Anaïs - Gdybyśmy byli po drugiej stronie lustra cz.V




Zza zamkniętych drzwi pokoju Anaïs dochodziły mnie jej rozkoszne jęki i westchnienia. Stanąłem przed nimi i zastanawiałem się czy uczynić ten jeden ruch. Czy nacisnąć klamkę i otworzyć drzwi, które prowadziły do całkiem innego świata? Czy wejść do niego? Czy mam prawo tam się pojawić nagle i nieoczekiwanie? Może powinienem pozostać tu, gdzie stoję? 

Nie wiedziałem co zrobić. Z jednej strony opanowała mnie przemożna chęć, aby wkroczyć do środka, z drugiej obawa przed tym krokiem. Dobrze wiedziałem czego mogę się tam spodziewać. Nie jestem niedzisiejszy. Te jęki i westchnienia były aż nadto wyraźne. Nie można było pomylić ich z niczym innym, jak tylko...

Nie wiem skąd nagle pojawił się u mnie wstyd. Bardzo mnie to zdziwiło. Nigdy przecież nie byłem stereotypowy, konserwatywny czy pruderyjny. Raczej wręcz przeciwnie. Byłem zawsze śmiały, odważny, nieco nieobyczajny i frywolny, trochę lubieżny, pikantny i obsceniczny, otwarty i wyzywający. Nie uznawałem żadnego tabu oraz nie miałem zahamowań. A teraz nagle zacząłem się łamać...

Pojawiły się u mnie wszystkie emocje i fizjologiczne reakcje cechujące zawstydzenie. Czułem je nadzwyczaj wyraźnie. Szczególnie ten niesamowity rumieniec na twarzy. Czerwieniłem się koncertowo, miałem ochotę stąd uciec i ukryć się w jakimś bezpiecznym dla mnie miejscu. Szkoda, że nie mogłem zobaczyć w lustrze odbicia swoich oczu i tej paniki, która wyraźnie się w nich malowała.

Na swój sposób było to jednak bardzo urocze. Do tego wszystkiego dołączył jeszcze jeden element: podniecenie. Byłem niesamowicie podniecony. Mój członek powiększył się do niesamowitych rozmiarów. Znacząco wzrosło także ciśnienie krwi, pojawiła się suchość w gardle i gęsia skórka na ciele. Cały byłem napięty i drżałem.

Cholera, gdyby była chociaż jakaś mała szpara w drzwiach lub przynajmniej dziurka od klucza ... 

Stałem więc w bezruchu przed drzwiami i przeżywałem wewnętrzne katusze. Nie miałem bladego pojęcia, jak długo one trwały. Straciłem całkowicie poczucie czasu. Miałem wrażenie, że on się zatrzymał, że ktoś wcisnął guzik z napisem pauza, a w tym momencie wszystko wokół mnie i ja także zastygło. 

Wiedziałem dobrze, że nie mogę tak bezczynnie tutaj stać i toczyć boję ze swoimi myślami. Musiałem wreszcie się ruszyć. Musiałem wreszcie zacząć działać. Musiałem zebrać się w sobie i nacisnąć klamkę... 





Gdy to zrobiłem, to zamarłem z wrażenia. Tak. To było pewne, jak dwa razy dwa. 

Anaïs leżała na łóżku ze spuszczonymi do kostek białymi majteczkami i podwiniętą aż do szyi nocną koszulką. Jej kolana były szeroko rozchylone na boki a palec wskazujący prawej ręki zanurzony pomiędzy wargami sromowymi. Pocierała mocno swoją szparkę. Drugą ręką pieściła swoje piersi.

Cóż za piękny, mistyczny widok?!

Masturbująca się kobieta. Masturbująca się Anaïs. Nie ma, nie było i nie będzie piękniejszego obrazu. Patrzyłem na niego pełen zachwytu. To była prawdziwa maestria. 

Moja prawa ręka automatycznie wsunęła się za materiał spodenek i zacisnęła na sztywnym już od dawna członku. Trzymałem go mocno w dłoni. Czułem, jak pulsuje. Był silny, był zwarty i gotowy do działania. Czekał tylko na odpowiedni moment albo sygnał,aby wyrwać się z mojego uścisku, zerwać się ze smyczy i zacząć szaleć, jak tylko on potrafi.

