Złota fantazja VII

 




Było mi wspaniale. Chciałbym jednak, aby tak samo było Ani i Hani. Postanowiłem więc wziąć ster w swoje ręce i przejąć inicjatywę. Do tej pory bowiem to one "dzieliły i rządziły". Teraz nadeszła moja kolej I chciałem, aby i one doświadczyły Raju przez duże R, jak ja.

To się im po prostu należało.

Oczywiście, jeżeli tylko tego chciały. A chciały na pewno! Tego byłem pewny,

- Dajcie mi wasze muszelki - odezwałem się wstając.

Dziewczyny położyły się obok siebie na plecach.

Ich wydepilowane cipki po raz kolejny zrobiły na mnie duże wrażenie. Teraz miałem je w bezpośrednim zasięgu ręki. Wcześniej niby też, ale o tym nie pomyślałem. Dopiero teraz.




Dwie cudowne myszki, jedna obok drugiej. Taki widok ruszył by każdego. Mnie też, chociaż już dawno znajdowałem się w zupełnie innym wymiarze. Nie byłem tutaj na ziemi, w domu moich kuzynek, ale w jakiejś przestrzeni, która wydawała się być całkowicie nie realną.

Leżały prawie bez ruchu. Patrzyły na mnie z dużą tkliwośćią i ufnością. Rozsunęły nogi. Małe szparki między ich nogami przykuły całkowicie mój wzrok. Patrzyłem oniemiały na ten cudowny widok.

Jedna cipka, to byłoby duże przeżycie, a ja miałem to wszystko razy dwa. Spotkało mnie podwójne szczęście.


Dotknąłem lekko palcami tych ciepłych miejsc. Poczułem się jakby przebiegł mnie prąd i rozkosznie poradził wszystkie moje zmysły. Byłem niesamowicie naładowany energią,

Szparki moich kuzynek były już bardzo wilgotne. Czułem to pod swoimi palcami.




To, co robiliśmy wpływało na nie bardzo silnie. Także silnie przeżywały każdą intymną chwilę, którą sobie dawaliśmy.

Masowałem więc delikatnie sekretne miejsca Ani i Hani. Delikatnie, powoli i z wyczuciem. Wiedziałem dobrze, że tak trzeba. Klucz do osiągnięcia pełni szczęścia tkwi w delikatności. Nie można rzucać się chaotycznie i gwałtownie, jak szpaki na czereśnie. Najskuteczniejsza droga to delikatność.

Ja ogólnie jestem bardzo delikatny i subtelny, więc nie stanowiło to dla mnie dużego problemu. Byłem w swoim naturalnym otoczeniu.





Zbliżyłem usta do wzgórka łonowego Ani

Wspaniała łysa polana znajdująca się poniżej linii brzucha a ponad spojeniem sromowym. W dolnej  przechodziła płynnie w wargi sromowe większe. Nie ma chyba bardziej podniecającego i działającego na zmysły widoku niż obraz kobiecego sromu. 

Wszystko jest w nim genialne. Każdy najmniejszy element. Zresztą cała kobieca pochwa jest ze wszech miar genialnym narządem. Mięśniowo-błoniastym, silnie rozciągliwym i elastycznym narządem budzącym tak wiele emocji. Jest marzeniem każdego faceta bez względu na wiek, nie tylko dla takich młodych napaleńców, jak ja.

Wszystkie moje marzenia, fantazje i sny były skierowane w to właśnie miejsce. Ono było moim celem, do którego dążyłem odkąd tylko zacząłem dojrzewać i dostrzegać osobniki płci przeeciwnej.

Dziś miałem okazję zbliżyć się do tego miejsca. I to nie jednego.

Dwie młode, świeże, rozgrzane i mokre cipki prezentowały się przed moimi oczami. Dwa bezcenne skarby.  Dwie muszelki wyłowione z ciepłego morza,





Pieściłem więc ustami szparkę Ani, a szparkę jej siostry masowałem swoją dłonią. Miała cudowny smak mimo tego, że była dość kwaśna. To normalne. Wcale mi to nie przeszkadzało i od razu zakochałem się nie tylko w smaku, ale i w zapachu. Spijałem łapczywie wilgoć spomiędzy jej warg sromowych i oddychałem głęboko narkotyzujące cuś się aurą tego miejsca.

Po krótkim czasie nastąpiła zmiana. Teraz wagina Hani otrzymywała swoją porcję oralnych pieszczot.

Smak Hani nie różnił się wcale od smaku siostry. Był równie wspaniały i sprawiał mi niebotyczne doznania. Tak wspaniale nie czułem się jeszcze nigdy. To nic dziwnego, bo był to mój pierwszy raz. Po raz pierwszy w życiu miałem przyjemność zaznawać tak wspaniałych emocji. Zatopiłem się w nich po same uszy i starałem się robić to, jak najlepiej potrafiłem.

- Ach... Jakie to cudowne – usłyszałem głos Hani - Wspaniałe... Aaaa... - jęczała z rozkoszy coraz głośniej.

- Rób tak dalej... - wtórowała jej Ania.

Ja też chętnie bym coś powiedział, ale miałem zajęte usta. Nawet, gdy przenosiłem swe usta z jednej szparki na drugą, to milczałem. Mój oddech stał się tylko szybszy i gorętszy. Wszystko to na mnie działało i energia kumulowała się we mnie, jak w katalizatorze. Myślałem, że za chwilę pęknę. Wszystkie dopuszczalne normy zostały już dawno przekroczone. Z tego mogłem się tylko cieszyć.

