Gosiaczek mój... cz.II



Nagi wyszedłem z łazienki i w swoim pokoju położyłem się na tapczanie. Gdy zamknąłem oczy pod powiekami pojawiły się wspaniałe momenty, które były naszym udziałem. Uśmiechnąłem się do nich.


 Spodobała mi się. Była ładna. Miała czarne włosy, które loczkami opadały na jej ramiona. Ubrana w szkolny mundurek na który składała się marynarka z emblematem naszej szkoły i spódniczka z lekkiego i zwiewnego materiału. Spódniczka ukazywała jej zgrabne nogi. Ogólnie więc moje wrażenie było bardzo pozytywne.

To było dwa lata temu, na początku września. Małgorzata bo tak miała na imię moja nowa znajoma rozpoczęła naukę w naszym "renomowanym" liceum. Jak się później okazało chodziła do klasy z moją młodszą siostrą. Wszystko więc szło w dobrą stronę. Tym bardziej, że dziewczyny zaprzyjaźniły się i dużo czasu ze sobą spędzały. Nie tylko w szkole, ale także i poza nią. Gośka często bywała u nas w domu. Na początku nasze kontakty były wybitnie koleżeńskie, ale w miarę upływu czasu zauważyliśmy, że częściej ze sobą rozmawiamy, mamy wspólne tematy i zainteresowania.

Na początku nie można było jednak powiedzieć, że ze sobą "chodziliśmy". Byliśmy po prostu znajomymi i tyle. Dopiero  po kilku miesiącach staliśmy się sobie bardziej bliżsi.

To moja siostra otworzyła mi oczy.



- Gośka na ciebie leci - oznajmiła Anka, gdy siedzieliśmy w jej pokoju prowadząc “wieczorną rodzeństwa rozmowę". 

- Co ty chrzanisz? - spytałem z pozorną obojętnością, ale wszystko w środku mnie aż podskoczyło na te słowa.

- Pytała mnie o ciebie. Była żywo zainteresowana twoją osobą.

- Wydaje ci się.

- Mówię całkiem poważnie...

- Eee tam... 

- O rany... wam facetom, to trzeba wszystko do głowy łopatologicznie... najlepiej drukowanymi literami i prostymi słowami, bo inaczej nie zrozumiecie.... Mam oczy i wiem co mówię.... 

- Poważnie?!

- No!! Nareszcie księciuniu zajarzył...

- Mnie też się Gośka bardzo podoba, ale myślałem, że z jej strony to raczej stosunki koleżeńskie...

- Otóż zapewniam cię braciszku, że wręcz przeciwnie... - nagle Anka roześmiała się - I pomyśleć, że młodsza siostra musi to tłumaczyć...

Słowa Anki zrobiły na mnie duże wrażenie. Nie spodziewałbym się, że akurat w paczce mogę obudzić jakieś głębsze uczucie. Skoro jednak Anka tak mówiła, to musiała być to prawda. W końcu chodziła z Gośką do jednej klasy, siedziały w jednej ławce, na pewno zwierzały się sobie... Muszę więc coś z tym zrobić!

Przeszedłem więc od słów do czynów...




-... a ty mnie lubisz? - spytała Gośka gdy wracaliśmy ze spaceru.

- Tak... - odparłem nieco zmieszany - bardzo cię lubię...

- To dlaczego dopiero teraz zaprosiłeś mnie na coś w rodzaju randki?

- Nie wiem - odparłem szczerze - pewnie bałem się, że odmówisz i spuścisz mnie po brzytwie.

Moją piętą achillesową było to, że jestem zbyt delikatny i romantyczny. Wierzę w wielką miłość i jej siłę. Nie potrafię traktować dziewczyn instrumentalnie. Nie potrafię być w stosunku do nich bezczelny i chamsko je podrywać. Nie potrafię zaliczać kolejnych dziewczyn i odstawiać je na bok. Innym moim kolegom przychodziło to Bez trudu i chwalili się kolejnymi zdobyczami. Ja tak nie umiałem.

- Jesteś inny niż wszyscy - powiedziała Gośka obejmując mnie za szyję.

Nasze twarze znalazły się bardzo blisko siebie. Patrzyliśmy sobie w oczy.

- To źle? - spytałem.

- Nie - zaprzeczyła uśmiechając się - wiesz... od dawna mi się podobasz...

- Ty mnie też...

Pod wpływem chwili zbliżyliśmy nasze usta. Zaczęliśmy się delikatnie całować. To był bardzo nieśmiały i subtelny pocałunek. Przynajmniej na początku, bo z każdą sekundą stawał się on coraz gorętszy.

To był prawdziwy kamień milowy. Zrobiliśmy pierwszy krok. Nikt nie wie jaki byłem szczęśliwy. Miałem dziewczynę!


C. D. N. 


Zdjęcia:www.sexeo.pl 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Moja słodka hijastra

Złota Fantazja – Bianka cz.I