Na razie jednak starałem się wszystko kontrolować chociaż muszę przyznać, że było to coraz trudniejsze. Coraz bardziej dałem się porywać nastrojowi chwili. Podszedłem bliżej... 

Anaïs była tak zatopiona w dawaniu sobie rozkoszy, że jeszcze mnie nie zauważyła. Chyba, że... teraz przyszła mi do głowy Inna możliwość. Nie widziałam mnie, a więc mogłem nie być obecny w jej pokoju ciałem tylko duchem. Czyżby więc była to kolejna moja fantazja? Wszystko było możliwe. Już zgubiłem się w tych wszystkich swoich wizjach i stronach lustra. To robiło się coraz bardziej skomplikowane. Było jednak tak wspaniałym doznaniem, że bardzo chętnie poniosę to ryzyko zagubienia się w czasie i przestrzeni, w realnym albo alternatywnym świecie. Było warto! Naprawdę jest warto! Niech więc się dzieje, co chce.

Stałem tuż przed Anaïs i niczym zahipnotyzowany wpatrywałem się w jej młode, gładkie ciało, które wbiło się pod wpływem manualnych pieszczot. Widziałem ją w pełnej krasie. To było niezwykłe!

.Anaïs nagle sięgnęła ręką po sztucznego dildo. Bez żadnego trudu wsunęła go do swej cipki. Drugą ręką drażniła łechtaczkę. Była już w stanie dalekim od realności. Jej ciało ekstatycznie falowało, a ona wydawała z siebie ciche odgłosy rozkoszy.

Patrzyłem zafascynowany i nieco zawstydzony. Ten widok na pewno nie był dla moich oczu. Widziałem jednak wszystko bardzo dokładnie. Przed moimi oczami rozgrywał się niezwykle realistyczny seans. Kobieca masturbacja jest naprawdę zmysłowa i silnie wpływa na każdego faceta. Na mnie też zrobiła ogromne wrażenie. To jeden z najcudowniejszych widoków, jakie można sobie wyobrazić. 

Mój fiut niemiłosiernie rozpychał majtki. Miałem wrażenie, że zaraz pękną ich szwy. Moje oczy płonęły od tego widoku. Nie wstydziłem się tego, że patrzę na Anaïs w tak bardzo intymnej sytuacji. Nie było czego się wstydzić. To przecież takie ludzkie. Potrzeba rozładowania napięcia jest bardzo silna w każdym człowieku, a co dopiero w tak młodej dziewczynie, której hormony pracują w nadgodzinach, która jest ciekawa świata i odkrywa swoją seksualność. 

Pełna frenezja. 

Nie odrywałem oczu od Anaïs. Taki widok nie zdarza się często. Nawet jeżeli jest tylko wytworem rozbujałej erotycznie fantazji . Nie każdy widzi, jak piękna, młoda i zmysłowa dziewczyna oddaje się miłosnym rozkoszom na własną rękę. Taki widok wart jest wszystkich pieniędzy i gotów byłem dużo za niego zapłacić.... 

... 

Rano obudziłem się dość wcześnie. Poszedłem do kuchni zaparzyć kawę. Usiadłem przy stole i znów zanurzyłem się w myślach i marzeniach o Anaïs.

- Dzień dobry - usłyszałem jej głos .

Tym razem nie dobiegał on z wnętrza mojej głowy, Z samego rana brzmiał on niezwykle przyjemnie i aksamitnie.

- Dzień dobry - odpowiedziałem.

- Nie śpisz już?

- Nie. 

- Acha...  Mam nadzieję że nie przeszkadzam? 

- Nie. Skądże znowu. Ty nigdy nie przeszkadzasz.

Spojrzałem na  Anaïs. Jej długa nocna koszulka zasłaniała wszystkie atrybuty, które tak bardzo mnie zachwycały. 

A ja byłem głodny i spragniony jej widoku. Nic i nikt nie potrafiło mnie w tym zatrzymać. 

Anaïs zaparzyła swoją kawę a następnie usiadła naprzeciwko mnie. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Nic nie mówiliśmy. Wszystko było jasne. Wszystko było widoczne, jak na dłoni. Nie trzeba było używać słów. Milczenie czasem więcej mówi niż najwspanialszy elaborat. 





Koniec

Zdjęcia: www.sexeo.pl


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Moja słodka hijastra

Złota Fantazja – Bianka cz.I