Dupciuszka (2025) cz. I
Jest to poprawiona i rozszerzona wersja wcześniejszego opowiadania.
Tę miejscówkę wyczaiłem w zeszłym roku. Wracałem od klienta i zepsuł mi się samochód. Odnalazłem warsztat, ale mechanik stwierdził, że może zajrzeć do niego dopiero następnego dnia. Musiałem więc jakoś załatwić sobie nocleg. Nie było to trudne, gdyż mechanik zaoferował nocleg u swojego brata.
Pan Józef okazał się bardzo miłym człowiekiem mieszkającym pod lasem wraz ze swoją żoną i córką Kasią. Przyjęli mnie bardzo ciepło.
Okolica bardzo mi się spodobała. Powiem szczerze, że nawet się nią zachwyciłem. Bardzo lubię takie miejsca "gdzieś na uboczu", daleko od wszystkiego, jakby zapomniane przez Boga i ludzi. Można powiedzieć, że było totalne zadupie. Takie miejsca mają jednak w sobie "to coś". Tego czegoś właśnie zawsze szukałem. Takiego miejsca, gdzie można się zrelaksować, odpocząć, wyluzować, zapomnieć o wszystkich sprawach.
Mokrepipki były wprost idealne.
Poza tym niezwykle zafascynowała mnie nazwa miejscowości. Wiadomo dlaczego.
Mokrepipki. Hmm...
Przyjazd tu, na wakacje był bardzo dobrym pomysłem. Zaplanowałem sobie urlop na drugą połowę sierpnia. Pan Józef zaoferował mi mały, ale bardzo przyjemny pokoik, wikt i opierunek. Cena nie była wysoka, więc skorzystałem z przyjemnością i już 16 sierpnia, zaraz po święcie Wniebowzięcia, zameldowałem się na miejscu. Z czystym sumieniem mogłem zacząć urlop i przez kilka dni odpocząć na całego.
To miał być prawdziwy relaks. Miałem odciąć się całkowicie. Miałem znaleźć się w innym świecie, gdzie wszystko toczy się powoli i niespiesznie. Rzeczywiście tak było. Miałem wrażenie, że zwolnił nawet czas.
Dla typowego mieszczucha, którym jestem, pobyt tutaj był prawdziwym szokiem, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ta cisza i spokój...
W głowie, od razu pojawił się cytat z Jana Kochanowskiego brzmiący:
"Wsi spokojna, wsi wesoła! Który głos twej chwale zdoła?"
I tym podobne rzeczy.
Obraz Mokrychpipek był równie idylliczny. Panowała harmonia, spokój, cisza, luz, blues oraz beztroska. Najbardziej zachwycił mnie brak zgiełku i niepokojów miejskich, których codziennie miałem aż nadto. Spodobało mi się to bardzo i nawet pomyślałem o tym, żeby kupić tu jakiś mały domek.
No i Katarzyna. Na nią także zwróciłem uwagę. Młoda, piękna, zawsze radosna i uśmiechnięta niewysoka blondynka licząca 19 wiosen.
Dla mnie super!
– Ha, ha, ha... - śmiał się pan Józef przy kolacji - Musisz uważać. Jesteś młody, przystojny, więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że wpadniesz w oko Dupciuszce. A wtedy nie ma, że boli...
– Komu?! - zdziwiłem się.
– Dupciuszce
– Kto to jest?
– Nie słyszałeś nigdy o Dupciuszce?
– Jakoś nie miałem przyjemności - roześmiałem się, myśląc, że mnie w coś wkręca.
– To taki nasz lokalny seksi demon... Chociaż demon, to zbyt grube określenie. Raczej zjawa. Nie z tego świata.
Brzmiało to niezwykle interesująco. Seksi demon. Seksi zjawa. Z największą przyjemnością go, a raczej ją poznam. Pewnie dlatego, że seksi.
– Seksi demon? - spytałem pozornie nie zainteresowany.
– A, tak. Młoda, a nawet bardzo młoda dziewczyna. Drobniutka blondyneczka o niebieskich oczach. Bardzo ładna. Wprost przepiękna. Włóczy się po okolicy podczas pełni Księżyca i uwodzi chłopaków.
Gdy mówił te słowa spojrzałem na Katarzynę i uśmiechnąłem się pod nosem. Opis mniej-więej do niej pasował.
– Pełnia już niedługo, więc musisz się pilnować - wtrąciła Kasia.
– I co ona takiego robi? Ta Dupciuszka? - spytałem
– A co może robić para młodych ludzi w środku nocy...
– Aha. W tę stronę idziemy...
– A myślałeś, że w jaką?
– No... Jasne... Jak bardzo młoda? - spytałem ze śmiechem - Bo może tuż za nią czai się prokurator?
– Tego, to nie wiem, bo nigdy nie miałem okazji spotkać.
– Żałujesz? - wtrąciła pani Wiesia, małżonka gospodarza.
– A skąd... Nigdy w życiu. Po co moje nasienie ma się włóczyć po zaświatach, czy gdzieś tam... Bo ona bardzo łasa jest na spermę...
Aha...
Niezły temacik przy kolacji... Zrobiło się trochę paranormalnie i rozwiąźle, ale wesoło i śmiesznie.
– Znaczy... Mam się bać?
– Bądź w każdym razie ostrożny.
– Okej. Będę czujny. Szkoda, że nie zabrałem ze sobą pancernych majtek...
Nasze ludyczne wierzenia są pełne takich nieziemskich Istot. Czarownice, Wiedźmy, Strzygi... Do wyboru, do koloru. Każdy znajdzie coś dla siebie. Skoro one istnieją, to może istnieć także Dupciuszka. Tym bardziej, że nie jest szkodliwa, ani nie wywołuje długotrwałych skutków ubocznych. Naprawdę bardzo chętnie bym ją spotkał i może...
Ha, ha, ha...
Dla spokoju ducha, wprowadziłem w wyszukiwarkę frazę: Dupciuszka i nic nie znalazłem. Trzeba przyznać, że poczułem się zawiedziony. Wszystko to, co usłyszałem przy kolacji o seksi demonie, okazało się tylko zwykłą "wkrętką" ze strony mojego gospodarza. Teraz dotarło do mnie, że zarówno pan Józef, jak i pani Wiesia oraz Kasia nieznacznie się uśmiechali. Mieli na pewno kupę radości, że wkręcają takiego mieszczucha, jak ja. Nie miałem jednak zamiaru strzelać focha. Lubię żarty. Także z samego siebie.
C. D. N.
Zdjęcia: www.sexeo.pl
Komentarze
Prześlij komentarz