Złota fantazja cz.III

 


Zanim jednak wyszedłem z łazienki, to zrobiłem to, co zwykle młody chłopak robi w sytuacjach szczególnego napięcia seksualnego. Zwaliłem konia po prostu. Musiałem to zrobić, gdyż napięcie sięgało górnej podziałki wytrzymałości. Nie mogłem już wytrzymać i rozładowanie napięcia przy pomocy mojej ręki wydało się być najlepszym rozwiązaniem. 

Objąłem prawą ręką swojego penisa i zacząłem go mocno stymulować. Dość szybko dobiegłem do mety. Poczułem się wtedy wyjątkowo wyluzowany i niezwykle spokojny. Rozluźniłemm się. Poczułem spokój i ulgę. Ulżyło mi. To był prosty, ale bardzo skuteczny sposób. 

Przynajmniej teoretycznie, bo w środku byłem jeszcze cały napięty. Trudno jest pozbyć się wszystkiego i wyczyścić do zera. Wiele fragmentów jeszcze we mnie siedziało głęboko. Znając siebie, to pewnie nie wyjdą ze mnie zbyt szybko. Może nawet wcale nie wyjdą i będą we mnie do końca.

Leżąc na kanapie wpatrywałem się w biały sufit próbując wydobyć z bieli jakieś obrazy, ale na próżno. Zamknąłem więc oczy i jak na zawołanie pojawiły się widoki, których oczekiwałem. Ania i Hania. Moje dwie piękne młode kuzynki.


Weszły cicho do pokoju.

- Hej - odezwała się Ania – Można?

Coś mi to zaczęło przypominać.

- Oczywiście - odpowiedziałem.

- Wiesz... Pomyślałyśmy, że to głupie, że śpimy osobno. 

- Hę? - odgłos, który z siebie wydałem był trudny do określenia.

- Dlatego więc od dziś będziemy razem spędzać noce, w trójkę, ty i my dwie...

To, co poczułem właśnie w tej chwili wymykało się wszystkim opisom zdumienia, zaskoczenia i czegoś tam podobnego w tym rodzaju. Zatkało mnie, jakby ktoś przy pomocy zaworu odciął mi dopływ tlenu. Nawet nie myślałem, że tak długo można wytrzymać bez oddychania. Nie potrafiłem wydobyć z siebie żadnego rozsądnego słowa ani tym bardziej zdania. 

Takie coś nie zdarza się często, ale mnie zdarzyło się już kolejny raz tego słonecznego niedzielnego poranka. Obudziłem się i nawet nie zdążyłem jeszcze dobrze otworzyć oczu, a tu same niespodzianki. Chyba, że jeszcze się nie obudziłem. Chyba, że jeszcze byłem pogrążony w śnie i całkowicie utopiony w wizjach z Anią i Hanią w rolach głównych.

Jakie to dziwne i niesamowite!!!

Kurde!!!

Sam już nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Chociaż z drugiej strony, to po co nad tym rozmyślać. Było pięknie, wspaniale, rajsko, więc po co było to psuć jakimiś myślami?



Dziewczyny położyły się obok mnie na łóżku, każda z innej strony. Zarówno Ania jak i Hania objęły mnie i zarzuciły na mnie swe nogi. Poczułem się uwięziony, ale to była wspaniała niewola. Lepszej nie można sobie wymarzyć.

- To bardzo przyjemne położyć się obok ciebie, przytulić i zasnąć, albo po prostu poleżeć i pomilczeć znacząco – usłyszałem głos Hani.

- Tak - potwierdziła jej siostra - Poza tym czuje się bezpiecznie przy tobie.

- Zawsze co facet, to facet.

- Właśnie.

- Uwielbiam ten męską siłę, te silne męskie ramiona i klatkę piersiową...

- Tę szorstkość... - w głosie Ani pojawiło się rozmarzenie.

Rozmawiały ze sobą jakby wcale mnie nie było. Co prawda przebierały palcami po moich niewielkich włosach na klatce piersiowej, ale poza tym jakby kompletnie nie zwracały na mnie uwagi.

Ale może i dobrze, że tak było, bo nadal nie mogłem wyjść ze zdumienia, z szoku i byłem obecny w pokoju tylko ciałem, bo rozum gdzieś się stracił w przestworzach.



- Tak. To świetny pomysł - podsumowała Hania i spojrzała na mnie- A ty? Jak się na to zapatrujesz?

