Sąsiadka wiadomej konduity cz.II
Dzwonek zabrzmiał zupełnie nieoczekiwanie. Nikogo się nie spodziewałem. Siedziałem zasłuchany w swoją ulubioną płytę. Mama miała dyżur w szpitalu. Z pewną niechęcią podszedłem do drzwi. Gdy je otworzyłem, to stanąłem jak wryty. Przede mną stała Jolanta. Zrobiłem tak głupią minę, że podobnej próżno szukać w katalogach najgłupszych min świata. Dodatkowo głos mi uwiązł w gardle i nie mogłem wykrztusić z siebie ani słowa.
- Dobry wieczór – odezwała się Jolanta.
- D... Dobry wieczór - wreszcie udało mi się wyjąkać.
Tego w życiu bym się nie spodziewał. Zaskoczenie było pełne. Nagle pojawił się niepokój, że podglądana sąsiadka zorientowała się wreszcie i przyszła mnie zdrowo " ochrzanić ".
- Słucham. Czy coś się stało?
- Nie - Jola uśmiechnęła się wesoło - Mogę wejść?
- T.. Tak. Proszę bardzo - otworzyłem szerzej drzwi.
Moja sąsiadka weszła płynnym krokiem.
- Czym mogę pani służyć? - spytałem.
- Nie będziemy chyba rozmawiać w przedpokoju? Nie zaprosisz mnie dalej?
- A tak... Proszę bardzo... Proszę tu do mojego pokoju.
Mój gość ściągnął kurtkę, powiesił ją na wieszaku oraz zdjął buty.
- Czym mogę pani służyć? Napije się pani kawy? A może herbaty?
- Poprosiłbym kawę i mów mi proszę po imieniu. Mam na imię Jolanta.
- Wiem - wyrwało mi się - Znam panią... Znam cię z widzenia... Ja mam na imię Darek.
- Wiem. Twoja mama prosiła, abym cię odwiedziła.
- Co?! Moja mama?!
- Tak. Ale co z tą kawą?
- Już przynoszę.
- Więc mówisz, że twoja wizyta tutaj to pomysł mojej mamy?
- Tak. Fajną masz mamę. Taką nowoczesną i wyrozumiałą.
- Nigdy nie sprawdzaliśmy sobie nawzajem kłopotów wychowawczych - roześmiałam się.
Moja sztywność i skamienienie zaczęły chyba trochę puszczać.
- To dobrze - stwierdziła Jolanta - Będzie dużo łatwiej.
- Łatwiej? W czym łatwiej?
Nie odpowiedziała mi na to pytanie. Zamiast tego zaczęła rozpinać guziki swojej bluzki, która po chwili znalazła się na oparciu krzesła. Jola miała na sobie kunsztownie koronkowy stanik w kolorze białym. Sięgnęła rękami za plecy i stanik powędrował w ślad za bluzką. Stała przede mną półnaga uśmiechając się do mnie. Z bliska jej piersi wyglądały jeszcze wspanialej, niż z odległości pomiędzy naszymi oknami. Ten widok i cała sytuacja spowodowały, że znieruchomiałem ponownie z wrażenia. Można powiedzieć, że zamieniłem się w słup soli, jak biblijna żona Lota.
- Tak chyba jest dużo lepiej - stwierdziła Jola.
- Nie rozumiem - wybąkałem.
- Powiedzmy... Nie stój bezczynnie. Mamy co prawda przed sobą całą noc, ale nie marnujmy ani chwili. Będziemy tego żałować.
Nie wiem, ale raczej nikt nie miał większego młyna niż ja w tej chwili. Nic nie wiedziałem, nie rozumiałem o co chodzi, a moje oszołomienie dawno już przekroczyło wszelkie dopuszczalne normy. Wstałem więc dalej, jak ten przysłowiowy goły na środku stodoły. To Jolanta zrobiła pierwszy krok i podeszła do mnie bardzo blisko. Sięgnęła ręką do paska moich spodni...
- Zaraz się nim zajmę - powiedziała rozpinający z zamek błyskawiczny rozporka - To będzie twój pierwszy raz? - Jej pytanie było właściwie stwierdzeniem faktu .
- Tak - odrzekem kiwając jednocześnie głową
- To cudownie - uśmiechnęła się - Będę Więc twoją nauczycielką i przewodniczką. Jeszcze nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji. Zobaczysz, jak będzie ci wspaniale.
I rzeczywiście tak było. Objęła go dłonią i zaczęła nią poruszać. Po chwili mój penis stanął na wysokości zadania. Wtedy Jolanta otworzyła usta...
Całe moje odrętwienie i zbaranienie rozgrywającą się sytuacją ustąpiło, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nagle wszystko ze mnie spłynęło. Wróciłem do formy a Jolanta robiła mi wspaniałego loda. O zrobieniu takiej laski można tylko marzyć. Była po prostu mistrzowska. Wszystko w niej było okej i na wysokim poziomie. Była niezła w te klocki. Zamknąłem oczy, ale tuż przed ich zamknięciem spojrzałem nieznacznie w okno. Miałem nadzieję, że nikt nas nie podgląda..
Wchodziłem w Jolantę od tyłu. Ona na czworakach wypięła pupę w moją stronę, a ja wtargnąłem w jej wydepilowaną piczkę swoją męskością. Cudowna sprawa. Trochę przeszkadzała mi założona prezerwatywa, ale nie myślałem o tym za wiele. Niesamowicie głodny i spragniony syciłem się żarłocznie aurą naszej szybkiej i nie da się ukryć, że przypadkowej kopulacji. Trochę inaczej wyobrażałem sobie swój pierwszy raz, ale ten nie był wcale taki najgorszy. Wręcz przeciwnie. Przypadkowy i niezobowiązujący seks ma swoje uroki. Przede wszystkim: żadnych zobowiązań.
Posuwałem Jolantę, jak automat. Praktycznie bez wytchnienia. Moja nastoletnia jurność i młodzieńczy power pchał mnie wciąż i wciąż do przodu. Wiadomo, jak to jest z młodymi chłopakami. Prą do przodu, jak Armia Czerwona wiele nie zostawiając za sobą. Jak się dorwą do cipki, to nie ma przebacz. W tej kwestii nie różniłem się od swoich rówieśników. Nasze miłosne westchnienia i bezwstydne jęki wypełniły ciszę.
Spuściłem się w lateksowe wdzianko. Poczułem w tym momencie niesamowitą ulgę i całkowicie się rozluźniłem. Praktycznie cały zmiękłem. Nogi miałem, jak z waty. Opadliśmy na łóżko ciężko oddychając...
KONIEC
Zdjęcia: www.sexeo.pl









Komentarze
Prześlij komentarz