Ta noc
Zamknąłem za nami drzwi i przekręciłem klucz w zamku. Odwróciłem się szybko do Ani i przytuliłem ją do siebie. Zacząłem całować jej twarz.
- Jaki ty jesteś niecierpliwy - stwierdziła.
- Zbyt długo na ciebie czekałem i teraz szkoda mi zmarnować nawet sekundy - odpowiedziałem nie przerywając pocałunków.
- Jak długo?
- Mam wrażenie, że całe życie.
- Trochę trudno w to uwierzyć, ale to bardzo miłe - powiedziała - Szkoda, że o tym nie wiedziałam.
Nic dziwnego, że nie wiedziała. Spotkaliśmy się dopiero dzisiaj wieczorem. Spojrzeliśmy sobie w oczy i już wszystko było wiadome. To był impuls. Magnetyczny albo elektryczny. Czasem się tak zdarza. Jedna chwila, jeden moment, nagły i niespodziewany błysk. To piękne i wspaniałe uczucie. Nas trafiło akurat dzisiaj. Trudno je było racjonalnie wyjaśnić, ale po co wyjaśniać? Już od pewnego czasu zacząłem słuchać tylko sygnałów, które pojawiały się ot, tak, po prostu same z siebie. Puszczałem sprawę na żywioł i wszedłem tam, gdzie poniósł mnie prąd. Miejsca, gdzie lądowaem, były jedyne i niepowtarzalne. To właśnie było w tym wszystkim najpiękniejsze. Wyłączyć racjonalne myślenie i zdać się na następujące kolejno po sobie wydarzenia, to był klucz do sukcesu.
Wylądowaliśmy u mnie. Mam niekrępujące lokum, mieszkam sam, więc wszystko było, jak najbardziej w porządku. Nikt nam nie będzie przeszkadzał.
Anna stała tuż przede mną i patrzyła wyjątkowo uważnie w moje oczy. Nasze spojrzenia się spotkały, bo ja także sądowałem ją bacznie. Była nie wysoką, bardzo zgrabną brunetką o zniewalającym uśmiechu. Promieniowała z niej radość, wesołość, wyluzowanie, brak hamulców i ogromna chęć na przeżycie czegoś, co nie zdarza się codziennie. Czułem to podskórnie i dlatego też skierowałem kroki w jej stronę. Nie pomyliłem się. A teraz byliśmy już u mnie...
Wszystko poszło dość szybko. Może nawet zbyt szybko, lecz w tej chwili nie zamierzałem się tym przejmować. Brałem pełnymi garściami to, co podsuwał mi los w swojej szczodrobliwości. Dziś był wyjątkowo łaskawy. Rzadko kiedy to się zdarzało, więc grzechem byłoby odrzucić ten jego niespodziewany dar.
- Lepiej późno się o tym dowiedzieć, niż wcale - kontynuowałem zaczęty temat rozmowy.
- Tak... To prawda... - odrzekła po chwili namysłu - Zawsze jesteś taki szybki?
- Teraz już tak - odpowiedziałem - Trzeba żyć szybko, kochać mocno, bo czas nie stoi w miejscu tylko biegnie do przodu. Trzeba za nim nadążyć...
Anna odwróciła się tyłem do mnie i podeszła do okna.
Podszedłem cicho do niej i od tyłu objąłem ją w pasie. Zdecydowanie, ale jednocześnie bardzo delikatnie. Wydawała się być bardzo krucha i bałem się, że mogę ją w jakiś sposób skrzywdzić zbyt silnym dotykiem.
- Mmm... - zamruczała rozkosznie opierając się plecami o mnie.
To było bardzo przyjemne, gdy poczułem jej bliskość.
Przepięknie pachniała i z lubością wciągnąłem w nozdrza ale ten zapach.
Moja lewa ręka znalazła się na prawej piersi Anki, a prawą wsunąłem pod materiał jeansów, pomiędzy jej nogi nakrywając dłonią wzgórek łonowy. Dłonią wyczułem majteczki z delikatnego i bardzo przyjemnego w dotyku materiału. Moja dłoń długo pozostawała bez ruchu. Staliśmy tak zapatrzeni w pejzaż rozpościerający się przed oknem. Nocna panorama miasta wyglądała niesamowicie.
- Cudownie mi jest – wyszeptałem.
- Mnie też. Tak jakoś nierealnie...
Zacząłem całować jej szyję. Kolejny rozkoszny pomruk wydobył się z jej ust.
- Jesteśmy jak najbardziej realni - wyszeptałem - Cudowna jesteś.
- Już o tym wiesz?
- Tak - potwierdziłem z całym przekonaniem w głosie.
- Więc chodź - powiedziała odwracając się twarzą do mnie i zarzucając mi ręce na szyję - Niech więc się stanie ta noc i wszystko to, co jest do niej przypisane...
- Bardzo tego pragnę... Bardzo cię chcę...
- Więc chodź - powtórzyła.
Poprowadziłem ją w stronę łóżka. W drodze zaczęliśmy się pospiesznie rozbierać. Zrzucaliśmy swoje ciuchy, a one upadały na podłogę.
Do łóżka dotarliśmy prawie nadzy. Ania miała na sobie tylko pończochy i majtki. Ja oprócz majtek miałem skarpetki, ale je zrzuciłem natychmiast gdy tylko opadliśmy na białą i świeżą pościel. Nasze pocałunki były bardzo gorące i szybkie, jakbyśmy chcieli nadrobić ten stracony czas, kiedy byliśmy osobno. Powoli traciliśmy kontrolę nad rzeczywistością i coraz bardziej zamierzaliśmy się w oceanie miłości cielesnej. Pieściłem zachłannie piersi Anny. Całowałem jej sutki i ugniatem rękoma. One były takie wspaniałe. Zachwycały mnie od dawna i marzyłem, żeby kiedyś pieścić je tak, jak właśnie dzisiaj. Mieć je tylko i wyłącznie dla siebie. Oszalałem na ich punkcie. Przygarnąłem je do siebie, i jak szalony całując to jeden, to drugi naprzemiennie starając się równo oddzielić pocałunkami każdy z nich. Obejmowałem wargami sterczące już sutki i lizałem je oraz ssałem. Czułem się prawie, jak osesek, który dorwał się do cycka matki. Ania ma świetne piersi. Nie za duże, nie za małe, takie w sam raz. Cudownie mieściły się w mojej dłoni.
Anka drapała delikatnie paznokciami moje plecy. Paznokcie miała dość długie i dobrze zrobione. Kolor każdego paznokcia był inny. Wyglądało to zajebiście. Drapała mnie delikatnie. Sprawiało mi to dużą przyjemność. Lubiłem, gdy partnerka delikatnie wbija we mnie paznokcie.
Podniosłem się na rękach i przesunąłem twarzą w twarz do Anny.
- Nie masz pojęcia, jak długo czekałem na tę chwilę - odezwałem się szeptem.
- Ja też, ja też - powtórzyła.
Nasze usta ponownie połączyły się w namiętnym pocałunku. Przywarliśmy do siebie z całej siły. Ta noc będzie wspaniała. Wiedzieliśmy to oboje.
To będzie najwspanialsza noc w naszym życiu. Pierwsza i na pewno nie ostatnia.
https://www.instagram.com/jb007.lbp/






Komentarze
Prześlij komentarz