Dywagacje na temat Smerfetki






Smerfy są stworzeniami nadzwyczaj aseksualnymi. Chyba mało komu te niebieskie, małe, bo zaledwie wzrostu trzech jabłek stworzonka mogłyby kojarzyć się z erotyką. Bo mało erotycznym jest osoba podobna do człowieka, ale posiadająca proporcjonalnie większą głowę, wydatny nos i krótkie zaokrąglone ogonek. Dodatkowo ubrana w białe spodenki połączone z butami, które mają wycięcie na wspomniany już ogonek oraz czapki frygijskie.

Jest jednak jedno "ale". To Smerfetka.

Ona ma delikatniejsze rysy twarzy niż inne Smerfy, ma długie, falujące blond włosy, dłuższe rzęsy, mniejszy nos i nosi białą sukienkę z falbankami pod którą wcale nie widać ogonka i białe buty na obcasie.

W tej postaci byłaby równie aseksualna, jak i reszta Smerfów, ale gdyby puścić wodze fantazji...

To byłaby prawdziwa seksbomba!







Puśćmy więc wodze fantazji...

Cała heca zaczyna się w momencie, gdy Smerfetka przechodzi okres dojrzewania. Wszystkim ogólnie wiadomo co dzieje się wtedy z młodymi dziewczynkami. To okres prawdziwej burzy wiążący się z bardzo intensywnymi zmianami Zarówno biologicznymi, jak i emocjonalnymi.

Dojrzewanie zaczyna się wtedy kiedy mózg otrzymuje sygnał do produkcji hormonów płciowych. Najpierw zaczyna zmieniać się sylwetka. Smerfetce urosły więc cycki, na wzgórku łonowym pojawiło się owłosienie, zaokrągliły się biodra, pojawiła się pierwsza miesiączka i wahania nastrojów. U Smerfetki wzrosło stężenie estrogenów, a także, ale w niewielkiej ilości, testosteronu i dehydroepiandrosteronu. No i oczywiście pojawiło się zainteresowanie osobnikami płci przeciwnej. Tutaj Smerfetka stała na wygranej pozycji. Mieszkała bowiem sama w wiosce. Sama ponieważ nie uwzględniam Babci Smerf, ani tym bardziej Sasetki. Tak daleko moja wyobraźnia nie sięga.

Mieszkała więc sama pośród chłopaków i mogła się czuć jak prawdziwa Księżniczka. Otaczały ją hordy głodnych, wyposzczonych Smerfów gotowych zrobić wszystko, aby zbliżyć się do niej. Smerfetka doskonale zdawała sobie z tego sprawę.

Ona sama i ponad setka chłopaków. Sytuacja wręcz idealna. Mogła przebierać w nich, jak w ulęgałkach. Każdego wieczora wychodziła więc przed swój muchomorkowy domek, gdzie zgromadziła się już cała populacja Smerfów - chłopaków. Przyglądała się badawczo ich twarzom, chociaż zwracała baczniejszą uwagę na to, co prężyło się w ich białych spodniach. Po wstępnej lustracji wskazywała palcem na jednego.

– Dzisiaj ty - mówiła cicho i razem z wybranym szczęśliwcem wchodziła do swojego domku.

Reszta była wyjątkowo niepocieszona i odchodziła, aby brandzlować się gdzieś pod krzakami. A szczęśliwiec doświadczał nieba w ramionach Smerfetki. Trzeba przyznać, że była całkiem niezła w te klocki. Nie wiadomo skąd posiadła wielką wiedzę w aspekcie seksu. Była kochanką wręcz idealną. Każdy ze Smerfów był bardzo zadowolony. Nawet Ciamajda, chociaż on nie za bardzo kumał o co chodzi. Smerfetka jednak szybko mu wytłumaczyła i stał się dużo bardziej obryty w tej kwestii. Ważniak był pod tak wielkim wrażeniem, że aż wyrzucił wszystkie swoje mądre książki i zaczął pisać smerfową kamasutrę. 

Papa Smerf też odniósł wiele korzyści z kontaktu ze Smerfetką. On, jako najstarszy ze Smerfów troszkę nie domagał, więc zaraz po tym zamknął się w swojej pracowni i wymyślił tabletkę, która miała mu pomóc stanąć na wysokości zadania. Tabletka była oczywiście niebieska.

Tutaj aż się prosi, żeby poluzować jeszcze bardziej cugle i zatopić się w erotycznej zabawie zwanej gang-bang. Wszyscy wiedzą, że jest to zabawa kilku panów z jedną panią. W tym przypadku kilku Smerfów z jedną Smerfetką, chociaż erotyczne igraszki Smerfetki z ponad setką Smerfów, to byłby totalny hardcore! Trudno jest mi go sobie nawet wyobrazić. Bardziej skłaniałbym się do pobicia seksualnego rekordu. Setka Smerfów w godzinę, to byłoby dopiero coś!

Albo zabawa w Słoneczko. Z tym, że to panowie tworzyliby kształt słońca, a Smerfetka tylko ich dosiadała. I po chwili zmiana promienia i zmiana i zmiana.

Granice zabawy zawsze wyznacza fantazja, a tej Smerfom nigdy nie brakowało. Ludziom zresztą też nie. A więc: hulaj dusza, piekła nie ma. Lepiej nieco poświntuszyć i potem żałować, niż żałować, że się nie świntuszyło. Czego sobie, jak i wszystkim czytelnikom życzę.








Koniec 

Zdjęcia: www.sexeo.pl 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Moja słodka hijastra

Złota Fantazja – Bianka cz.I