Piękne początki




Seks jest super! Każdy o tym wie! Seks, to  przyjemność, której w życiu nigdy nie ma wiele. Seks, to samo zdrowie. Seks jest fajny. Seks, seks, seks.

To niesamowita relacja interpersonalna pomiędzy dwojgiem ludzi. Prawdziwe morze, a może nawet i ocean zachowań, które wynikają z popędu płciowego. Inaczej mówiąc, gdy pojawi się pożądanie, to nie ma przebacz. Parcie jest niesamowite i nie można go okiełznać. Uwielbiam! Chyba, jak każdy. Jestem facetem, więc jeżeli chodzi o wszystkie sprawy związane z obcowaniem płciowym, to znajduję się w bardzo niebezpiecznym okresie swojego życia. Tak gdzieś między 16-tką, a 65-tką.


Odkąd będąc w wieku "łobuzerskim", czyli: nastoletnim rozpocząłem tą swoją przygodę z "tymi sprawami", to pozostaję im wierny do dziś. 

Do początkuów wracam zawsze z dużym rozrzewnieniem i wielką sympatią. Aż czasami łza się w oku kręci na wspomnienie niesamowitych momentów, które dane mi było przeżyć.

Na moim starym osiedlu nie było to trudne. Niekiedy miało się wrażenie, że napięcie seksualne osiąga poziomy krytyczne. Wprost  iskrzyło. I to nie tylko wśród nastolatków. To była jedna, wielka i nieustannie tykająca bomba. Wystarczył mały impuls, aby ją uruchomić. A tych impulsów było naprawdę sporo.

Rówieśniczki, a także te trochę starsze kipiały seksapilem i wielkim pożądaniem, które otaczało je niczym aura. Były młode, ładne, zgrabne i niezwykle chętne do erotycznych igraszek. Ja i moi kumple oczywiście także pękaliśmy z nadmiaru testosteronu i chcieliśmy, jak najszybciej rozładować napięcie. 

Wszystko więc świetnie się składało. Ziarna padały na podatny grunt.

Moja seks przygoda rozpoczęła się tradycyjnie: od lodzików, które serwowały mi koleżanki. Robiły to z wielkim entuzjazmem, radością i rozkoszą doprowadzając mnie do rozkoszy. A potem nadchodziła moja kolej, aby "chlapnąć minetę" koleżance i wszystko grało. Wszyscy byli zadowoleni. Na początku oral wystarczał. Potem stopniowo przychodził czas, by iść trochę dalej. Ogólnie nie było problemu ze "swędzącymi jajami". 

Działo się i to nawet nieźle. Jest co wspominać.To były piękne czasy. Czasy młodości zwykle są najwspanialszym okresem w życiu. Potem nie jest już tak kolorowo.

Wracam czasem wspomnieniami do tych lat. Tak dla relaksu, bo nie mogę narzekać na swoje życie, także erotyczne... 

Ta pierwsza "laska"... 





Dziewczyna miała na imię Magda. Była dwa lata starsza ode mnie. Słyszałem, że była bardzo dobra w te klocki. Podobnież postawiła sobie za cel zrobienie loda każdemu chłopakowi ze szkoły. Pomyślałem więc, że fajnie by było znaleźć się w tej grupie szczęśliwców. No i stało się to któregoś czerwcowego dnia.

Umówiliśmy się na spotkanie. Mieliśmy iść do kina, ale skończyło się tylko na kebabie u Turka. Wracając wieczorem do domu przechodziliśmy obok pustostanu stojącego na uboczu.

- Chcesz, żebym zrobiła ci loda? - zaproponowała.

- Ja... jasne, że tak - zająknąłem się zaskoczony.

To było moim celem, ale nie myślałem że pójdzie tak łatwo i szybko. Weszliśmy do środka, a tam Magda szybko dobrała się do mojego rozporka i oswobodziła z garderoby  sztywnego penisa. Gdy po raz pierwszy zniknął w jej ustach jęknąłem z rozkoszy. To było takie przyjemne i wspaniałe, że aż zabrakło mi tchu. Patrzyłem z góry na jej rytmicznie poruszającą się głowę.




Dwoma palcami prawej ręki trzymała go u nasady, a lewą oparła na mym biodrze. Wow, ale to było niesamowite!

To była jedna z tych chwil kiedy brakuje słów, wszystkie myśli jak szalone dobijają się do łepetyny, a żadna z nich nie jest konkretna. Czułem mrowienie całego ciała, na którym pojawiła się gęsia skórka. Mogłem tylko milczeć rozkosznie jęcząc, gdy Magda pracowała oralnie. Wykonywała bardzo dobrą robotę. Wprost oszalałem ze szczęścia. 

Wreszcie to się stało! Przez pewien czas pękałem z dumy.

Z Magdą mieliśmy przyjemność jeszcze dwa razy. Za każdym razem było wspaniale i wprost nie do opisania. Potem były inne koleżanki... 

Pierwszy pełny stosunek odbyłem z Agnieszką. Chodziliśmy do tej samej klasy, a nawet siedzieliśmy w jednej ławce. Krążyły pogłoski, że ze sobą "chodzimy". Pewnie było w tym coś do rzeczy, bo przebywaliśmy często ze sobą. Chyba na mnie "leciała". Ja na nią też.

Aga była bardzo ładną i fajną dziewczyną. Troszkę odstawała od całości towarzystwa, ale nie na tyle aby odstawić ją całkowicie na bocznicę. Była miła i koleżeńska. Muszę przyznać, że wpadła mi w oko. Niewysoka szatynka o miłej aparycji i bardzo zgrabnej figurze.

Mój pierwszy raz miał miejsce na urodzinowej imprezie u Anki. Oboje byliśmy zaproszeni. Impreza była, jak zwykle swobodna. Stanowiliśmy zgraną grupę. Z Agą zniknęliśmy na dłuższą chwilę zamykając się w pokoju gospodyni. Oboje byliśmy cholernie na siebie napaleni. To było widać, słychać i czuć. Dłużej nie mogliśmy więc tego odkładać..

Zrobiliśmy to na jej kanapie. Pozbyliśmy się tylko dolnej części garderoby. Agnieszka nie była dziewicą w przeciwieństwie do mnie. Trochę się bałem, że górę weźmie moje niedoświadczenie, ale obyło się bez zbędnych perturbacji. Wsadziłem jej swojego fiuta po dość krótkiej grze wstępnej. To był szybki numerek zakończony moim obfitym strzałem. Szybki, ale konkretny i oboje byliśmy bardzo zadowoleni... 

Tak to się zaczęło... 




Koniec
Zdjęcia: www.sexeo.pl 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Moja słodka hijastra

Złota Fantazja – Bianka cz.I