Ida - kusicielka cz.IV

 


Późnonocną porą zatrzymałem samochód na leśnym parkingu. To było bardzo ustronne miejsce, dalekie od wszystkiego. Dookoła nas rozpościerała się noc. Wokół panowały ciemności, bo chociaż księżyc robił co mógł, to nie dawał rady. Lampy przy drodze były rozstawione szeroko, więc otaczające nas okoliczności miały w sobie dużą nutkę romantyzmu. Przesiedliśmy się na tylne siedzenie. Ida ściągnęła majtki, podciągnęła spódnicę i usiadła na mnie nadziewa jąc się na mojego sterczącego penisa. Obejmując mnie ramionami zaczęła wykonywać powolne ruchy w górę i w dół, a za każdym razem moja męskość zanurzała się całkowicie w jej mokrej muszelce.

Dawno nie uprawiałem seksu w samochodzie i z przyjemnością przypomniałem sobie jakie to wspaniałe. Zresztą od prawie trzech tygodni wszystko było wspaniałe, że aż wydawało mi się nierealne. Rano śniadanie, potem wychodziłem do pracy, po powrocie – obiad i potem czas należał do nas. Do mnie i do Idy. Wieczorem i nocą szaleliśmy w erotycznym tańcu nie mając żadnych zahamowań, ani oporów, by to robić. Iga była wspaniałą kochanką mimo młodego wieku. Każda noc była jedyna i niepowtarzalna. Czy mogłem wyobrazić sobie coś wspanialszego? Nie! Nie mogłem! Cała sytuacja przeszła moje najśmielsze oczekiwania. 



Ida była bardzo namiętna. Nie spodziewałem się tego po tak młodej osóbce. Zastanawiało mnie: Czy moja córka jest też taka? Postanowiłem jednak nie rozgryzać dogłębnie tej kwestii. Zamówiłem się całkowicie w sytuacji, która rozgrywała się wokół mnie właśnie w tym czasie. Tylko to w tej chwili się liczyło. Zupełnie nieoczekiwanie pojawiła się obok mnie młoda i namiętna młoda dziewczyna, która z wielką radością i ochotą oddawała się wraz ze mną miłosnym uciechom. Gdybym był bardziej prymitywny, to pewnie określiłbym całą sprawę jednym zdaniem – miałem fajną dupę i korzystałem z okazji, jak tylko mogłem.

Nie byłem jednak aż tak prymitywny...

Nasze miłosne uniesienie na tylnym siedzeniu mojej Talii było rewelacyjne. Ida nadziewała się na mój pal, jak kurczak na rożen. Nasze jęki i westchnienia rozkoszy zdominowały wszystkie inne odgłosy. Obojgu nam zrobiło się bardzo duszno i gorąco mimo otwartych okien samochodu. Nie zwracaliśmy jednak na to uwagi zajęci sobą i połączeniem między nami.

Ida była stroną dominującą. To ona nadawała tempo i regulowała częstotliwość penetracji. Ja ograniczyłem się tylko do podtrzymywania jej w biodrach. Czułem na podbrzuszu wilgoć mojej młodziutkiej partnerki.

Piersi Idy zabawnie podskakiwały pod bluzeczką. Ten widok niezwykle mnie rozczulił.

Rozczulające było zresztą wszystko, co było między nami. Fakt, że był to tylko seks, ale to był naprawdę świetny seks. Ida nie mówiła o miłości, ja też nie. Co prawda piosenka mówi, że do zakochania jeden krok, ale ja byłem od tego daleki. Wszystko było między nami czytelne i klarowne.



Dobry czas ma to do siebie, że szybko się kończy. Ten, niestety, także. Moja praca miała się ku końcowi. Zostały jeszcze tylko małe kosmetyczne poprawki. Jeszcze tylko kilka dni i będę mógł wrócić do domu. Na początku swojego pobytu tutaj marzyłem, aby on jak najszybciej się skończył, ale teraz było wręcz przeciwnie. Wcale nie spieszyło mi się do pustego domu. To wszystko było zasługą Idy. To ona sprawiła, że ten czas był magiczny.

- Weźmiesz mnie ze sobą? – spytała Ida, gdy zastygli śmy w bezruchu przytuleni do siebie już po wszystkim.

- Co?!

- Pytałam czy weźmiesz mnie ze sobą? Do siebie.

- Chcesz ze mŁukną wyjechać? – upewniłem się.

- Tak.

- Oszalałaś chyba... 

- Czyli: nie chcesz.

- Ida... Nie o to chodzi. Osobiście nie mam z tym żadnego problemu. To byłoby nawet wspaniałe. Przecież wiesz, że nie jestem z nikim związany. Była żona się nie liczy. Mam tylko córkę w twoim wieku.

- Może to jest właśnie ta przeszkoda?

- Nie – zaprzeczyłem - Agnieszka nie ma tu nic do rzeczy. Nawet miałaby fajną koleżankę...

- Która sypia z jej ojcem...

- No i chyba właśnie to byłoby przeszkodą. Jestem dużo starszy od ciebie.

- Nie widać tego. W łóżku jesteś niesamowity.

- Stary człowiek i jeszcze może... - zaśmiałem się, ale po chwili spoważniałem - Chcesz zostawić tutaj dom, rodzinę i wszystko, co cię do tej pory otaczało i pojechać ze mną. W pewnym sensie w nieznane.

- Nie będzie gorzej niż tu.

- Nie rozumiem.

- Kiedyś ci opowiem...

Zastanowiło mnie to. Nie wnikałem jednak w szczegóły ani nie naciskałem na Idę. Widocznie miała swoje powody, aby tak sądzić.

- A łączy nas jakieś uczucie? - spytałem, bo byłem bardzo ciekawy, co na ten temat sądzi.

- Na razie chyba tylko fascynacja sobą - odpowiedziała – I super seks. Nasz związek oprzemy na tym podłożu.

To nie było tak głupie, jak mogłoby się wydawać. Ale...

Przechodziłem wewnętrznie prawdziwą burzę. Wielka burza myśli rozszalała się w mojej łepetynie. Setki ich galopowały niczym rącze konie po łące. Propozycja Idy była niezwykle kusząca. Gra była warta świeczki. Nie zależało mi też wcale na opinii otoczenia, którą miałem w tyle. Więc...

Gdy obudziłem się następnego ranka leżąc koło Idy byłem zdecydowany...



/////

Żyje się raz, tylko jeden, jedyny raz. Po raz drugi taka szansa nigdy się nie trafi. Trzeba więc żyć pełnią życia i łapać jego wszystkie dary. Lepiej zgrzeszyć i potem żałować, niż żałować że się nie zgrzeszyło. Lepiej zaryzykować, niż do końca życia pozostać w swoim kokonie. Ja to zrobiłem! Zaryzykowałem. Czy będę żałował swojej decyzji, to dopiero się okaże. Zobaczymy, jak ta cała sytuacja się rozwinie. Miałem nadzieję, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku.

Jadąc przed siebie spojrzałem w bok na siedzącą Idę. Wpatrywała się we wstęgę autostrady, którą nawijałem na koła. Chyba myślała o tym samym, co ja. Na jej twarzy gościł radosny uśmiech


Zdjęcia: www.sexeo.pl


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Moja słodka hijastra

Złota Fantazja – Bianka cz.I