Czysty seks cz.III





Rzeczywiście jak młodzi Bogowie. Tak wyglądaliśmy w odbiciu dużego lustra kiedy przed nim stanęliśmy całkiem nadzy. Stanowiliśmy przepiękny obraz. Mógłby być ozdobą każdej galerii. Maja i ja. Bogini i Bóg od których wszystko się zaczęło. Nieziemskie istoty. Idealne od stóp do głów. Maja na pewno taka była. O sobie nie mówię z wrodzonej skromności, ale myślę, że nie było tak najgorzej.

Maja. Wzór kobiety idealnej. Z każdą chwilą przekonywałem się o tym coraz bardziej. Była kochanką idealną. Potrafiła genialnie pieścić mnie, pobudzać mojego członka i przejawiała podziwu godną inwencję w urozmaicaniu pozycji podczas stosunku.

W każdym momencie dawała odczuć mi, że  ze mną jest jej naprawdę dobrze, że jestem najlepszy w tym, co robię. Sama też nie pozostawała w tyle. Nie wiedziałem, jak to się miało w porównaniu z jej innymi partnerami, bo nie rozmawialiśmy o tym, ale byłem niezmiernie z tego dumny. Podnosiło to bardzo moje męskie ego.

Jej reakcje były niezwykle ekspresyjne a orgazmy głębokie i z pewnością nie udawane. Jej orgazmy były dla mnie dowodem, że Maja jest stuprocentową kobietą, a ja zaś sprawdziłensię w roli kochanka.

Potrafiła do mnie trafić i to wcale nie przez żołądek. Nie spotkaliśmy się przecież dla konsumpcji. Cel był jasny od samego początku.

Praktycznie nie wychodziliśmy z łóżka, chociaż nie tylko ono było świadkiem naszych miłosnych wzlotów. W tym względzie wykazywaliśmy się wyjątkową inwencją. Mówię: wzlotów, bo lecieliśmy, jak na skrzydłach. Szybowaliśmy przez mistyczną przestrzeń seksu. Rzadko osiadaliśmy na twardym gruncie.

- Dobrze mi z tobą jest - powiedziała Maja - Dawno tak wspaniale się nie czułam. Dawno nie byłam taka rozluźniona i przepełniona szczęściem. Jak to dobrze, że się na ciebie natknęliśmy.

- Los wyjątkowo się do nas uśmiechnął. Nie przypuszczałem, że będzie aż tak wspaniale.

- Zawsze daję z siebie wszystko i to, co najlepsze.

- I jesteś w tym naprawdę niezła.

- Lubię seks. Nawet bardzo.

- Jak chyba większość...

Oboje do niej należeliśmy. Dzięki Bogu.

Nie był on dla mnie najważniejszy, ale plasował się w czołówce. 

Gdyby nie radość, którą dawał, to nasze życie byłoby całkowicie do bani...


Staliśmy przed lustrem wpatrzeni w swoje odbicie. 

- Ładna z nas para - stwierdziła Maja - Widzisz ten żar w naszych oczach?

- Widzę - potwierdziłem - I tę aurę, która nas otacza.

- Od widać, że przed chwilą wyszliśmy z łóżka.

- I że już wkrótce do niego wrócimy.

- Jestem cholernie na ciebie napalona.

- Ja także.. 

- Widzę - uśmiechnęła się obejmując dłonią mojego znów sztywniejącego członka - Cieszę się, że jeszcze nie masz dosyć.

- To dobrze, że ty nie masz mnie dość.

- Wręcz przeciwnie. Chcę więcej.

- Ja też... jesteś, jak narkotyk. Kto raz spróbował, ten nigdy nie ma dość.

- Pod warunkiem, że mu ten narkotyk zasmakował.

- A dlaczego miałby nie zasmakować? Jesteś bardzo smakowita.

- Jak bardzo?

- Jak czekolada.

- Nie wszyscy lubią czekoladę.

- Ja uwielbiam.

Objąłem Maję lewą ręką w pasie. Prawą położyłem na jej wzgórku łonowym. Po chwili wsunąłem palce pomiędzy nogi i chwilę wodziłem nimi po szparce Mai. Maja zamruczała rozkosznie, odchyliła głowę do tyłu i zamknęła oczy poddając się mojej pieszczocie.

Mój palec wskazujący wślizgnął się pomiędzy wargi sromowe. Maja westchnęła rozkosznie.

- Jakie to przyjemne - odezwała się.

- To tylko palec. Poczekaj co będzie dalej.

- Na pewno jeszcze wspaniałej, gdy znajdzie się tam twój penis... 

- Ale najpierw moje wargi i język. 

- Nie mogę się już doczekać.

