Love Street cz.II
Podkradłem się od tyłu i cicho zastukałem w szybę. Pamela leżała na łóżku i czytała jakąś książkę. Spojrzała w okno. Przywołała mnie gestem. Bez zbędnego zastanawiania się wszedłem przez okno.
- Fajnie, że jesteś. Nie spodziewałam się.
- Przecież obiecałem - odpowiedziałem.
- No, wiesz... Obiecanki cacanki. Nie używasz drzwi?
- Tak jakoś się złożyło. Jeśli jednak masz ochotę, to wyjdę i zapukam do drzwi.
- Nie, nie... Tak jest niezwykle, niestandardowo. I bardzo ciekawie. Zainteresowałeś mnie. Myślałam o tobie przez całe popołudnie.
- Ja o tobie także...
- Co będziemy robić? – spytała.
- Nie mam pojęcia – odpowiedziałem – myślałem o jakimś romantycznym spacerze na plażę.
- To świetnie się składa - ucieszyła się - muszę jeszcze wyprowadzić Rokiego.
- Chodźmy więc – zgodziłem się.
Po chwili szliśmy wolnym krokiem przed siebie.
Plaża o tej porze jest niesamowita. Zatopiona w nocnym mroku sprawiała wrażenie nieziemskiej przestrzeni. Morze szumiało głośniej niż zwykle, a Księżyc wysoko nad nami oświetlał wszystko bardzo subtelnie. Fale uderzały delikatnie o brzeg. Woda była dość ciepła.
- Uwielbiam takie klimaty – odezwała się Pamela.
- Bardzo romantycznie. Poetycko...
- Zarecytuj mi więc jakiś wiersz – poprosiła.
Nie dałem się długo prosić. Stanąłem tuż przed Pamelą i patrząc jej głęboko w oczy zacząłem mówić wiersz własnego autorstwa.
- Ciepła letnia noc
otoczyła nas
płaszczem gwiazd
diamentowych gwiazd
czy widzisz tam te dwie?
one nasze są
do nas śmieją się...
- Piękny. To twój?
- Tak.
- Dla kogo go napisałeś?
- Dla ciebie. Wiesz... Mam wrażenie, że wszystko, co dotychczas napisałem, pisałem właśnie dla ciebie...
- Znamy się dopiero od kilku godzin.
- To nieważne. Tak po prostu jest i już.
- Nikt jeszcze nie napisał dla mnie wiersza...
- Naprawdę?
Pokiwała twierdząco głową.
- To bardzo miłe – stwierdziła - chyba mnie nim kupiłeś.
- Nie miałem zamiaru kupować cię w żadnym negatywnym tego słowa znaczeniu.
– Wiem – uśmiechnęła się – Ale to zrobiłeś. Nie w negatywnym tego słowa znaczeniu.
- To dobrze – zrewanżowałem się jej uśmiechem.
- Naprawdę. Kupiłeś mnie. Piszesz? Jesteś poetą?
- Tak mi się przynajmniej wydaje.
- Dobrze ci się wydaje... Idziemy do mnie czy do ciebie?
- Może do mnie. Mieszkam sam, niedaleko stąd i nikt nam nie będzie przeszkadzał.
- U mnie właściwie też będziemy mieli spokój.
- Ale twój były chłopak za ścianą..
- On nic dla mnie nie znaczy,.. Dobrze... Chodźmy do ciebie.,.
Zawołała Rokiego.
Mój pokój na poddaszu, który wynająłem na czas wakacji zrobił na niej wrażenie. Nie był jakiś extra. Po prostu: zwykłe pomieszczenie, gdzie spałem. Nie było to dużo sprzętów. Tylko łóżko, szafa, komoda i biurko. Dla mnie jednak był wystarczający. Niczego więcej do szczęścia nie było mi potrzeba.
Siedziała na łóżku i rozglądała się ciekawie dookoła. Ja w tym czasie wyciągnąłem wino i dwie szklanki.
- Chcesz mnie upić? – spytała.
- Nie, ale myślę, że wino będzie odpowiednie, aby zaakcentować dzisiejszy dzień.
- Tak... Wino będzie dobre – zgodziła się.
Napełniłem nasze szklanki i jedną podałem Pameli.
Obok łóżka leżał otwarty brulion, w którym zapisywałem wymyślone przez siebie zdania. To były szkielety wierszy i przeróżne zapiski dotyczące tego, co było obok mnie. Zaczęła go przeglądać.
– Naprawdę jesteś poetą – stwierdziła.
- Przecież mówiłem ci, że jestem.
- Myślałam, że to tylko taki chwyt, aby rwać głupie panienki.
- Nie wydaje mi się, żebyś była głupia.