- To naprawdę świetny pomysł. Wreszcie nie będę czuł się taki samotny podczas długich nocnych godzin.

- No widzisz! – uśmiechnęła się Hania – Same plusy. A czułeś się samotny?

- Trochę. Wiecie... Nowe miejsce, całkiem nowe otoczenie i ludzie.

- My nie jesteśmy nowe, a już na pewno nie obce - Ania troszkę się oburzyła.

- Wiem. Wy nie, ale sytuacja w której się znalazłem jest całkiem nowa nie tylko dla mnie, ale też i dla was.

- My się cieszymy – stwierdziła Hania.

- Ja też bardzo się cieszę, ale na początku czułem się nieswojo.

- Na szczęście my jesteśmy zawsze na miejscu zawsze chętne i gotowe do pomocy.

- Tak. Na szczęście tak – zgodziłem się – Nie wiem co bym bez was zrobił.

- Musisz więc o nas dbać, podobnie jak my dbamy o ciebie.

- To nie ulega żadnej wątpliwości.

- Ekstra - ucieszyły się i przytuliły mocniej do mnie. Objąłem je swoimi ramionami.

- Cudownie - rozmarzyła się Hania - Tak właśnie powinno być zawsze.

- Nie wypuszczę was ze swych objęć.

- Wcale nie będziemy chciały uciekać. Będziemy nawzajem pilnować swoich snów i strzec się przed ewentualnymi koszmarami.

- Tak - ucieszyłem się z tej deklaracji.

Na szczęście miałem ten luksus, że nigdy nie pamiętałem swoich snów. Ale dodatkowe koło bezpieczeństwa zawsze się przyda. Nawet dwa koła w postaci moich kuzynek, które będą strażniczkami mojego snu i vice versa.

- Ale pamiętaj, że nie będziemy spali w ubraniach.

Po tych słowach Hani nastąpiło u mnie kolejne uderzenie, zderzenie się z czymś tam i nawet nie wiedziałem co to jest.





Zrobiło mi się jeszcze bardziej ciepło. Poczułem na swoim ciele pojawiające się kropelki świeżego potu. W gardle zaś była typowa Sahara. Bez ani jednej kropelki wody. Ciśnienie podskoczyło mi chyba do 180 "hektopaskali". 

Ten dzień chyba mnie wykończy. Jeśli jednak taki ma być mój koniec, to niech będzie. Jeśli mam kopnąć w kalendarz, to tylko z takich powodów. Od samego rana pełen był wspaniałych uniesień. Mogłem czuć się jak wybraniec lub typowy Młody Bóg.

Wow  i jeszcze raz gromkie wow!!!




- Będzie wspaniale – rozmarzyła się Hania - Już nie mogę się doczekać dzisiejszego wieczoru i nocy. To będzie nasza inicjacja. Zainicjujemy naszą nową świecką tradycję.

- Masz rację. Będzie niesamowicie – dołączyła się Ania - To będzie coś wielkiego i niewyobrażalnego. My i ty. Nasza trójka. Takie nasze specyficzne ich troje..

- Otworzymy całkiem nową bramę i pójdziemy zupełnie nie znaną drogą. To chyba jest najbardziej ekscytujące.

- Tak. To prawda – zgodziłem się.

- Bardzo się cieszymy, że tutaj jesteś.

- Tak - Ania potwierdziła słowa swojej siostry – To cudowne, że tu jesteś.

- Ja też bardzo się cieszę. Zawsze wiedziałem, że mam fajne kuzynki, ale nie myślałem że tak bardzo fajne.

- Ty też jesteś okej.

Przytuliłem je do siebie mocniej.

Czy można było chcieć czegoś więcej w tym momencie?

Nie!

Odpowiadam z pełną odpowiedzialnością za słowa: Nie!!! 

Nic innego w tym momencie nie można było chcieć. To było wszystko o czym mogłem właśnie teraz marzyć. Piękna i magiczna chwila otoczyła nas swym blaskiem jak miękką, puchową kołdrą. Byliśmy to sami, we troje, sam na sam ze sobą, sami w sobie.

Piękna i magiczna to chwila. I nie ostatnia. Wiele ich jeszcze będzie. Taką miałem nadzieję.


C. D. N. 



Zdjęcia: www.sexeo.pl



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Moja słodka hijastra

Złota Fantazja – Bianka cz.I