Obianąłem naprzeciwko Mai, osunąłem się na kolana zacząłem muskać wargami jej wzgórek łonowy. Staliśmy bokiem do lustra, więc rzucając krótkie spojrzenia widziałem nas bardzo wyraźnie. Widziałem siebie klęczącego przed Mają, z rękami na jej biodrach i "strzelającego" jej minetę. To było pełne odwrócenie klasyki gatunku. Przecież to kobieta zwykle znajduje się w tej pozycji, gdy robi facetowi loda. Bardzo interesujące.

Jej cipka była cudowna w smaku. Może nie jak oryginalna czekolada, ale równie słodka. Z tym, że była to słodycz innego rodzaju.

Cipka Mai robiła się coraz bardziej mokra... 

Maja szybko reagowała na impulsy, których jej dostarczałem. Wystarczyła dosłownie chwila, aby zaczęła zmysłowo i głośno jęczeć.

A ja nie przestawałem. Postanowiłem doprowadzić oralnie Maję do orgazmu. Byłem w tym chyba niezły. Jednak dla pewności włączyłem do zabawy także swój palec. Wsuwałem go i wysuwałem rytmicznie z jej cipki nie przestając pracować językiem. Palcówka podobnież jest srebrem i dodając do tego złoto minety efekt powinien być niesamowity. Wszystko ku temu zmierzało. Maja odpływała w ekstazie. O to mi chodziło. Tak miało być. Wzmożona wilgoć jej szczelinki świadczyła o tym wyraźnie.

- O, kurwa... - wyrwało się z ust Mai.





Mnie też czasem zdarzało się użyć słów ogólnie uznawanych za niecenzuralne, a szczególnie tych na jedenastą literę alfabetu. Świadczyło to jednak o moim zachwycie, a nie o tym, że jestem wulgarny. Maja chyba też była więc zachwycona. Mocno wczepiła palce w moją fryzurę. Drżała. 

Szczyt osiągnęła dość szybko.

Z lubością spijałem nektar wypływający spomiędzy jej zgrabnych nóg.  Smakował bosko. Była w nim zawarta cała esencja kobiety. Tak smakował cały wszechświat. Nie ma nic wspanialszego.

Nie mam bladego pojęcia, jak wygląda raj. Jeśli jednak jest chociaż w połowie taki, to właśnie w nim byłem. Bo to był prawdziwy raj. Jak ogólnie wiadomo jest to bardzo specyficzne i szczególne miejsce. Wszystko jest tam idealne. Nie był to co prawda ogród pełen zieleni i kwiatów,, ale tylko zwykłe mieszkanie lecz było równie wspaniale.

Byliśmy tam tylko my. Niczym Adam i Ewa. Nikogo innego. Radośni, szczęśliwi i roześmiani, oddający się temu, co naprawdę lubiliśmy. To był czysty saks.


Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że czas potrafi płynąć w tak błyskawicznym tempie.

Wydawało mi się, że od piątkowego popołudnia, gdy zaczęła się moja erotyczna przygoda z Mają minęła zaledwie chwila. Nierejestrowałem upływu czasu zajęty erotycznymi wzlotami. Czas, który płynął odliczany był od orgazmu do orgazmu.

Ale niestety: rzeczywistość była całkiem inna. Zdecydowana większość weekendu była już poza nami. Niesamowite kilkadziesiąt godzin przepełnione seksem.

Czułem się niesamowicie. Tak chyba jeszcze nigdy w życiu nie miałem okazji się czuć. Byłem rozluźniony, zrelaksowany, czułem się błogo, lekki niczym piórko unosiłem się kilka centymetrów nad powierzchnią ziemi. Wielu wspomina w takich momentach o typowym wniebowzięciu i ja też przyłączam się do nich, bo czułem się jakbym był w raju.


Niedzielny poranek nadszedł zbyt szybko. Pewnie nawet bym go nie zauważył, ale elektroniczny kalendarz na szafce mówił o tym wyraźnie. Powoli otwierałem oczy. Zalewało je ostre słoneczne światło, które bezpardonowo padało do sypialni. Zasłony nie były zasłonięte, więc na naszych ciałach kładł się wzór firanki. Wyglądaliśmy niesamowicie.

Jakby jednak nie patrzeć, to wszystko było niesamowite. Cały ten czas. Niesamowity, magiczny, jakby nie z tej bajki. Mogłem się poczuć jak Wybraniec, jedyny godny do dostąpienia zaszczytu przeżycia tak cudownych emocji w tak krótkim czasie.

Na wszelki wypadek uszczypnąłem się, aby sprawdzić czy to przypadkiem nie sen.

Zabolało.




Koniec

Zdjęcia: www.sexeo.pl 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Moja słodka hijastra

Złota Fantazja – Bianka cz.I