Złota fantazja cz.V
Leżeliśmy więc już w moim łóżku. Ania po mojej lewej, a Hania po prawej stronie. Obie opierały policzki o mój tors, a dłonie położyły na moim brzuchu. Ja miałem dłonie na pośladkach moich kuzynek. Piękne i wspaniałe było to połączenie. Ja i dwie piękne, młode zgrabne dziewczyny pełne młodzieńczego powabu i seksapilu. To była mieszanka wybuchowa. Ja w każdym razie czułem się, jak na beczce prochu dodatkowo żonglując laskami dynamitu. Wystarczył tylko jeden nieostrożny ruch, aby wszystko wyleciało w powietrze. W szczególności ja. Nawiasem mówiąc: niewiele mi do tego brakowało. Byłem przygotowany na to, że w każdej sekundzie może rozlec się wielkie BUM!!!
Serce waliło mi, jak młot. Ciśnienie, jak zwykle ostatnimi czasy, wariowało osiągając zawrotne wyniki godne zapisania w Księdze Rekordów Guinnessa.
Byłem w raju i to w raju przez duże R.
- O czym myślisz? – spytała Hania podnosząc głowę i spoglądając na mnie.
- O was, o mnie, o nas, o tym wszystkim, czego tu doświadczamy i jakie to wszystko jest wspaniałe. Wprost słów mi brakuje, aby dokładnie to wyrazić. To takie wręcz nie do określenia.
- Nam jest wspaniale.
- Mnie także. Boję się, że to wszystko mi się śni i że za chwilę się obudzę...
- Nie będzie chyba tak źle – przerwała mi Ania – Bo nawet, jeśli się obudzisz, to będziemy przy tobie.
- Tak - potwierdziła Hania –Zawsze będziemy choćby nie wiem co...
- I kto miał stanąć na przeszkodzie.
- Na to liczę i bardzo tego pragnę. Dziękuję więc wam za to.
- Jesteś tylko nasz i nie oddamy cię nikomu.
Wow. Cóż za słowa i deklaracje!? Bardzo przyjemne dla ucha. Byłem pod wielkim wrażeniem. Ciekawiło mnie jednak co z nich zostanie za jakiś czas? Ale po co o nich teraz myśleć i zastanawiać się nad sensem? Trzeba zrywać owoce na bieżąco.
- Dziewczyny - odezwałem się ściszonym głosem – Przeproszę was na krótką chwilę. Muszę do ubikacji.
Nieoczekiwanie przemówił przeze mnie mocz i musiałem rozwiązać ten problem.
- Ok - powiedziały robiąc mi miejsce.
- Możemy pójść z tobą? – spytała Hania.
- Proszę!? - przez chwilę wydawało mi się, że źle usłyszałem.
- Możemy iść z tobą? – powtórzyła Hania.
- Eee... Ja .. No .. Więc... - zaplątałem się i najzwyczajniej zakręciłem jak ślimaka domek. Poczułem się lekko nieswojo. Z drugiej strony jednak ochota, aby zrobić coś, czego się zwykle nie robi brała górę nad rozsądkiem,
- Możemy? - spytała Ania.
- Jeszcze nigdy nie widziałyśmy jak chłopak sika.
Normalnie opadłem wewnętrznie. Wszystko co się działo, coraz bardziej mnie przerastało i miałem nieodparte wrażenie, że przygniatało do ziemi.
- Nie daj się prosić.
- Dobrze. Chodźcie ze mną – odezwałem się, ale nie poznałem swojego głosu
W łazience stanąłem przed muszlą klozetową. Chwyciłem swojego ptaszka w dwa palce i puściłem strumień prosto w wodne oczko. Ania i Hania stały po obydwu moich stronach przyglądając się uważnie czynności, którą wykonywałem.
Mnie właściwie było już wszystko jedno. Dawno pozbyłem się wstydu. Zrzuciłem go z wielką łatwością. Nie było przy tym większego bólu. Nawet powiedziałbym, że ulżyło mi ogromnie.
- Fajnie - stwierdziła Ania będąc pod wrażeniem czynności, którą wykonywałem - Nawet bardzo fajnie.
- Wiesz czego dziewczyny bardzo zazdroszczą chłopakom? – spytała Hania i nie czekając na moją odpowiedź powiedziała – Sikania na stojąco.
Nigdy o tym nie słyszałem, bo nigdy w rozmowie nie padł temat oddawania moczu. Nie wiem czy było nad czym w ogóle dyskutować. O oddawaniu się jakimś refleksjom też raczej nie było nigdy mowy. Sikanie to sikanie, zwykła czynność, bardzo prozaiczna i najbardziej powszechna.
Kiedy skończyłem, osuszyłem ujście cewki moczowej papierem toaletowym. Spuściłem wodę i umyłem ręce w umywalce.
- Myślę, że gdy przyjdzie wasza kolej, to też pozwolicie mi zobaczyć, jak sika kobieta.
- Dobrze.
- Masz to jak w banku.
- Właściwie, to mnie się chce siku - powiedziała Ania.
Komentarze
Prześlij komentarz