- Dobrze... To może takie średnio inteligentne panienki.
- Nie wydaje mi się, żebyś była też średnio inteligentna.
- Skąd wiesz?
- Tak czuję.
- Ale jednak mimo wszystko jestem tutaj.
- I czujesz się zwabiona przeze mnie, do mojej norki, gdzie cię wykorzystam?
- Kto cię tam wie...
- Najważniejsze, że ja o tym wiem.
- Więc powiedz mi: dlaczego ja?
- Tego akurat nie wiem. To trudno będzie wytłumaczyć. Po prostu tak się stało. Zobaczyłem cię. Zachwyciłem się tobą i tyle.,.
- A co cię we mnie zachwyciło?
- Ty.
- No, to rzeczywiście mi wyjaśniłeś... Wiem już absolutnie wszystko.
- Mówiłem, że to trudne. Są takie rzeczy, których się nie da wytłumaczyć słowami.
- A czym?
- Wszystkim innym.
- Na przykład?
Odłożyłem szklankę z winem. Usiadłem obok Pameli i wziąłem w ręce jej głowę. Zbliżyłem swoje usta do jej ust. Pocałowałem delikatnie.
- Aha – pokiwała głową ze zrozumieniem – odłóż też moje wino – poprosiła.
Posłusznie wziąłem jej szklankę i odwróciłem się aby odłożyć ją na stolik. Gdy odwróciłem się ponownie w stronę Pameli zobaczyłem, że ściąga swoją białą żabotową bluzkę. Nie nosiła stanika. Jej piersi były nieduże. Bardzo zgrabne, a różowe sutki zakłuy moje oczy. Zatkało mi dech w piersiach na ten widok. Pamela jednak na tym się nie zatrzymała. Wstała i rozpięła guziczek swojej dzwoniastej spódnicy, spódnica opadła na podłogę tworząc wokół jej stóp okrąg. Pamela miała na sobie czarne figi, które doskonale opinały jej ciało. Wsadziła kciuki za gumkę i ściągnęła je z siebie. Jej cipka była idealnie wydepilowana. Pamela uśmiechnęła się do mnie i położyła na łóżku.
- Chodź do mnie – powiedziała.
Szybko ściągnąłem swoje ubranie i nagi położyłem się obok niej. Zaczęliśmy się kochać.
Pamela była namiętna i gorąca.
Od razu przejęła inicjatywę. Bardzo mnie to ucieszyło, że to ona zaczęła rozdawać karty w naszej grze. Bez żadnego skrępowania ani zbytnich ceregieli wzięła głęboko do ust mojego sterczącego już członka. Robiła to wspaniale. Delikatnie i z wyczuciem. Była w tym prawdziwą mistrzynią. Doskonale wiedziała co i w którym momencie robić. Od razu zanurzyłem się w tą cudowną przestrzeń. To był genialny lodzik. Prawdziwe mistrzostwo świata. Zasyczałem z rozkoszy. Mój penis znalazł w jej ustach ukojenie. Byłem w raju. Zaliczam się do wielkich miłośników oralnych pieszczot. To, co ze mną robiła przechodziło moje najśmielsze marzenia i zostawiało daleko w tyle poprzednie doświadczenia tego rodzaju. Każda dziewczyna powinna umieć zrobić dobrze ustami swojemu chłopakowi. Ona to potrafiła. Było mi dobrze. Było mi wspaniałe. Bez zbytniej przesady: było mi tak, jak jeszcze nigdy nie było. Pamela była niezmordowana.
– Wspaniale to robisz – wyszeptałem.
Spojrzała na mnie nie przerywając pieszczoty. Po chwili zaczęła robić to szybciej i gwałtowniej. Jakie to było wspaniałe!
Wreszcie usiadła na mnie i wprowadziła do pochwy mojego penisa. Zaczęła wykonywać ruchy w górę i w dół oraz do przodu i do tyłu. Za każdym razem mój członek wchodził w nią aż do końca. Jej pochwa była nim wypełniona. Była niezwykle ciasna i mokra. Ścianki pochwy otula cały ciasno moją męskość. Przetrzymywał m pamelę w biodrach i falowałem wraz z nią. Zajebiste połączenie. Byliśmy jednością. Takie odczucie nie często się zdarza. Dziś właśnie go doświadczyłem. Miałem wrażenie, że połączyły się nie tylko nasze ciała, ale także i dusze. Nasze dwa ciała astralne stały się jednym. Uczyniło to tych kilkanaście centymetrów, które wnikały w piczkę Pameli.
Niebiańskie połączenie.
Cała noc była nasza.
Aż do rana.
Zdjęcia: www.sexeo.pl









Komentarze
Prześlij komentarz