Love Street cz.III
Podobno rano kochankowie rozpadają się na dwie zupełnie niezależne od siebie połówki. Niezależne i czasami dla siebie obce. Podobno...
Wschodzące słońce oświetlało nas swym blaskiem już od momentu, kiedy tylko wynurzyło się spod powierzchni morza. Spaliśmy wtuleni w siebie. Cudowny poranek. O takim poranku można tylko marzyć. Spod przymkniętych powiek obserwowałem Pamelę. Ona już wstała i całkiem naga podeszła do okna. Długo patrzyła na poranny pejzaż, który rozprzestrzeniał się za moim oknem. Miasteczko powoli budziło się do życia. Pięknie wyglądała na tle okna. Nie mogłem wprost uwierzyć w ten wspaniały widok. Wydawało mi się, że jeszcze się nie obudziłem, że mój sen trwał nadal. Piękny, słoneczny poranek, wspaniała dziewczyna tuż obok mnie. Czego można było chcieć więcej od życia?
Pamela odwróciła się w moją stronę. Otworzyłem szerzej oczy.
- Dzień dobry – odezwałem się.
- Dzień dobry – odpowiedziała – piękny dzień, prawda?
- Tak. Chyba tak.
- Dlaczego chyba?
- Bo ledwo co otworzyłem oczy i jeszcze nic nie wiem. O tym czy ten dzień będzie piękny powiem ci dopiero wieczorem. Nigdy nie chwalę dnia przed zachodem słońca, a ono dopiero wstało.
- Czyli: wieczorem jeszcze tu będziemy?
- Bardzo bym tego chciał.
- Może do tego czasu ci się znudzę?
- Nie wydaje mi się.
- Jesteś tego pewny?
- Jestem pewny tylko tego, co było. Przyszłość jest zagadką, ale patrzę w nią z nadzieją.
Usiadłem na łóżku.
- Zrobię kawy – powiedziałem.
- To świetny pomysł. O niczym innym w tej chwili nie marzę.
- A ja oprócz kawy marzę o tobie.
Wstałem i przeszedłem do części kuchennej mojego pomieszczenia. Nasypałem kawy do kubków i gdy zagotowała się woda zalałem wrzątkiem.
- Mmm... - rozmarzyła się Pamela - to naprawdę cudowny poranek. Co będziemy dzisiaj robić?
- Zjemy śniadanie. Potem plaża. Chyba, że zostaniemy tutaj i będziemy się kochać do upadłego.
- Jeszcze nie masz dość?
- Nie - odparłem z pełnym przekonaniem.
- Powiem ci, że ja też. Noc była niesamowita. Zabrałeś mnie w cudowne rejony. Dawno nie czułam się tak wspaniale.
Przytuliłem Pamelę mocno do siebie. Pięknie razem wyglądaliśmy.
I tak pomyślałem sobie: ulica Słoneczna przy której mieszkałem w ciągu nocy zmieniła się w Love Street. Zasnęliśmy na chwilę...
Poranki nad morzem są wspaniałe. Mają swój specyficzny klimat. Często budziłem się przed wschodem słońca i zajmowałem miejsce przy oknie obserwując proces wynurzania się słońca spod powierzchni morza. Zwykle uzbrojony byłem w swoją lustrzankę i dokumentowałem narodziny dnia. Okno mojego pokoju wychodzi wprost na plażę i widoku nie zasłaniają żadne drzewa. Każdego ranka mam więc niezwykły widok. Dziś jego niezwykłość była zwielokrotniona przez obecność Pameli. Cicho i delikatnie wstałem, podszedłem do okna i przez chwilę przez nie spoglądałem. Dziś bardzo krótko, bo miałem inny wspaniały widok do podziwiania.
Pamela jeszcze spała z policzkiem przytulonym do poduszki i okryta do pasa cienką kołdrą. Przepięknie wyglądała. Promienie wschodzącego słońca mistycznie ją oświetlały kładąc na jej ciele wzór firanki. Sięgnąłem po aparat fotograficzny. Musiałem udokumentować ten niesamowity obraz. Wykonałem więc kilka zdjęć. Potem usiadłem na fotelu i w całkowitym milczeniu spoglądałem na Pamelę. To tak że była chwila z gatunku bezcennych. Piękna, młoda dziewczyna spała w moim łóżku, a nocą szaleliśmy do utraty tchu. Sztukę kochania wznieśliśmy na bardzo wysoki poziom. To była prawdziwa sztuka kochania, a niezwykłe spółkowanie. Czułem niezwykłą bliskość z Pamelą. Jakby łączyły się nie tylko nasze ciała, ale także i dusze. Takie odczucia nie często się zdarzają. Ja od dawna czegoś takiego nie czułem. Dopiero dziś w nocy.
Pamela drgnęła, poruszyła się, otworzyła oczy i spojrzała na mnie z szerokim oraz wesołym uśmiechem.
- Dzień dobry Piękna - odezwałem się.
- Dzień dobry... – tu zawahała się na chwilę i dodała – Bestio...
- Ja Bestia!? - zdziwiłem się szczerze, ale nie przestałem się uśmiechać - nie przypominam sobie, abym zrobił coś bestialskiego.
- Bo nie zrobiłeś. Nawet wręcz przeciwnie. To było boskie, ale skoro ja: Piękna...
- Bo jesteś – przerwałem jej.
- Skoro tak uważasz... To pewnie wiesz.
- A jak wiem, to mówię. Dobra. Mogę być Bestią. No, to co? Przytulisz Bestię?
- Z prawdziwą przyjemnością – mówiąc to zrobiła jeszcze więcej miejsca obok siebie.
Wstałem z fotela. Pamela przygryzła dolną wargę na mój widok. Byłem nagi.
- Nieźle się prezentujesz – stwierdziła Pamela.
Położyłem się obok niej i przytuliłem mocno do siebie.
- Nieźle się prezentujemy oboje – wyraziłem swoje zdanie - ty i ja w promieniach wschodzącego słońca...
- Zupełnie, jak z reklamy prezerwatyw? – roześmiała się.
- Coś w tym stylu...
Zapadła między nami chwila ciszy.
- Powiedz mi - Pam odezwała się po chwili – czy to jest sen?
- Chyba nie, bo się obudziliśmy oboje.
- A może ciągle śnimy?
Mogę cię uszczypnąć dla sprawdzenia.
- Nie, dzięki. Mam inny pomysł.
Zdjęcia:www.sexeo.pl









Komentarze
Prześlij komentarz