Na nowy rok...
Sypialnia była duża i obszerna. Naprzeciwko drzwi znajdowało się ogromne, stylowe łóżko. Jakiś Ludwik, któryś tam z kolei, nie wiem dokładnie który. Sypialnia, jak i cały dom należała do moich rodziców.
Justyna weszła pierwsza, ja tuż za nią zamykając drzwi na klucz. Z dołu dochodziły do nas odgłosy sylwestrowej zabawy. Wszyscy bawili się świetnie. My, zaraz po północy zniknęliśmy na piętrze, by pobyć razem. I oto stało się. Byliśmy tu sami. Tak, jak sobie wymarzyłem.
Usiedliśmy po dwóch stronach ogromnego łoża i rozbieraliśmy się.
- Wiesz na co się decydujesz? - spytała.
- Wiem - odpowiedziałem.
- To dobrze. Jeszcze nie spotkałam takiego, który by odmówił.
Tak, dobrze wiedziałem na co się decyduję. Bardzo tego chciałem. Chciałem to przeżyć.
Justyna jako pierwsza została nago. Wtedy wstała i obchodząc łóżko dookoła zbliżała się do mnie zmysłowym, kocim krokiem. Robiła to bardzo powoli i niespiesznie. Miałem wrażenie, że wyłania się z nieprzebranego mroku. Na pewno rozjaśniała wszystko wokół.
Byłem, jak zaczarowany. Oniemiały wpatrywałem się w jej postać. Była przepięknym zjawiskiem. Nie miałem bladego pojęcia czy była jawą, czy tylko snem.
Wstałem z łóżka. Naprężony członek skierowany był prosto w stronę Justyny. Niczym drogowskaz wskazujący właściwą drogę. A droga była tylko jedna. Prowadziła do niej. Stanęliśmy w niewielkiej odległości i patrzyliśmy na siebie.
- No, to dopiąłeś swego - odezwała się Justyna - Wyrwałeś mnie. Udało ci się.
- Gdybyś nie chciała, to by mi się nie udało.
- Chciałam. Ciebie jeszcze nie mam w swojej kolekcji.
- Kolekcji? - zdziwiłem się.
- Tak kolekcji. Kolekcjonuję chłopaków tak, jak inni zbierają znaczki.
- I duża jest już ta twoja kolekcja?
- Spora... postawiłam sobie za cel przespanie się z jak największą ilością chłopaków, znajomych chłopaków i tych, którzy znają znajomych chłopaków. Masz gumkę? - raptownie zmieniła temat – Bo bez prezerwatywy ten numer nie przejdzie. Nie ma opcji, że mi wsadzisz.
- Mam - potwierdziłem.
- To zakładaj ją i jedziemy. Pamiętaj, że to jedyna okazja, aby mnie zaliczyć. Więcej ich nie będzie. Z każdym robię to tylko raz...
- Nie obciągniesz mi najpierw?
- Jeśli chcesz.. Zakładaj gumkę - poleciła.
Sięgnąłem do kieszeni spodni, gdzie miałem portfel a w nim prezerwatywy. Rozpakowałem jedną i sprawnie założyłem gumkę na fiuta. Przyklęknęła przede mną i bez zbędnych ceregieli wzięła go do ust.
Przypominało to nieco konsumpcję lizaka przez papierek, ale było bardzo przyjemne.
- Dobra, okej, starczy - zdecydowała po pewnym czasie.
Wstała z kolan i poszła do łóżka przyjmując pozycję "na czworaka". Wypięła się w moją stronę. .
- Tylko niech ci nie przyjdzie do głowy próbować zerżnąć mnie w dupę. Nie lubię tego - zaznaczyła.
- Nie miałem wcale takiego zamiaru.
Stanąłem z tyłu za Justyną i trzymając dwoma palcami swój instrument przytknąłem go do szparki Justyny. Wykonałem mocne pchnięcie. Justyna wydała z siebie jęk rozkoszy. Nasz stosunek był zimny i pozbawiony jakichkolwiek wzniosłych uczuć. Po prostu wsadziłem fiuta w cipkę i pieprzyłem Justynę, jak zwykły automat. Poruszałem biodrami w przód i w tył, w przód i w tył, w przód i w tył. Równomiernie i systematycznie wsuwałem fiuta w waginę aż do momentu wytrysku. Nie było przy tym żadnych wzruszeń, żadnego wznoszenia się ponad poziomy, żadnego uczucia. Po prostu zwykła kopulacja. Zwykły heteroseksualny stosunek płciowy. Zwykły, zimny, beznamiętny, makiawelski i konformistyczny. Miał służyć tylko rozładowaniu napięcia i zaspokojeniu potrzeb. To się udało w całości. Wyszło, jak mało co. Oboje byliśmy zadowoleni.
Nieźle rozpoczął się ten Nowy Rok. Powiedziałbym, że zaczął się stosunkowo udanie...
Koniec
Zdjęcia: www.sexeo.pl









Komentarze
Prześlij komentarz