Opowiadanie na Walentynki cz.III

 







Po krótkim odpoczynku, przyszedł czas na drugą rundę. Byłem jej bardzo spragniony. Dawno tak nie pożądałem żadnej dziewczyny. Czułem wszystkimi zmysłami i każdą komórką swojego ciała, że bardzo chcę po raz kolejny zdobyć Martę. To był cel nr 1. Nic innego się nie liczyło.

Sam nie mogłem w to uwierzyć, jak to możliwe, że tak bardzo odbiło mi na jej punkcie. Takie coś bardzo rzadko się zdarza. W tym momencie bardzo zaskoczyła mnie moja hiperseksualność. Oczywiście, jeżeli w moim przypadku można mówić o hiperseksualności, a więc ciągłej potrzebie uprawiania stosunków. Nigdy nie byłem za nadto rozbujamy erotycznie i napalony na wszystko, co posiada pochwę oraz cycki i nie ucieka na drzewo, ale gdy była okazja– nigdy nie odmówiłem.

Marcie także nie. I wtedy. I teraz.


Opadła na czworaka i wypięła w moją stronę swój śliczny i bardzo zgrabny tyłeczek, a ja wchodziłem w nią. Na początku, jak zwykle, bardzo powoli i delikatnie, ale potem stopniowo przyspieszałem. Nie zamierzałem jednak szaleć. Nasze zbliżenie musiało być najlepsze. Zawsze do tego dążyłem i nie widziałem powodu, do dziś było inaczej. Bardzo lubię pozycję na pieska. Trochę zaryzykowałem przechodząc do tej pozycji. Kobiety nie bardzo ją lubią. Nie wiedziałem, jak zareaguje Marta, ale nie miała żadnych obiekcji.

Myślę, że podobnie jak ja, Marta była osobą niezwykle ciekawą coraz to nowszych doznań, chciała wielu rzeczy , być może w niektórych się przełamać. Zresztą, czy to ważne...

Najważniejsze, że trafiliśmy na siebie w odpowiednim momencie i zaczęliśmy stanowić tak świetnie dobrany zestaw. Dobraliśmy się jak w kocu maku i silnie zareagowaliśmy na siebie podczas pierwszego spotkania. A teraz to kontynuowaliśmy.

Seks od tyłu? Mniam...

Nie patrząc sobie w oczy, też można być bardzo blisko, okazywać sobie czułość. Tak właśnie robiłem. Wchodziłem więc w Martę i starałem się, aby wszystkie moje ruchy miały jak najmniej wspólnego z automatyzmem. Czułem się zajebiście. Przytrzymywałem Martę w biodrach i wsuwałem się w nią raz za razem. Jeżeli wyczuję sygnał, to wystarczy chwila i razem będziemy mogli pójść na całość, spróbować czegoś nowego, ostrego, poeksperymentować. Ta pozycja nadaje się do tego najbardziej.

Fakt. Nie widząc twarzy Marty i jej reakcji, czułem się trochę jak bezpłciowy automat, wykonujący to, co zostało mu zaprogramowane. Aż szkoda, że nie pomyślałem i nie ustawiłem przed nami dużego lustra. Wtedy miałbym pełny podgląd. Na szczęście docierały do mnie jęki rozkoszy i bardzo głębokie westchnienia.

Było mi niezwykle przyjemnie.Penetracja wnętrza pochwy zawsze jest dla mnie niezwykłym pobytem w zamkniętym, lecz bardzo przyjemnym i bezpiecznym świecie. Całego mnie otacza ciepło, miękkość i wilgotność. Jest to środowisko, w którym zawsze czuję się najlepiej. Zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie.

Przy Marcie też tak było...


Leżałem opierając policzek o brzuch Marty. Jedną ręką bawiłem się jej włoskami łonowymi. Fakt, że Marta je posiadała, zrobił na mnie duże wrażenie. Nie mówię, że był to niezwykły i niespotykany dla mnie widok, ale niezwykle rzadki. W kwestii posiadania lub nie owłosienia łonowego, właściwie nie mam zdania i jest mi to obojętne. Nie przeszkadza mi to i właściwie nie zwracam uwagi. Słyszałem, że wydzielają feromony, które przecież są wielkim wabikiem seksualnym dla płci przeciwnej. Czyżby więc feromony były elementem, które do Marty mnie przyciągały? Nieważne co to było, ale odniosło swój skutek i z tego należało się tylko cieszyć.

Mogłem się więc uważać za wyjątkowego szczęśliwca.

– O czym myślisz? – usłyszałem pytanie Marty.


– O tym, że wreszcie cię mam I że nie uciekniesz mi już, tak znienacka, kiedy będę jeszcze spał – odpowiedziałem odwracając się w jej stronę.

– Jesteś tego pewny?

– Raczej tak, bo wciąż tu jesteś, nie uciekłaś.

– Musisz więc być bardzo czujny i pilnować mnie przez cały czas.

– Będę.

– Ale zastanów się dobrze.

Spojrzałem na Martę bardzo uważnie. Ona też na mnie patrzyła mając bardzo poważną minkę. Zastanawiałem się, co miała na myśli, co też kłębiło się w jej pięknej główce w środku nocy. Nie miałem jednak ochoty zastanawiać się teraz nad tym. Zrobię to rano, albo jeszcze później. Uśmiechnąłem się do Marty i przesunąłem jeszcze bliżej. Objąłem ją ramieniem mocno przytulając. Na razie tu była. Na razie miałem ją w swoich ramionach. To już był sukces.









Koniec

Zdjęcia: www.sexeo.pl 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CIOTKA KATARZYNA Cz. I

Półsiostra

Złota Fantazja – Bianka cz.I