Byłem, jak nakręcony. Zupełnie, jak dobrze zaprogramowany automat.  Jedyną różnicą było to, że nie byłem tak bezduszny, jak on.

Dwoiłem się w oralnych pieszczotach starając się oddzielić je nimi po równo. Całowałem wargi sromowe i wodziłem językiem po wąwozach między nimi.

Intymne smaki rozpływały się po moich ustach. Nasze miłosne westchnienia i rozkoszne jęki tworzyły całkiem niezłą symfonię, która stopniowo przybierała na głośności i intensywności.

Ten tercet był niesamowity. Chyba niewielu potrafiło by stworzyć tak pasjonujące dzieło. Naszej trójce przychodziło to bez żadnych problemów.




Moje kuzyneczki masowały dłońmi swe piersi dodatkowo się napędzając. Mogłem więc tylko żałować, że nie mam więcej kończyn górnych. Byłbym wtedy idealny do tej sytuacji.

Robiłem jednak co mogłem.


Moje starania zostały uwieńczone sukcesem. Obie moje partnerki dochodziły już. Czułem to. Nie wiem skąd miałem tę pewność, ale byłem absolutnie przekonany, że to już wkrótce. Wkrótce osiągną szczyt. Coraz bardziej wilgotne między nogami podrygiwały chaotycznie. 

Nie kontrolowały już swoich odruchów. To tylko sprawiło mi wielką radość. Robiłem wszystko tak, jak trzeba. Robiłem wszystko dobrze. Wręcz podręcznikowo.

Orgazm Ani i Hani nastąpił w jednym czasie. Obie wybuchnęły nim wspaniale ku mojej wielkiej radości. Spomiędzy ich nóg wylały się prawdziwe strumienie rozkoszy.

Wreszcie każda z nich wyprężyła się i opadła na pościel wśród ekstatycznych jęków. To był finał godny Ligi Mistrzów.


Położyłem się pomiędzy moimi kuzynkami. Objąłem je swoimi ramionami i tak wtuleni w siebie powoli wracaliśmy do rzeczywistości.

- To było super – usłyszałem szept Ani.

- Tak – wyszeptała Hania z drugiej strony.

Czułem to samo, co one.

Było mi bajecznie. Poczułem się spełniony. Dobrze wykonałem swoje zadanie. Właściwie była to przyjemność. Wielka przyjemność.

- Mrrr... - zamruczała wymownie Ania – Musimy to powtórzyć.

- I to jak najszybciej. Było mi wspaniałe – przyszła jej w sukurs Hania.

Nic innego bardziej w tej chwili nie pragnąłem.


///


Przebudziłem się gwałtownie i w nieodpowiednim momencie. Otworzyłem oczy. Przeskok z pięknego i kolorowego świata do rzeczywistości spowodował dusze oszołomienie. Przez dłuższą chwilę nie wiedziałem gdzie jestem, kiedy i co ja właściwie tutaj robię.

Piękny obraz rozprysnął się pod wpływem dziennego światła.  Nagle znalazłem się w szarej rzeczywistości. Ze zdziwieniem i lekkim przestrachem rozglądałem się dookoła.

Wszystko to czego doświadczyłem wcześniej okazało się żyć tylko moją fantazją. Teraz wynurzyłem się z niej.

Ciężko i z wielkim trudem usiadłem na swoim łóżku.

Byłem niesamowicie podniecony. Mój poranny wzwód był, jak zwykle bardzo silny. Był też doskonale widoczny. Przez dłuższą chwilę dochodziłem do siebie i starałem się uspokoić. 

Kiedy mi się to wreszcie udało, wstałem i poszedłem do kuchni. Potrzebowałem zwilżyć gardło, bo czułem w nim Saharę. Kuchnia była oazą, w której mogłem zaspokoić swoje pragnienia.

Ania i Hania już w niej siedziały.

- Cześć - odezwałem się wchodząc.

- Cześć - odpowiedziały mi wesoło – Jak ci się spało?

- Dzięki. Fajnie. Nawet bardzo fajnie.

- To fajnie - uśmiechnęłaś się Ania.

- Masz jakieś plany na ten dzień?

- Nie. Raczej nie – odpowiedziałem.

- Więc coś musimy wymyśleć - Hania uśmiechnęła się do mnie.

Zabrzmiało to bardzo obiecująco.

- Okej - zgodziłem się – Ale najpierw napiję się kawy.

- Zrobić ci śniadanie?

- Z wielką przyjemnością.

- Już wiem – powiedziała Hania - Dziś pokażemy ci miejsca, w których jeszcze nie byłeś.

Czyżby coś sugerowała? Jeśli tak, to nie miałem nic przeciwko. Byłoby wspaniale, gdyby moja fantazja stało się rzeczywistością. Znając jednak życie i swoje szczęście, to nic takiego nie będzie miało miejsca.

Usiadłem przy stole obok Hani, Ania w tym czasie przygotowywała śniadanie.

Kawa bardzo mnie podniosła. Podniosła nie tylko na duchu, ale także wewnętrznie poczułem się dużo żywszy i miałem większą ochotę, aby zmierzyć się z dzisiejszym dniem.

Może on nie będzie taki najgorszy?


C. D. N. 



Zdjęcia: www.sexeo.pl 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Moja słodka hijastra

Złota Fantazja – Bianka cz.I