Niezły balecik w trójkącie



- Mogę pójść z którymkolwiek z was. Nieważne którym. Albo nawet z dwoma naraz. Co wy na to? - odezwała się Brygida patrząc na nas uważnie.

Z Waldkiem spojrzeliśmy na siebie. Takiego obrotu sytuacji żaden z nas się nie spodziewał. W oczach Waldka zobaczyłem wielką ochotę na niczym nieograniczoną przygodę. W moich zresztą też. Przyszliśmy tu właściwie w tym celu. Chcieliśmy coś poderwać. Był piątkowy wieczór, a więc najbardziej odpowiedni czas, by nie spędzić go samotnie przy telewizorze, z flaszką i zagrychą na stole. 

Poznaliśmy Brygidę w klubie. To ona pierwsza do nas podeszła.

- Hej panowie - powiedziała - Co wy tu tak sami siedzicie?

Tak się zaczęło. Brygida dosiadła się do naszego stolika i rozpoczęliśmy miłą konwersację. Na moje oko Brygida miała około czterdziestki. Plus – minus pięć lat. Była bardzo zadbana i dystyngowana. W fioletowej spódnicy z dużym dekoltem. Na nogach czarne pończochy i eleganckie buciki na szpilce. Jakby wyjęta z jakiegoś żurnala. Taka powiedziałbym: damulka, typowa mamuśka, której znudziło się ustabilizowane życie i miała ochotę na niezobowiązującą przygodę. Cycki miała dość spore i ten widok był bardzo kuszący. Nogi zgrabne a i reszta mieściła się w granicach normy. Prawdziwa kobieta, miała na czym siedzieć i czym oddychać.

No i jak się okazało – miałem rację.




Podrywała nas i kusiła, aż wreszcie przeszła do sedna sprawy. "Mogę pójść z którymkolwiek z was" - to brzmiało bardzo jednoznacznie. "Albo nawet z dwoma naraz" - zabrzmiało jeszcze ciekawiej. Czyżby zapowiadał się niezły balecik w trójkącie? Takiego numeru jeszcze nie miałem, więc może warto spróbować?

Erotyczny trójkącik, to musi być całkiem niezłe doświadczenie. Oczywiście wolałbym, żeby oprócz mnie uczestniczyły w nim dwie dziewczyny. To chyba marzenie każdego faceta. On i dwie laski, najlepiej bliźniaczki, gorące i bardzo chętne. To byłoby to! Ale z drugiej strony... 

Obecność Waldka wcale by mi nie przeszkadzała. Byliśmy dobrymi kumplami. Znaliśmy się od przedszkola. Niejedną balangę razem przeżyliśmy. Nawet w pewnym momencie bzykaliśmy jedną laskę nie wiedząc o tym. Mało co nie doszło wtedy do spięcia między nami, ale wyjaśniliśmy sobie wszystko i doszliśmy do wniosku, że taki szczegół nie zabije naszej przyjaźni. Tym bardziej, że ta laska okazała się być niewiele warta. Nie mieliśmy przed sobą tajemnic. Był mi, jak brat... 



Brygida kusiła nas i robiła to coraz bardziej nachalnie. Uwodziła nas na całego. Coraz bardziej mi się to także podobało. Byłem gotowy, aby przeżyć tę przygodę. Waldek zresztą też. Mrugnął do mnie porozumiewawczo okiem i już wiedziałem, że bardzo chętnie w to wejdzie. Skoro tak, to wszystko gra.

No, bo niby czemu nie. Laska była chętna, napalona, miała niewątpliwą ochotę na nasze penisy. Do tego ładna, wyglądała na zdrową łanię. Z pewnością nie miałaby problemu poderwać kogokolwiek, ale wybrała nas. Grzech byłoby nie skorzystać z takiej okazji.

Dokończyliśmy nasze drinki i po chwili jechaliśmy taksówką w stronę domu Brygidy.



Gdy po niejakim czasie znaleźliśmy się w jej mieszkaniu, Brygida od razu ściągnęła swoją sukienkę. Została w samych pończochach i bucikach. Oprócz nich nic nie miała na sobie. Nawet majtek.

- No i jak, panowie? - spytała.

- Całkiem nieźle - stwierdził Waldemar.

Zgodziłem się z nim w całej rozciągłości. Brygida naprawdę świetnie wyglądała. Te pończochy i obfity zarost pomiędzy nogami sprawiał niesamowite wrażenie. Zachwyciłem się widokiem nagiej kobiety stojącej przed nami.

- Pokażcie teraz co wy macie w majtkach.

