Czysty seks cz.II





- Tego mi właśnie trzeba - oznajmiła Maja siadając na mnie i nadziewając się na mojego sztywnego penisa - Takiego właśnie nieskomplikowanego bzykania.

Ja już siedziałem wygodnie na podłodze opierając się o ścianę. 

- Bez żadnych zobowiązań. Po prostu sama przyjemność - kontynuowała - Seks to prawdziwa wolność.

Tak. To prawda. Tylko seks ocali każdego od zepsucia moralnego - wpadło mi do głowy.

Zgadzałem się z nią całkowicie. Życie nie pieści, nie rozpieszcza, więc musimy pieścić się samemu. Życie w ogóle jest czasem do bani i trzeba zrobić wszystko, aby sobie je uprzyjemnić. Seks nadawał się do tego wyśmienicie. Pozwalał zapomnieć się i odreagować wszystkie stresy.

Mój libertynizm miał tutaj wielkie pole do popisu. Często i chętnie odrzucałem wszystkie przyjęte normy. Zawsze miałem bardzo swobodne podejście do nagości i spraw związanych z seksem. Normy moralne, religijne i obyczajowe niewiele dla mnie znaczyły. XVII-to i XVIII-to wieczna Francja byłaby dla mnie niczym Eden dla Adama i Ewy. Na szczęście czasy obecne dawały dużo swobody i można było spełnić swe marzenia pod warunkiem, że trafiło się na partnera lub partnerkę, która też tak uważa. Maja do takich należała.

Rewolucja seksualna lat 60 ubiegłego wieku otworzyła furtkę i można było przez nią swobodnie przechodzić. Bzykanie się dla samej przyjemności bzykania było tego kwintesencją.

Siedziałem więc na podłodze i miałem szeroko rozłożone nogi lekko ugięte w kolanach pomiędzy którymi ułożyła się Maja delikatnie się o nie opierając. Założyła swoje nogi na moje ramiona. 

Niesamowita pozycja. Zapewniała głęboką penetrację i niesamowite doznania. Maja w niej górowała, ale to zbytnio mnie nie zdziwiło. Chyba lubiła być stroną dominującą i nadawać tempo zbliżeniu.

Bardzo cenię sobie kontakt wzrokowy. W tej pozycji było to możliwe przez cały czas. Widzieć reakcje partnerki patrząc jej prosto w oczy, to dodatkowy czynnik stymulujący. Mnie stymulował bardzo. Wspaniale potęgował doznania. Potrafiłem doskonale odczytać to, co działo się z Mają. W oczach maluje się wszystko. Widziałem więc dokładnie każdą reakcję Mai. Była wniebowzięta i nie było w tym przesady. Ja zresztą też.

Nasza pozycja była zaczerpnięta z Kamasutry. Wielka to księga na temat seksualności i seksualnych zachowań.

I pomyśleć, że kiedy powstawała, to w Europie płonęły stosy Świętej Inkwizycji. Dobrze, że nie żyliśmy właśnie wtedy, bo pewnie bylibyśmy doskonałym materiałem do rozpałki owych stosów. Teraz, co prawda też płonęliśmy, ale był to ogień zupełnie innego rodzaju.





Kamasutra jest tekstem filozoficznym, który wzbogaca miłość w płaszczyźnie życia szczęśliwego. Tak właśnie było. Czułem się szczęśliwy.


- Wspaniale mi jest - mówiła dalej Maja - Dawno tak cudownie się nie czułam. Jestem taka lekka, jak piórko. Czuję się naprawdę wolna.

- Jesteś wspaniała - teraz odezwałem się ja - Przy tobie zapomniałem o bożym świecie. .

Naprawdę tak było. Przeniosłem się w całkiem inny i nierealny wymiar. Byłem w niebie i to od dłuższego już czasu. Wprost nie mogłem w to uwierzyć. Rzeczywistość przeszła moje wyobrażenia. Taki stan Zdarza się raz na milion lat, a w każdym razie tylko jeden raz w życiu. Byliśmy ze sobą połączeni i to nie tylko kilkunastoma centymetrami długości mojego penisa. To było coś więcej. Poczułem tę bliskość wszystkimi zmysłami. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka i raz po raz wędrowała po nim niezwykła fala rozkoszy.


Maja. Prawdziwy demon seksu. Kochanka idealna. Taka właśnie była.

Wiadomo, że w życiu nie ma ideałów, ale ona była zaprzeczeniem tego twierdzenia.

Miała w sobie dużo drapieżnego seksapilu, była zmysłowa i gorąca. Zawsze gotowa i chętna. Przez chwilę wzbudziła we mnie niepokój: czy zdołam ją zaspokoić, Ale tylko przez chwilę. Mój popęd seksualny okazał się być równy jej potrzebom. 

Dopasowaliśmy się idealnie.

Takiej jeszcze nie miałem. Moje poprzednie partnerki wykazywały się w tym względzie wstrzemięźliwością. Były niezbyt chętne do eksperymentów. Zupełnie inaczej niż ja. A Maja? Podskórnie czułem, że mogę pozwolić sobie na dużo.

Czy mogłem więc marzyć o czymś wspanialszym?


Mój penis wchodził w Maję, jak nóż w masełko. Jej idelnie wydepilowana cipka przyjmowała go na całej długości. I to przyjemne tarcie o ścianki... Byliśmy dopasowani, jak mało kto. Wszystko funkcjonowało doskonale, Jak w szwajcarskim zegarku.

Nie ma wspanialszego wrażenia.

Nasz stosunek był mistyczny.

- Kiedy się kocham, to czuję się jakbym była bardzo blisko Boga - powiedziała Maja.

Było coś w tym. To uczucie wniebowstąpienia lub doświadczenia raju. Oboje go doświadczaliśmy. To było odczucie niemające sobie równych. Tworzyliśmy jeden organizm...


Apogeum zbliżenia zbliżało się wielkimi krokami. Najwyższy pułap był już na wyciągnięcie ręki. Ostatnia prosta przed metą Osiągnęliśmy ją jednocześnie wśród głośnych miłosnych westchnień i jęków rozkoszy. Wytrysnąłem w głąb Mai.

Przytuliliśmy się mocno do siebie i nie wypuszczaliśmy długo ze swych obieg. Czułem, jak mój penis kurczył się, a Maja nie wypuszczała go z siebie. Czułem na nim wzmożoną wilgoć należącą do mojej kochanki. Niesamowite doznanie!

Jeżeli nasz kontakt miał być zbliżeniem się do Boga, to oboje siedzieliśmy już przy nim na wielkiej niebiańskiej ławce.

Było bosko! Było naprawdę bosko!

 




C.D. N. 

Zdjęcia; www.sexeo.pl 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Moja słodka hijastra

Złota Fantazja – Bianka cz.I