Dupciuszka cz.II





Przed oczy nadpłynęła mi mgła. Obraz stał się niewyrażny. Jakby przytłumiony. 

Poczułem obok siebie jakiś ruch. Ktoś kładł się do łóżka. Powoli, jakby z obawą, że się obudzę i gwałtownie zareaguję. Ja jednak nie mogłem wykonać żadnego ruchu. Byłem, jak sparaliżowany. 

Poczułem wokół siebie delikatny zapach jaśminu. Ten zapach momentalnie skojarzył mi się z Katarzyną, bo takich perfum używała. Czyżby więc była to Ona? 

Czułem się ociężały. Nie mogłem ruszyć ani ręką ani nogą. Byłem, jak kłoda drewna. Nie mogłem nawet otworzyć oczu. Widziałem tylko ciemność. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Cholera jasna.

Wszystko jednak czułem bardzo wyraźnie. Czułem, jak jej dłoń przesuwa się po moim torsie coraz bardziej w stronę bioder i nabrzmiewającego członka. Czułem delikatne pocałunki na twarzy. Wbrew wszystkiemu było mi jednak bardzo dobrze. Mimo wszystko czułem się bezpiecznie. Płynąłem przez jakąś dziwną przestrzeń nienaturalnie powoli rozkoszując się każdą upływającą sekundą. Miałem wrażenie, że każdy odcinek czasu był, jak z gumy, bo rozciągnięty do maksimum.

To było bardzo dziwne. Dziwne, ale jednocześnie przyjemne.




Poczułem nagle, że nie mam już na sobie majtek. Nawet nie wiedziałem kiedy to się stało. Mój penis sterczał, jak wbity w ziemię pal. Ona gładziła go dłonią, by po chwili usiąść na nim wprowadzając do pochwy.

Byłem w niej. Cały aż po jądra.

Była bardzo ciasna, ale mój członek wszedł w jej cipkę bez żadnego trudu. Nacisk ścianek pochwy był przyjemnie odczuwalny. 

Moja partnerka pochyliła się i oparła dłonie o moje barki. Poczułem łaskotanie jej długich włosów na ramionach.

Nie widziałem jednak jej twarzy. Nie mogłem rozpoznać żadnych szczegółów. To była tylko plama. Jedynym dostrzegalnym elementem były oczy kopulującej ze mną kobiety, w których można było dostrzec odbijający się blask Księżyca.

Mistyczne przeżycie. Co do tego nie było wątpliwości. Każde połączenie z kobietą miało dla mnie taki wymiar, ale to było zwielokrotnione. Wszystko czułem bardziej, głębiej, wyraźniej. Każdy impuls przeszywał mnie, jak prąd. Zjeżyły mi się nawet najmniejsze włoski na ciele.

Czułem się wspaniale. Nasze połączenie było niezwykłe. Jakbyśmy byli jednym organizmem. Nasze dwa ciała zlały się w jeden twór. Uczyniło to tych kilkanaście centymetrów. Niby nic, a jednak... 




Zacząłem żałować, że moja aktywność ograniczała się tylko do minimum. Użyczałem tylko swojego penisa. Ona nadziewała się na niego, a ja byłem bezwolny. Mogłem tylko poddawać się temu, co robiła. To nie było w moim stylu. Jeżeli byłem z kobietą, to chciałem dołożyć swoje trzy grosze. Tu mogłem tylko leżeć. Byłem, jak ten dziki mustang, którego ujeżdżała równie dzika Amazonka. Galopowała na mnie coraz intensywniej. Łóżko trzeszczało.

Wytrysk mojego nasienia był bardzo obfity. Wlałem go w pochwę mojej partnerki. Ona w tym momencie znieruchomiała. Czułem,  jak się napręża.

Po chwili "zsiadła" ze mnie i położyła się na mnie obejmując mnie mocno. 

Dalej nie pamiętam nic.




Obudziłem się o 9:00. Pokój był cały wypełniony dziennym światłem. Słońca jednak nie było zbyt wiele, bo niebo przysłonięte było chmurami. Byłem całkiem nagii. Leżałem przykryty dla przyzwoitości kołdrą.

Przez dłuższą chwilę dochodziłem do siebie i próbowałem zebrać myśli. Nie do końca mi się to udało. Byłem skołowaciały, ale czułem się dużo lepiej niż wczorajszego wieczora. Ociężałość zniknęła. Byłem spokojny i wyluzowany. Powiedziałbym, że jak nowonarodzony. 

Usiadłem lekko na łóżku. Rozejrzałem się dookoła. Było naprawdę nieźle mimo, że był to w poniedziałek - najbardziej nielubiany przeze mnie dzień.



Zdjęcia: www.sexeo.pl 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Półsiostra

Złota Fantazja – Bianka cz.I