Jej bezpośredniość była bardzo podniecająca. Brygida szła prosto do celu i od razu było wiadomo po co się tutaj znaleźliśmy. Sięgnąłem do paska spodni i po chwili opuściłem je. Potem slipy. Waldek uczynił to samo. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę przyglądając się sobie. Nasze dwa sterczące fiuty wyglądały dość okazale. Sterczały wzorcowo.

- Mmm... - Brygida zamruczała, jak kotka - Niezłe instrumenty - stwierdziła - Teraz na nich zagram.

Kucnęła przed nami i wzięła do buzi instrument Waldka. Waldek westchnął rozkosznie. Musiała robić to nieźle. Po chwili mogłem to potwierdzić. Teraz miała w ustach mojego fiuta i ssała go żarłocznie, jakby dawno nie miała nic w ustach. Co chwilę zmieniała obiekty i obdarzała nas po równo oralną pieszczotą.

Ja pierniczę... Ale jazda! Zaczynało się z górnego C i z pewnością pójdzie jeszcze bardziej w górę.

- Zajebiście - stwierdził Waldek pełnym rozmarzenia głosem.

Czuć było, że Brygida ma dużą wprawę w robieniu lodów. Jej profesjonalizm mnie nie dziwił. W końcu była dojrzałą kobietą, która miała już spore doświadczenie i z niejednego chleba, Chociaż w tym przypadku lepiej zabrzmiało by twierdzenie, że niejednego fiuta miała w ustach. Trening czyni mistrza. Kto ćwiczy, ten z pewnością dojdzie do mistrzostwa, a to właśnie mistrzostwem było. Prawdziwa Ekstraklasa.




Nie ujmując nic moim koleżankom, Brygida prezentowała zdecydowanie wyższy poziom w oralu. Moim rówieśniczkom wydaje się, że wystarczy wziąć tylko członka do buzi, poruszać trochę ustami i językiem a sprawa już jest załatwiona. A to nie tak. 

Nie mogę mieć o to pretensji. Gdy byłem młodszy i miałem mniejsze doświadczenie, to też mi to wystarczało. Teraz jednak już nie. Brygida za to wiedziała co i jak.

Po oczach Waldka widziałem, że jest on już w siódmym niebie. Ja też lewitowałem gdzieś na tej wysokości. To było wspaniałe. Wszystko co robiła Brygida zabierało nas w całkiem inny wymiar. Nawet, gdyby nasz seks miałby się skończyć tylko tak, to obaj bylibyśmy niezwykle zadowoleni. Miałem jednak nadzieję, że na oralu się nie skończy i w trójkę pociągniemy to wszystko dalej. Chciałem zanurzyć fiuta w zarośniętej cipce Brygidy.

Jechaliśmy więc na dwa baty. Brygida przyjęła pozycję "na czworaka", na dużym łóżku w swej sypialni, Waldek wchodził w usta Brygidy klęcząc przed nią, a ja od tyłu w jej piczkę także będąc na kolanach. Trójkącik, jak się patrzy. Rodem z niezłego pornosa. Można było się tylko z tego cieszyć i rzeczywiście byłem przepełniony radością oraz szczęściem. Zauważyłem jednak, że nie czułem tego, co zwykle odczuwałem przy dziewczynach, które przynajmniej lubiłem. Nie było żadnego wzlotu pod niebiosa, przyjemnego mrowienia całego ciała i bliskości. Ten stosunek był taki mechaniczny. Wykonywałem wszystko, jak dobrze zaprogramowany automat. Rytmiczne pchnięcia, jęki rozkoszy... 

Może z zewnątrz ładnie to wyglądało, bo tworzyliśmy naprawdę zacną figurę, lecz coś mi jednak brakowało. W końcu jednak nie przyszedłem tutaj, aby dostąpić miłosnego wniebowstąpienia, ale po prostu bzyknąć fajną kobietę w stylu milf. Po co mi więc te rozterki? To był tylko seks. Waldek chyba nie miał takich wahań wewnętrznych. Posuwał Brygidę w usta trzymając ją mocno za włosy i regulując tempo.

Teraz nastąpiła zmiana. Waldek leżał na plecach, na nim siedziała Brygida niczym na koniu i ujeżdżała go, a ja wkładałem członka w usta tej namiętnej dżokejki. Nowa figura, którą testowaliśmy okazała się być równie wspaniała, jak ta poprzednia. Wszystko tu było zresztą super.

Bzykanie się w większym gronie daje dużo frajdy. Chyba będę musiał praktykować to częściej. Może nawet jakaś orgietka, gdzie kopuluje każdy z każdą? Trzeba nad tym pomyśleć. W końcu żyje się tylko raz.




Koniec 

Zdjęcia: www.sexeo.pl 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Moja słodka hijastra

Złota Fantazja – Bianka cz.I