Dupciuszka cz.I
Tę miejscówkę wyczaiłem w zeszłym roku. Wracałem od klienta i zepsuł mi się samochód. Odnalazłem warsztat, ale mechanik stwierdził, że może zajrzeć do niego dopiero następnego dnia. Musiałem więc jakoś załatwić sobie nocleg. Nie było to trudne, gdyż mechanik zaoferował nocleg u swojego brata.
Pan Józef okazał się bardzo miłym człowiekiem mieszkającym pod lasem wraz ze swoją żoną i adoptowanym córką Kasią. Przyjęli mnie bardzo ciepło. Od słowa do słowa umówiliśmy się, że wynajmę u niego pokój w wakacje.
Okolica bardzo mi się spodobała. Bardzo lubię takie miejsca "gdzieś na uboczu", daleko od wszystkiego, jakby zapomniane przez Boga i ludzi. Można powiedzieć, że było totalne zadupie. Takie miejsca mają jednak w sobie "to coś". Tego czegoś właśnie szukałem. Takiego miejsca, gdzie można się zrelaksować, odpocząć, wyluzować, zapomnieć o wszystkich sprawach.
Mokrepipki były wprost idealne.
Poza tym niezwykle zafascynowała mnie nazwa miejscowości. Wiadomo dlaczego.
Mokrepipki. Hmm...
Duże wrażenie zrobiła na mnie Katarzyna. Miła i bardzo ładna dziewoja licząca siedemnaście lat. Miała na czym siedzieć, a i oddychać także. Zdrowa dziewczyna odżywiająca się tylko naaturalnymi składnikami. Żadnych sztucznych konsetwantów,
W nocy mi się nawet śniła. Tańczyła nago przy świetle Księżyca cała skąpana w jego blasku. Piękny sen...
Przyjazd tutaj na wakacje był bardzo dobrym pomysłem. Zaplanowałem sobie urlop na drugą połowę sierpnia. "Mój" gospodarz nie miał nic przeciwko temu, abym spędził tu kilka dni. Ubiegłoroczna propozycja okazała się być nadal aktualną, więc skwapliwie z niej skorzystałem.
Odpoczywałem więc wyluzowany.
To był prawdziwy relaks. Odciąłem się całkowicie odprowadzonego trybu życia. Znalazłem się w całkiem innym świecie, gdzie wszystko toczyło się powoli i niespiesznie. Miałem wrażenie, że zwolnił nawet czas.
Wyłączyłem telefon.
Dla typowego mieszczucha, którym byłem, pobyt tutaj był prawdziwym szokiem, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ta cisza i spokój...
/////
- Ha, ha, ha... - śmiał się pan Józef przy kolacji - Musisz uważać. Jesteś młody, przystojny, więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że wpadniesz w oko Dupciuszce. A wtedy nie ma, że boli...
- Komu?! - zdziwiłem się.
- Dupciuszce
- Kto to jest?
- Nie słyszałeś nigdy o Dupciuszce?
- Jakoś nie miałem przyjemności - roześmiałem się myśląc, że mnie w coś wkręca.
- To taki nasz lokalny seksi demon... Chociaż demon, to zbyt grube określenie. Raczej zjawa. Nie z tego świata.
Brzmiało to niezwykle interesująco. Seksi demon. Seksi zjawa. Z największą przyjemnością go, a raczej ją poznam. Pewnie dlatego, że seksi.
- Seksi demon? - spytałem pozornie nie zainteresowany.
- A tak. Młoda, a nawet bardzo młoda dziewczyna. Drobnutka blondyneczka o niebieskich oczach. Bardzo ładna. Wprost przepiękna. Włóczy się po okolicy podczas pełni Księżyca i uwodzi chłopaków.
Gdy mówił te słowa spojrzałem na Katarzynę i uśmiechnąłem się pod nosem. Opis mniej-więej pasował.
- Pełnia już niedługo, więc musisz się pilnować - wtrąciła Kasia.
- I co ona takiego robi? Ta Dupciuszka? - spytałem
- A co może robić para młodych ludzi w środku nocy...
- Aha. W tę stronę idziemy...
- A myślałeś, że w jaką?
- No... Jasne... Jak bardzo młoda? - spytałem ze śmiechem - Bo może tuż za nią czai się prokurator?
- Tego to nie wiem, bo nigdy nie miałem okazji spotkać.
- Żałujesz? - wtrąciła pani Wiesia, małżonka gospodarza.
- A skąd... Nigdy w życiu. Po co moje nasienie ma się włóczyć po zaświatach, czy gdzieś tam... Bo ona bardzo łasa jest na spermę...
Aha...
Niezły temacik przy kolacji... Zrobiło się trochę paranormalnie,
- Znaczy... Mam się bać?
- Raczej nie.
- No, to dobrze - odetchnąłem.
Nasze wierzenia są pełne takich nieziemskich Istot. Czarownice, Wiedźmy, Strzygi... Do wyboru, do koloru. Każdy znajdzie coś dla siebie. Skoro one istnieją, to może istnieć także Dupciuszka. Tym bardziej, że nie jest szkodliwa, ani nie wywołuje długotrwałych skutków ubocznych. Naprawdę bardzo chętnie bym ją spotkał i może...
Przebudziłem się około północy. Księżyc wlewał przez okno swój blask, który układał się na ścianie i podłodze. Było dość jasno, ale to jeszcze nie była pełnia. Sprawdziłem w internecie i ona miała nastąpić dokładnie 22 sierpnia, w niedzielę. Miałem więc jeszcze dwa dni.
Chodziło jednak o coś innego.
Może jestem przewrażliwiony, może wpłynął na mnie ów spokój, ale czułem czyjąś obecność w moim pokoju. Czułem na sobie wzrok bliżej niezidentyfikowanej osoby. To było bardzo dziwne uczucie. Nigdy wcześniej z czymś takim się nie spotkałem. Dopiero tutaj.
/////
Widok z okna miałem wspaniały w porywach do pięknego. Las rozciągał się przez całą długość. Nocą wyglądało to niesamowicie, gdy Księżyc oświetlał go z góry. Może to było troszeczkę upiorne i jakby z horroru, ale jednak pasjonujące. Lubiłem więc spoglądać przez okno wieczorem. Jego szum był bardzo słyszalny. Właściwie to był jedyny dźwięk, jaki można było dokładnie usłyszeć. Dla mnie super!
Wieczorem wybrałem się na mały spacer. Postanowiłem skusić trochę los. Skoro gdzieś tam miała czaić się na mnie Dupciuszka, to chciałem dać jej szansę spotkania mnie. Niestety. Nasze spotkanie nie doszło do skutku. Wróciłem więc do domu.
Pełnia Księżyca w pełni. A Dupciuszki wciąż nie było. Kurde!
Byłem niepocieszony.
Żartuję oczywiście.
W czasie kolacji poczułem się trochę słabo. Zrobiło mi się gorąco, rozbolała mnie głowa i poczułem się bardzo zmęczony. Pożegnałem się z miłymi Gospodarzami i zniknąłem u siebie. Położyłem się do łóżka. Całe ciało zaczęło mi nienaturalnie mrowić i wiotczeć. Poczułem się, jak zawieszony na cienkiej linie nadgłęboką przepaścią. Sekundy płynęły wolno przed siebie. Czas jakby zwolnił. To wszystko było nienaturalne.
Odczucie, że Ktoś na mnie spogląda było silniejsze niż zwykle.
Komentarze
Prześlij komentarz