Adoptowana siostra cz.IV




Rano obudziłem się sam w łóżku. Malwiny przy mnie nie było, ale słyszałem hałas z kuchni, po której się krzątała. Wstałem i owinąłem się w pasie ręcznikiem. Wszedłem do kuchni i już od progu się zdziwiłem. Malwina była bowiem, nagusieńka i skończyła właśnie zmywać ostatnie naczynia.

- O, już wstałeś– ucieszyła się na mój widok - to świetnie. Zaraz zrobię śniadanie.

Jej widok bardzo mnie rozczulił. Podszedłem do niej od tyłu i objąłem w pasie składając na jej szyi pocałunek.

- Lubisz jajecznicę?– spytała.

- Bardzo lubię – odpowiedziałem.

Po chwili już siedzieliśmy przy stole mając przed sobą talerze z ciepłą jajecznicą, półmisek na którym równo ułożone były kromki chleba. Na osobnym talerzyku było masło a w szklankach mleko.

-- Tylko sobie o mnie źle nie pomyśl, że jestem jakaś szurnięta lub nienormalna i mówię tylko o mleku i mleku, ale właśnie z tym kojarzy mi się sperma - odezwała się Malwina.

- Dlaczego miałbym sobie tak pomyśleć?

- Nie wiem, ale różnie może być. Masz na dziś jakieś plany?

- O szesnastej mam wykład, którego raczej nie powinienem opuścić, ale oprócz tego mam wolny cały dzień.

Nawet nie pomyślałem o referacie, który praktycznie nie był nawet zaczęty. Zresztą: co tam referat? Najwyżej nie złożę go w terminie. Świat na pewno się nie zawali.

- To świetnie – ucieszyła się - mamy więc dla siebie cały dzień.

- A ty masz jakieś plany w związku z tym?

- Pewnie, że tak... Do szesnastej możemy nie wychodzić z łóżka.

- To bardzo kusząca propozycja...

- Wiem, wiem. Już się cała spociłam między nogami na samą tylko myśl.




Po śniadaniu więc szybko pozmywaliśmy, umyliśmy zęby i wróciliśmy do sypialni.

Siedziałem na stopach a tuż przede mną Malwina.

- Pozwól, że teraz ja przejmę inicjatywę - powiedziałem.

Złapałem Malwinę za biodra i Przyciągnąłem silnie do siebie tak, że opadła na poduszki. Rozwaliłem jej nogi. Przed oczami miałem jej słodką, wilgotną cipkę.

- Teraz ja chcę ci zrobić dobrze ustami. Chcę aby tobie było tak dobrze, jak mnie. Poprawiłem się i zbliżyłem usta do jej wydepilowanego sromu. Zacząłem składać delikatne pocałunki. Po krótkiej chwili rozszerzyłem wargi sromowe Malwiny i przesuwałepm czubkiem języka po jej misternym w wąwozie. Robiłem to z tak samo dużym zaangażowaniem, jak ona pieściła mojego członka. Nie mogłem inaczej. To nie byłoby fair. Ona po prostu musiała się czuć tak dobrze, jak ja. Cipka Malwiny bardzo mi smakowała. Jej soczki wpływały się po moim języku i wargach. Czułem się wspaniale. Ona także, bo wkrótce zaczęła wydawać z siebie głośne jęki rozkoszy.

- Och, jakie to przyjemne. Jest mi wspaniale. Czuję się bosko.

Zacząłem wsuwać język coraz głębiej. Lizałem jej cipcię od środka.




- Czuję, jak twój język spycha się coraz głębiej w moją myszkę - jęczała - jest mi cudownie. Twój język jest taki delikatny. To takie przyjemne. Moja cipka jest bardzo szczęśliwa. Ja jestem bardzo szczęśliwa.

Skoro tak, to znaczy, że wszystko robiłem dobrze.

- Czuję się trochę dziwnie.

- Dziwnie? - spytałem przerywając na chwilę - Co znaczy dziwnie?

- Nie wiem. Naprawdę nie wiem. To tak jakbym szła zupełnie nie znaną drogą, ale ona jest wspaniała, ta droga... Nie wiem dokąd idę, ale wiem że osiągnięty cel będzie najwspanialszy.

- Na pewno. Odpręż się i zrelaksuj i idź śmiało tą drogą, a ja pójdę wraz z tobą.

- Kocham cię, braciszku...

- Ja ciebie też, siostrzyczko...

Z mogłem jeszcze bardziej swoje starania. Czułem, że Malwina dochodzi do orgazmu. Nie przerywałem więc pieszczot oralnych już ani na sekundę.

- Już nadchodzi... Nadchodzi... Aaaa... - głos Malwiny podniósł się do poziomu krzyku.

Już nie jęczała, ale krzyczała z rozkoszy. Na języku poczułem wzmożoną wilgoć jej cipki. Malwina zaś wyprę żyła się i podniosła w górę biodra. Potem zaś opadła na łóżko nie przestając wydawać z siebie nadzwyczaj głośnych jęków. 

- Czy to już? To już?

- Tak. To już – potwierdziłem – właśnie miałaś orgazm.

- O, Boże... Jakie to wspaniałe uczucie. Nigdy czegoś takiego nie przeżyłam.

- Szczerze mówiąc: ja też nie - wyszeptałam wtulając twarz w jej rozgrzaną do czerwoności cipkę.

Leżeliśmy tak bez ruchu przez kilka, a może kilkanaście następnych minut. Malwina powoli uspokajała się. Jej oddech wracał do normy. Rozszalałe jeszcze przed chwilą zmysły opadały do zwykłego poziomu. To było niesamowite odczucie. Przytuliłem się do niej jeszcze mocniej.




C. D. N.

Zdjęcia:www.sexeo.pl 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Moja słodka hijastra

Złota Fantazja – Bianka cz.I