się w kanonie naszego kręgu kulturowego. Były w kształcie jabłek przylegających do klatki piersiowej między trzecim a piątym żebrem.

Brodawki były umiejscowione dokładnie tam, gdzie trzeba 

Gdyby ktoś pytał, to wyjaśniam,  że brodawka ma leżeć na przecięciu dwóch linii. Pierwsza linia prowadzi od środka obojczyka pionowo w dół, druga zaś biegnie od stawu ramieniowego do dolnego brzegu mięśnia piersiowego, czyli dolnej krawędzi mostka. 

Proste?

Proste.

U Ani i Hani tak było.

Nic dodać i nic ująć. Ideał w każdym calu.




- Podobają ci się? – spytała Hania dotykając się lekko.

- T... Tak... Tak, bardzo mi się podobają. Są śliczne. Bardzo ładne. Cudowne... - odpowiedziałem z niejakim trudem,

Przerzucałem szybkie spojrzenie z jednej kuzynki na drugą nie mogąc zatrzymać wzroku dłużej w jednym miejscu… 


Nic w tym nie było dziwnego. Takie widoki w niedzielny poranek nie często się zdarzają. Mnie dopiero pierwszy raz i normalnie zgłupiałem. Zgłupiałem w pozytywnym tego słowa znaczeniu, oczywiście. Dawno nie miałem takiego młyna , jak w tej chwili.


Ania i Hania były bardzo ładne, bardzo zgrabne. To było mi wiadome od dawna.

Dopiero teraz jednak zobaczyłem jak bardzo zgrabne. 

Jedna była lustrzanym odbiciem drugiej.

O, kurde...


- Chciałbyś dotknąć? - spytała Ania wyciągając rękę i łapiąc mnie za nadgarstek.

- T... Tak... Bardzo... - wychrypiałem.

Nie mogłem poznać własnego głosu. Był niezwykle przytłumiony. Gardło miałem ściśnięte.


Ania poprowadziła moją rękę i położyła dłoń na swojej piersi. Hania po bardzo krótkiej chwili także złapała mnie za drugą rękę i poprowadziła w kierunku swoich cycusiów.

Ja pierdziu... 


Dotykałem piersi swych kuzynek... Czułem je pod palcami. Przez moje dłonie raptem przepłynął prąd. Napięcie nie było wysokie, ale wyraźnie odczuwalne. 



Wyraźnie czułem, jak cały ładunek płynie najpierw poprzez moje ręce, potem ramiona, a następnie kręgosłupem w dół aż do miednicy. Stamtąd miał tylko jeden mały krok do penisa. Mój członek sterczał już dumnie w majtkach rozpychając ich materiał. Słyszałem, jak trzaskały naprężone szwy. Dobrze, że nie pękły od razu. Byłem cholernie podniecony. Do normalnego i zwyczajnego porannego wzwodu doszły dodatkowo inne wrażenia. Nie było więc innej możliwości jak ta, że mój fiut stał twardy, mocny, maksymalnie naprężony i gotowy do natychmiastowego działania. Nieważne jakie to działanie miałyby być. Moje podniecenie sięgało zenitu.

Wysokie ciśnienie prawie rozrywało naczynia krwionośne mojego ptaka. poczułem wielką moc oscylującą wokół niego.

To odczucie było bezcenne!!!


- No i jak? - spytała mnie Hania.

Ja jednak wciąż byłem zanurzony w tym nieziemskim doznaniu, jakim było dotykanie cycuszków zarówno Hani, jak i Ani, że nie usłyszałem jej pytania.

- Co?! - spytałem.

- Nic, nic.. Chyba cię całkiem zatkało i oszołomiło.

Chyba tak. Było w tym dużo prawdy. Byłem oszołomiony jakbym wywalił na raz pół litra i poprawił dwoma jointami, albo po prostu dostał w łeb, albo spadł z dużej wysokości, albo... Zresztą, czy to ważne?

Cycusie moich kuzynek były bardzo przyjemne w dotyku. Wreszcie się mogłem o tym przekonać. 

Namacalnie... 


Oczy same mi się zamknęły...


C. D. N. 




Zdjęcia: www.sexeo.pl



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Półsiostra

Złota Fantazja – Bianka cz.I