Opowiadanie na Nowy Rok cz.III






Wreszcie chyba się udało. Oficjalny punkt dzisiejszego wieczoru był już poza nami. Nowy Rok nadszedł, jak zwykle o północy. Przywitały go strzelające korki szampanów i odpalane, wybuchające zbyt głośno race. Przez kilka minut zapanował niezwykły nastrój radości. Wszyscy składaliśmy sobie życzenia wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, chociaż nie wszyscy wszystkim życzyli tego w głębi serca.

W każdym razie, jakiś czas po północy nadszedł wreszcie ten odpowiedni moment, kiedy przestaliśmy być obserwowani przez prawie wszystkich i mogliśmy ulotnić się "po angielsku". Nie wzbudzając więc nadmiernego zainteresowania, zniknęliśmy z oczu.

– Cholernie długo na to czekałam – wyszeptała mi do ucha Marta.

– Ja też – odpowiedziałem.

Zamknąłem drzwi pokoju i dla pewności przekręciłem zamek. Tu byliśmy już bezpieczni.

Stosownie do chwili, zaczęliśmy się gwałtownie i mocno całować. Zupełnie tak, jakbyśmy chcieli nadrobić stracony czas. Upłynęło go bowiem zbyt wiele i na dalsze straty nie mogliśmy sobie pozwolić. To by nie było w porządku. Życie jest przecież takie krótkie i kruche że szkoda każdej chwili traconej nadaremnie.

Równie szybko zaczęliśmy zrzucać z siebie ubrania, które lądowały na podłodze. Wszystko działo się prędko bardzo prędko.

Marta szybko poradziła sobie z paskiem oraz guzikami moich spodni. One opadły, a po chwili ich śladem podążyły moje slipy. Penis wyskoczył z nich, jak diabeł z pudełeczka. Marta od razu się nim zajęła. Złapała go mocno w garść i przez dłuższą chwilę masowała dość gwałtownie, by wreszcie wziąć go całego do ust. Ależ to było wspaniałe. Naprawdę cudownym jest uczucie, gdy członek znajduje się w bardzo przyjaznym środowisku ust partnerki.

Miłość oralna jest cudowna. Chylę czoła przed Francuzami, że wymyślili i opatentowali ten wynalazek. Coś genialnego!

Naprawdę wyjątkowa forma gry wstępnej, bardzo intymne doznanie, które pobudza i wprowadza w mistyczny świat. Nie wymaga jakichś szczególnych uzdolnień. Wystarczy tylko chęć i pragnienie dania partnerowi wszystkiego co najlepsze. Marta właśnie mi to dawała. Umiejętnie pobudzała moje prącie i jego najbliższe okolice. Była niezrównana w wyszukiwaniu kolejnych rodzajów pieszczot. Ich gama była szeroka. Aktywizacja była kompletna.

Ja także nie pozostałem jej długo dłużny i odpłacałem się wszystkim, czym dysponowałem. W takim samym stopniu i z taką samą energią zajmowałem się zarówno wargami sromowymi mniejszymi i większymi,  łechtaczką oraz przyległymi terenami ciała Marty.


Jej wzgórek łonowy pokryty był subtelnym, czarnym dywanem włosów. Miał trójkątny kształt. Różowość warg sromowych wspaniale się komponowała z czarnym dywanem. Najbardziej chyba ruszyło mnie to, że jej intymny trawniczek był bardzo zadbany. Każde źdźbło trawy było równiutko przystrzyżone.

Zrobiło to na mnie duże wrażenie. Chyba już przesyciłem się kompletnie wydepilowanym wzgórkiem łonowym. Owszem, to było bardzo urocze i podniecało, ale jednak zarost poniżej brzucha też nie pozostawia obojętnym.

Mnie na pewno nie

Teraz Marta leżała przede mną z rozłożonymi nogami. Patrzyła na mnie wyczekująco. 

Wyglądała niesamowicie mając na nogach tylko samonośne pończochy.

W jej oczach czaił się głód i wielkie pożądanie. Widziałem to i czułem.

Patrzyłem jej w oczy i jakbym patrzył w lustro. W tych pięknych, piwnych oczach widziałem siebie. W moim spojrzeniu kryło się to samo. Czaiło się, jak dziki, typowy drapieżnik gotowy, by w odpowiednim momencie wyskoczyć i zaatakować.

Właśnie nim się czułem. Miałem przed sobą pewną już zdobycz. Ona leżała i rozłożyła przede mną nogi czekając z niecierpliwością aż wsadzę jej swojego kutasa.

Oboje byliśmy już na to gotowi. Nie tracąc więc ani chwili, złapałem mocno swojego penisa, przytknąłem go do mokrej i rozwartej szparki Marty. Chwilkę wodziłem nim po większych wargach sromowych, by wniknąć pomiędzy nie z całą męską siłą. Swoją męskość wsunąłem na całej długości, aż po same jądra.

Oboje jęczyliśmy już z niewysłowionej rozkoszy. Wydawaliśmy z siebie dźwięki pełne namiętności, które rozsiewały się dookoła. Prym wiodła, oczywiście Marta, bo to kobiety zwykle głośniej reagują, ale ja także dokładałem swoje trzy grosze do tej mistycznej symfonii.

Zacząłem wykonywać ruchy posuwisto zwrotne, tak oczywiste w tej sytuacji. Uwielbiam ten nacisk ścianek pochwy na mojego żołnierzyka. Przeciskam się wąskim tunelem drążąc go coraz bardziej.

Każdy rodzaj seksu jest okej, ale konwencjonalny stosunek jest niewątpliwym zwycięzcą. Wiele rzeczy jest przyjemnych, nawet bardzo przyjemnych, ale fakt zanurzenia się w ciepłej i wilgotnej kobiecości, jest prawdziwym mistrzostwem świata. Ja właśnie to mistrzostwo świata zdobywałem.

Powiem nawet więcej: zdobyłem decydującą bramkę.

Po wszystkim zastygliśmy prawie w bezruchu. Oddychaliśmy głęboko łapiąc łapczywie hausty powietrza....


Wyszedłem spod prysznica, wytarłem się ręcznikiem i ubrałem. Musiałem przyznać , że Nowy Rok zupełnie nieźle mi się zaczął. Oby tak dalej. Może nawet uda się kontynuować znajomość z Martą. Nie byłoby to takie złe.






///////


!!! BONUS DLA

                CZYTELNIKÓW !!!




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Owoc bardzo zakazany cz.I

Złota Fantazja – Bianka cz.I